Na pierwszą elektrownię z prawdziwego zdarzenia mieszkańcy naszego miasta musieli jednak poczekać do zakończenia I wojny światowej. Droga do jej utworzenia nie była usłana różami. Początkowo Piotrków miał ją zawdzięczać kolei...
Elektryfikacja Europy rozpoczęła się w drugiej połowie XIX stulecia. Pierwsze spotkanie piotrkowian z elektrycznością miało miejsce w 1882 roku. We wrześniu wspomnianego roku w ogrodzie kolejowym, zwanym Foksalem, mieszczącym się vis-a-vis dworca słynnej “Wiedenki” (obecnie teren dworca PKS) odbył się eksperymentalny pokaz oświetlenia elektrycznego.
Foksal i Manufaktura były pierwsze
Jak donosił ówczesny “Tydzień” w numerze 38/1882 dzierżawca Foksalu (...) przy dworcu drogi żelaznej sprowadził agregat elektryczny i ten (...) oświecał część ogrodu. Cztery lata później pierwszy stały agregat rozpoczął pracę w nowo wybudowanej piotrkowskiej Manufakturze na Bugaju. We wzniesionej przez spółkę Frumkin, Schlosberg i Wyszewański fabryce bawełny w sali maszyny parowej, która ogrzewała zarówno cały zakład, jak i wprawiała w ruch 400 warsztatów tkackich, umieszczono dodatkowo maszynę dynamo-elektryczną, która całą fabrykę oświetla lampami 6-łukowymi i 400 żarowymi - donosił “Tydzień” w styczniu 1896 roku tuż po uruchomieniu produkcji.
Bój o elektrownię
Na pierwszą piotrkowską elektrownię z prawdziwego zdarzenia przyszło piotrkowianom poczekać jeszcze blisko 30 lat. Jednak pierwsze boje o jej wzniesienie rozpoczęły się jeszcze w trakcie trwania I wojny światowej. W 1917 roku inżynier Pętkowski (w owym czasie właściciel willi Wanda i hotelu “Comfort”) wraz z Antonim Sobniewskim zawiązali Towarzystwo Elektrowni Piotrkowskiej i przy technicznej pomocy inżyniera mechanika Mieczysława Feilchenfelda złożyli miastu ofertę budowy nowoczesnego zakładu energetycznego. Wedle zachowanych w miejskim archiwum dokumentów oferta Pętkowskiego i Sobniewskiego została przyjęta przez Radę Miejską 9 sierpnia 1917 roku. Niestety przedstawione w niej warunki nie zyskały przychylności ówczesnych władz Piotrkowa. W tym samym czasie z innym projektem budowy elektrowni wystąpili wspólnie inżynier Ksawery Gnoiński i niejaki Krasiński. Ostatecznie po szeregu dyskusji i rozpisaniu przetargów 19 stycznia 1919 roku zawiązano prywatne Konsorcjum Budowy Elektrowni w Piotrkowie. W skład powstałej spółki weszli: inż. Pętkowski, rejent F. Kokoczyński, lokalni przemysłowcy K. Bartenbach, J. Bogusławska, B. Kantor, K. Kowalewski, Lehman, M. Majcherski, B. Tyc i J. Wróblewski. Do konsorcjum akces złożyli również obywatele ziemscy: E. Łuczycki z Witowa, F. Otocki z Dobiecina i O. Turoboyski z Bujnic. W tym samym roku spółka wypuściła na rynek akcje, z których wartość każdej oszacowano na 250 marek polskich. Niestety i to przedsięwzięcie zakończyło się fiaskiem. Dwa lata później Rada Miejska przekazała prawa do budowy elektrowni Polskiemu Towarzystwu Elektrycznemu “Błyskawica”. Wzniesiony przez Towarzystwo zakład w dość krótkim czasie okazał się dysponować zbyt małą, bo obliczoną na 3.000 KM mocą. Kwestia budowy centralnej elektrowni miejskiej pozostawała wciąż otwarta.
Z pomocą kolei?
We wspomnianym 1921 roku Polskie Towarzystwo Elektryczne, nie chcąc utracić piotrkowskiego kontraktu, opracowało projekt oparty na jednoczesnym wykorzystaniu zarówno nowo wybudowanego zakładu, jak i maszyny parowej o sile 1.000 KM, zainstalowanej w jednej z lokalnych fabryk. Pomysł spalił na panewce za sprawą... zbyt wygórowanych kosztów wypożyczenia agregatu przez jego właściciela. Kolejne dwa lata później podjęto decyzję, że miasto spróbuje sprostać zadaniu budowy elektrowni wespół z Zarządem Kolei Państwowych. Rozpoczęto nawet kompletować potrzebny w tym celu sprzęt. I tak według sprawozdania z 30 maja 1923 roku Piotrków posiadał już 1 generator na prąd zmienny trójfazowy (500 KM, 3.000 V) o mocy 325 KVA, a w miejskim magazynie na montaż i instalację czekały 3 transformatory o mocy 50 i 60 KW, około 26.300 kg miedzianego drutu dla sieci napowietrznej oraz 675 sztuk słupów drewnianych. 4 marca 1924 roku Wydział Mechaniczny i Zasobów przy ówczesnym Ministerstwie Kolei Państwowych wycofał się z uwagi na zbyt duże koszty przedsięwzięcia. Gdy wszyscy już myśleli, że Piotrków szybko nie doczeka się elektrowni z prawdziwego zdarzenia, władzom i mieszkańcom miasta niespodziewanie z pomocą przyszli... Belgowie. O tym jednak i o budowie zakładu energetycznego nad Strawą przez Belgijskie Towarzystwo Akcyjne już w kolejnym wydaniu “Tygodnia Trybunalskiego”.
Agawa