Choćby taka historia z naszego lokalnego podwórka. Miała miejsce w ubiegłym roku w Piotrkowie. Na numer 112 zatelefonował mężczyzna prosząc o przyjazd karetki, ale koniecznie z lekarzem. Dyspozytorka zapytała co się stało. Odpowiedział, że w brzuchu ma … wiewiórkę. Wysłana została więc ekipa medyczna. Tymczasem, gdy ambulans był w drodze mężczyzna poinformował CPR, że tej wiewiórki już nie ma i odwołuje wezwanie. Lekarz jednak podjął decyzję, że dotrze do pacjenta. Na miejscu okazało się, że mężczyzna rozciął sobie brzuch sądząc, że wewnątrz znajduje się wiewiórka. Jego życia niestety nie udało się uratować. Obok niego leżało opakowanie po Mocarzu.
Inny mężczyzna z kolei próbował podpalić swój dom, wyskoczył też z okna. Na szczęście jemu nic się nie stało. Ale to wszystko oczywiście po dopalaczach.
Więcej o tych używkach i skutkach ich używania możecie przeczytać TUTAJ. To strona przygotowana przez Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii.