Intercopy to jedno z niewielu miejsc w powiecie piotrkowskim, gdzie metodą car wrapping ozdobisz swoje... auto.
Stare auto, nowy wizerunek
Kiedy znudzi nam się stare auto lub jego kolor nie pasuje do nowej torebki właścicielki pojazdu, w łatwy sposób można to zmienić. Zmienić metodą car wrapping, czyli okleić samochód... folią. Stare auto zyska nowy wizerunek. Jaki? Wszystko zależy od fantazji właściciela czterech kółek.
- Zazwyczaj są to pomysły podpatrzone w Internecie, na ulicy lub u znajomego. Czy ktoś życzy sobie pomarańczowy, błyszczący samochód, czy różowy mat - wszystko zależy od pomysłu klienta, od jego wizji. To kwestia gustu. Dysponujemy foliami w bardzo wielu wzorach, fakturach, kolorach. Jest połysk, mat, karbon, chrom i wiele, wiele innych. Ostatnio bardzo modne są białe auta lub te zrobione na czarny mat. Ci, którzy chcą się bardzo wyróżniać na drodze, wybierają sticker bomb, czyli krótko mówiąc, naklejki umieszczane jedna na drugiej, zazwyczaj tylko na niektórych elementach auta lub w jego wnętrzu - mówi Kamil Pawlik, właściciel firmy Intercopy w Bełchatowie.
Ile nas to będzie kosztować? Kwoty zaczynają się od 3 tys. zł, ale wszystko zależy od wielkości auta i rodzaju folii, jaką wybierzemy.
Folia zamiast lakieru
Po co oklejać auto folią, skoro można je pomalować u lakiernika? Okazuje się, że metoda car wrapping ma wiele zalet. Folię w każdej chwili można zdjąć, a położona na lakier chroni go i konserwuje. - Jeśli ktoś nie słyszał jeszcze o tej metodzie, nie odróżni auta pomalowanego od oklejonego. Zobaczy tylko, że jest bardzo atrakcyjne, nieco inne ale jakim sposobem - nie będzie wiedział. Różnicą podstawową między lakierowaniem samochodu a jego oklejaniem jest odwracalność tego procesu. Jak pomalujemy auto u lakiernika, to już nie możemy wrócić do poprzedniego stanu. Poza tym, kiedy zależałoby nam tylko na zmianie koloru, przy sprzedaży ktoś mógłby nam zarzucić, że samochód został pomalowany z jakiegoś powodu - bo był składany z kilku, pojawiła się rdza lub był powtórnie malowany. Założenie folii to proces odwracalny. Poza tym bardzo dużą zaletą tej metody jest konserwacja lakieru. Pod folią lakier oddycha, pracuje, normalnie funkcjonuje. Często nasi klienci postanawiają nałożyć folię na swoje nowe auta, bo np. za trzy lata planują jego sprzedaż. Po zdjęciu folii lakier będzie w idealnym stanie i tym samym auto zyskuje na wartości. Niektórzy przywiązują dużą wagę do koloru. Ktoś chce kupić białe auto (białe auta od jakiegoś czasu są najmodniejsze) z salonu, okazuje się, że obecnie nie ma w tym kolorze, ale jest czarny. Biały będzie za trzy miesiące. Klient nie może czekać, bo do końca roku musi wydać pieniądze. Folia jest w takim wypadku dobrym rozwiązaniem. Okleja na biało, za kilka lat sprzedaje czarne auto z idealnie zakonserwowanym lakierem. Niektórzy chcą sprzedać pojazd razem z folią, ale ci, którzy car wrappingu nie znają, czasem mają obawy - tłumaczy Kamil Pawlik.
Pod folią wad nie ukryjemy
Obawy są niepotrzebne, bo pod folią wad nie ukryjemy. By auto mogło zyskać nowy wizerunek, nie może mieć rys, wgnieceń czy rdzy. - Folia nie jest po to, by ukryć wady samochodu czy wypadkowo-kolizyjną przeszłość. To bardzo cienki materiał (0,10 mm grubości) i pod nim widać każdą nierówność, wgniecenie, rysę, a nawet ziarenko piasku. Zresztą jak mamy wątpliwości, to odcinamy niewielki kawałek folii i nakładamy na wątpliwe miejsce. W 90% jednak widać wadę. Każdy pojazd przed tym zabiegiem musi być przez nas przygotowany, no i konieczny jest wywiad z właścicielem. Musimy wiedzieć, czy lakier nie jest zbyt świeży, bo folia może go “odciągnąć” od powierzchni, i czy auto nie ma wad typu wgniecenia. Jeśli wszystko jest w porządku, zaczynamy zabieg - mówi właściciel Intercopy.