Problem smrodu, z jakim muszą się mierzyć piotrkowianie, zgłoszono do naszej redakcji pod koniec lipca. Jako pierwszy do naszej, zadzwonił do nas mieszkaniec budynku przy al. 3 Maja. - W tym rejonie miasta od samego rana, czuć zapach gnojowicy. Mniej więcej od roku, może dwóch, to powtarza się regularnie. Smród jest nie do zniesienia.
W ciepłe dni chcielibyśmy otworzyć okno, by do mieszkania wpadło trochę powietrza, ale to niemożliwe bo byśmy się podusili - relacjonuje. Wtóruje mu kolejna mieszkanka Piotrkowa. - Nie da się wyjść z domu. To jednak nic, bo nawet w całym mieszkaniu niesamowicie śmierdzi. Ja mam wrażenie, że ten problem dotyczy połowy miasta. Na przykład w okolicach zbiegu ulic Słowackiego i Kostromskiej, to powietrze cały czas "stoi" i nas truje. Jakie jest tego źródło? Rozumiem, że są na przykład różne rodzaje działalności gospodarczych, wśród nich także takie, które generują nieprzyjemne zapachy. Jednak w mieście żyje prawie 70 tysięcy mieszkańców, którzy nie koniecznie chcą żyć w smrodzie, bo to daje zarobek kilku osobom - żali się nasza rozmówczyni.
Są jednak i tacy, którzy są w stanie znieść przykrą woń, unoszącą się w mieście, pod warunkiem, że wywodzi się ona właśnie z obiektów rolnych. - Wszyscy mówią, że obornik śmierdzi i każdemu to przeszkadza. Kiedy jednak takie osoby idą do sklepu mięsnego, to raczej nie narzekają na zapach szynki czy boczku. Powinniśmy pamiętać, że jakoś trzeba to wyprodukować - mówi nasz rozmówca, który nie jest osamotniony w swojej opinii. - Rzeczywiście, zapachy w sklepach nam nie przeszkadzają. Każdy lubi zjeść schabowego, ale już trudno jest zrozumieć człowieka, który musi zwierzęta wyhodować i wkłada w do dużo pracy. My dzięki temu dostajemy już gotowy produkt - dodaje inna czytelniczka.
Sprawdziliśmy jakie prawa i obowiązki mają rolnicy w związku z wylewaniem gnojowicy na pola. - Problem pojawiania się okresowo odoru w Piotrkowie, najpewniej rzeczywiście ma związek z opisywanym działaniem. Gnojowica, zgodnie z obowiązującym prawem jest naturalnym nawozem - o ile jest wykorzystywana w celach rolniczych. W tym przypadku tak istotnie jest. Można ją stosować od marca do października, a nawet listopada - wyjaśnia Piotr Nowakowski, kierownik Działu Inspekcji w piotrkowskiej delegaturze Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Łodzi. Okazuje się, że gnojowicę można wylewać na pola również w czasie występowania upałów i blisko zabudowań. - Niestety nie ma przepisów regulujących w jakich temperaturach, wylewanie tej mieszanki jest dozwolone. Nie istnieje także żadne rozporządzenie, ustalające odległość miejsca stosowania gnojowicy od domów mieszkalnych. Oczywiście nie należy jej wylewać np. do rzeki czy lasu - dodaje Piotr Nowakowski.
W tej sprawie skontaktowaliśmy się też z Michałem Rżankiem, prezesem Piotrkowskich Wodociągów i Kanalizacji, który przekazał nam, że w sytuacjach, gdy mieszkańcy zgłaszają problemy ze smrodem w mieście, jego pracownicy na bieżąco starają się reagować. - Nikt nie prosił nas w ostatnim czasie o pomoc. Rzeczywiście, niekiedy w czasie gdy wiatr wieje z zachodu, nieprzyjemny zapach dociera do nas z okolicznych pól. To jednak w mojej opini jedynie sporadyczne sytuacje - mówi szef PWiK i dodaje, że jeśli pojawiają się sygnały, o niemiłym zapachu z jakiejś miejskiej instalacji, są one zawsze sprawdzane, a źródło smrodu, jak najszybciej usuwane. - Zdarza się, że w okolicach zbiegów ulicy Sienkiewicza z Kopernika oraz Narutowicza, musimy częściej czyścić naszą sieć. Dzieje się tak dlatego, że obecne zużycie wody jest niższe niż w latach, gdy ją budowano. Niższy przepływ wody, to wolniejsze spływanie ścieków, które niekiedy zaczynają gnić i pojawia się odór. Wtedy właśnie nasi pracownicy płukają rury, by się go pozbyć - dodaje prezes Rżanek.
Receptą na pozbycie się przykrego zapachu w mieście, może być ustawa "odorowa". Jej wprowadzenie planowane jest na początek 2022 roku. W myśl zawartych w niej zapisów, duże przedsiębiorstwa rolnicze, musiałyby się znajdować co najmniej w odległości 500 metrów od budynków mieszkalnych. Z kolei w przypadku mniejszych, dystans byłby wyliczany na podstawie tzw. jednostki DJP, czyli liczebności zwierząt hodowlanych w gospodarstwie. W Polsce jednostka odpowiada jednej krowie o masie 500 kg.