W okolicach Szczercowa, w niewielkiej wsi Dubie, w leśnym zaciszu mieszka Bernard Zboiński z rodziną. Były oficer, podpułkownik w stanie spoczynku, lokalny artysta. Tworzy głównie kapliczki. To one, wkomponowane w przestrzeń lasu, dają temu miejscu niezwykły klimat. Klimat miejsca z dobrą energią. Tak jest w Kapliczkowie.
Wejść do Kapliczkowa to jakby wejść w inny wymiar. Wymiar ciszy, spokoju, refleksji i dobrej energii. Tu można się zachwycić, zadziwić, może nawet przestraszyć lub doznać “cudu”. Na leśnej przestrzeni znajdują się 264 kapliczki - kapliczki niestandardowe, stanowiące nie tylko niszę dla wierzących, ale także dla tych, którzy chcą obcować ze sztuką. Sztuką lokalnego artysty. Na drzewach, wśród drzew, pod drzewami można zobaczyć np. kapliczkę z krzyżem ze skrzydeł samolotu i 96 połamanych Jezusów zdjętych z cmentarnych krzyży przytwierdzonych do dębu, kapliczkę z płaczącym Jezusem i takim z drutem z okopów jako cierniową koroną. Każda z nich ma własną historię.
- W Kapliczkowie największe wrażenie na zwiedzających robi kapliczka poświecona ofiarom Smoleńska. Na dębie umieściłem skrzydła samolotu, które stanowią krzyż, a pod nim wzdłuż drzewa 96 małych, połamanych Jezusików. Jeden bez ręki, inny bez głowy, jeszcze inny bez fragmentu nogi - mówi Bernard Zboiński, założyciel Kapliczkowa.
Łzy Jezusa na sosnowej desce
- No i jest też kapliczka, którą wielu uznaje za cud. Jakiś czas temu na sosnowej desce namalowałem twarz Jezusa, która stała się podstawą kapliczki. Powiesiłem ją wśród innych. Silne słońce sprawiło, że deska pękła, a przypadek sprawił, że akurat tuż pod okiem Jezusa ze świeżej jeszcze deski wyciekła przezroczysta żywica, która jakiś czas później zabarwiła się na czerwono i w końcu zaschła, zostawiając mocny ślad. Wygląda to tak, jakby Jezus płakał. Ludzie, którzy tu przychodzą i patrzą na tę kapliczkę, mówią, że doznali cudu. Ja tłumaczę, że to po prostu zadziałała przyroda. Niektórzy chcą wierzyć w ten cud. Nie zabraniam. Jeśli tego potrzebują, jeśli czerpią z tego siłę - mówi pan Bernard. W Kapliczkowie jest też inne dzieło: Jezus z koroną cierniową na głowie. Korona to drut kolczasty.
- Drut pochodzi z okopów z ‘39 r. ze Szczercowa. Część tego drutu wystaje z ziemi w pobliskim lesie. Znalazłem, przyniosłem i umieściłem na głowie Jezusa. Z kolei małe Jezuski przywiózł mi znajomy kamieniarz. Teraz jest moda na chiński kamień i wszyscy na takie wymieniają pomniki. On wszystkie stare usuwa i przez kilka lat trochę tych starych krzyży nazbierał. Dał mi je. Jak zdejmie się Jezusa z krzyża, to ten krzyż zaczyna żyć własnym życiem. Jezuski podczas zdejmowania i ze starości uszkodziły się, dlatego nie mają fragmentów rąk, nóg czy głów. Potraktowałem je jako symbol - mówi pan Bernard.
- “Całe to skrzyżowanie jest do du.. !”
- Sześciolatki w szkołach. Dla kogo zabraknie miejsca?
- Italiano, co dalej z tobą?
- Unikalne miejsce w piotrkowskim sądzie
- BHT Piotrkowianin JUKO Piotrków Trybunalski – plany na nowy rok
- HARC kręcił teledysk
- Pozytywnie nakręceni – Stowarzyszenie Przyjaciół Dzieci i Młodzieży HARC
- Jak rozpoznać powiat
- Andrzej Poniedzielski – jestem poetą użytkowym