Sprowadzenie zwłok Juliusza Słowackiego z paryskiego Cmentarza Montmartre do katedry na Wawelu w Krakowie w czerwcu 1927 roku było największym państwowym widowiskiem w okresie międzywojennym. Historycy twierdzą nawet, że ani wcześniej, ani później Polska czegoś takiego nie widziała (m.in. Jarosław Marek Rymkiewicz w publikacji "Słowacki. Encyklopedia") . Trudno się jednak dziwić, skoro inicjatorem całego wydarzenia był sam marszałek Piłsudski. Piotrków był jednym z nielicznych polskich miast, przez które przejechał specjalny skład pociągu, którym przewożono doczesne szczątki wielkiego poety.
Pamiętna 14.41
Specjalny pociąg nr 205 w składzie dwóch wagonów bagażowych dla składania wieńców, czterech pulmanowskich i salonki nr 19, w której znajdowała się trumna ze zwłokami Juliusza Słowackiego, wjechał na piotrkowski dworzec kolejowy 27 czerwca 1927 roku o godzinie 14.41. W Piotrkowie ten wyjątkowy pociąg witały tłumy mieszkańców ciągnące się już od nasypów kolejowych na Budkach oraz kompania honorowa 25 pp., delegacje ze sztandarami i wieńcami, uczniowie miejskich szkół, przedstawiciele Kościoła, miejskich władz z ówczesnym wojewodą łódzkim Jaszczotem i generałem Małachowskim. Tak jak wcześniej zapowiadano, salonka nr 19, umieszczona na końcu składu, była otwarta, dzięki czemu widownia mogła zobaczyć nie tylko przybrane w purpurę wnętrze wagonu, ale również stojącą w nim trumnę. Przy trumnie zaś wartę pełnili, zgodnie zresztą z sugestią samego marszałka Piłsudskiego, sokół, harcerz, halerczyk, dowborczyk, robotnik, wieśniak i dziewczynka w stroju ludowym. W Piotrkowie postój pociągu trwał osiem minut. W porównaniu z innymi miastami, przez które przejechał na trasie Warszawa – Kraków, był to jeden z najdłuższych postojów. Osiem minut ten specjalny skład „zabawił” tylko jeszcze w Częstochowie. W Skierniewicach postój wyniósł tylko pięć minut, a w Sosnowcu zaledwie 2 minuty. W wielu miejscowościach skład w ogóle się nie zatrzymywał, tylko przejeżdżając przez nie, zwalniał do 10 km/h. Postój w Piotrkowie należał do jednych z najdłuższych, bowiem to właśnie nad Strawą przewidziano podmianę parowozu ciągnącego cały skład. Z Piotrkowa pociąg wiozący prochy jednego z największych polskich poetów okresu romantycznego wyruszył w dalszą podróż o godzinie 14:49. Do Krakowa skład dotarł w godzinach wieczornych tego samego dnia.
Mała wpadka
Niestety to doniosłe wydarzenie w Piotrkowie nie obyło się bez małej wpadki. A wszystko, podobnie jak miało to miejsce podczas wizyty Ferdynanda Focha, przez to, że skład pociągu nieomal nie minął piotrkowskiego dworca. Piotrkowianie uczestniczący w uroczystości skarżyli się kilka dni później na łamach ówczesnego „Głosu Trybunalskiego” (1927 nr 149), że pociąg nie tylko nie zwolnił biegu na 3 km przed Piotrkowem, przez co ogromne tłumy publiczności zgromadzonej po obu stronach toru na Budkach mogły jedynie zobaczyć przelatujący jak błyskawica skład i unoszący się za nim tuman kurzu, ale również wjeżdżając już na dworzec, zatrzymał się w innym miejscu niż pierwotnie zakładano. Z tego też powodu delegacje władz miasta i województwa, kompania honorowa i poczty sztandarowe „pozostały daleko przed tłumem prywatnej publiczności, która rzuciła się ku trumnie, zajmując miejsce należne organizacjom i przedstawicielom Rządu”. Niemniej jednak, pomimo małego zamieszania, echa całej uroczystości tak mocno zapadły w pamięć mieszkańcom miasta, że już jesienią tego samego roku Rada Miejska podjęła uchwałę, by główną ulicę w Piotrkowie przemianować z Kaliskiej na ulicę Juliusza Słowackiego.
Paryż – Kraków przez Piotrków
Jak to w ogóle się stało, że Piotrków znalazł się na liście miast, przez które przewieziono prochy poety? Zmarłego w 1849 roku na emigracji Juliusza Słowackiego pochowano na wspomnianym już Cmentarzu Montmartre w Paryżu. Przez II połowę XIX stulecia Polacy starali się sprowadzić prochy poety na ojczystą ziemię, udało się jednak po wielu perturbacjach dopiero w 1927 roku. Wtedy, w połowie czerwca w francuskiej stolicy ekshumowano szczątki poety, a następnie przewieziono do portu w Cherbourgu. Tam trumnę przetransportowano na statek „Wilia”, którym popłynęła do Polski. Dlaczego wybrano drogę morską? Przecież z Paryża do Krakowa wiodła i wiedzie znacznie krótsza droga lądem, chociażby przez Austrię. Ta decyzja podyktowana była względami, można rzec, propagandowymi. Sprowadzenie zwłok Słowackiego do kraju było pomysłem samego Piłsudskiego, który świeżo po przewrocie majowym jeszcze bardziej chciał zdobyć przychylność rodaków. Znad morza do Krakowa, w ciągu kilku dni, od 21 do 27 czerwca trumna z doczesnymi szczątkami Słowackiego przejechała całą Polskę, a tym samym mogło ją zobaczyć znacznie więcej osób, niźli byłoby to dane, gdyby wybrano trasę przez – dajmy na to – południową granicę ówczesnej Rzeczypospolitej. Zanim więc prochy poety spoczęły w krypcie na Wawelu obok prochów Mickiewicza, z Gdyni przebyły drogę najpierw torpedowcem do Gdańska, a stamtąd statkiem rzecznym noszącym miano „Mickiewicz” popłynęły Wisłą m.in. przez Toruń i Płock do Warszawy. W stolicy z kolei, po jednodniowych uroczystościach m.in. w katedrze św. Jana, trumnę umieszczono w specjalnym pociągu, który to zabrał ją w ostatnią podróż przez Skierniewice, Piotrków, Częstochowę i Katowice na Wawel. Dzięki więc dogodnemu połączeniu kolejowemu, dzięki torom dawnej „Wiedenki”, po raz kolejny Piotrków stanął na szlaku ważnych wydarzeń państwowych.
Tekst: Agawa
Foto: zbiory Archiwum Państwowego w Piotrkowie Trybunalskim, „Głos Trybunalski” nr 146/1927
Materiały:
- „Głos Trybunalski” 1927
- „Dziennik Narodowy” 1927
- „Gazeta Lwowska” 1927
- www.christiani.org.pl/sztuka/sprowadzenie-szczatkow-slowackiego-do.html
- J.M. Rymkiewicz "Słowacki. Encyklopedia" Warszawa 2004