Michał Rżanek
samorządowiec, w latach 1990–1996 prezydent Piotrkowa Trybunalskiego, obecnie prezes Piotrkowskich Wodociągów i Kanalizacji

wpisów

Pustynia
Czwartek, 13 września 2012
Wiadomości telewizyjne dość często pokazują tragiczne skutki huraganów, ulew i innych kataklizmów, które dotykają mieszkańców w różnych stronach świata. Pojawiają się też podobne informacje z terenu naszego kraju. Oglądamy dramaty ludzi, kiedy to w ciągu kilku minut tracą dorobek życia. Współczujemy i liczymy, że władza w imieniu nas, podatników, wspomoże poszkodowanych. Mamy ostatnio sytuację odwrotną. Na skutek suszy poziom rzek na tyle się obniżył, że zagraża to tym miastom, które wodę pitną czerpią ze źródeł powierzchniowych, czyli właśnie z rzek.

Czy można się przygotować i zapobiegać skutkom żywiołów? Niestety, niecałkowicie. Jednak w pewnym zakresie można zrobić wiele. Mam na myśli przepływy wody.

Widzimy ją spadającą z chmur deszczu. Nawilża glebę i kiedy paruje, powoduje miłe ochłodzenie w czasie upału. Po dotarciu na ziemię zazwyczaj wsiąka, skąd pobierają ją rośliny, a głębiej zasila pokłady wodonośne, na których opiera się cały system zaopatrzenia w wodę. Niekiedy wydostaje się na powierzchnię w postaci rzek i strumieni. Jeśli powierzchnia zostanie zabudowana budynkami i nawierzchniami nieprzepuszczalnymi, zaczyna się spływ powierzchniowy. Z dachów, chodników, jezdni i placów woda trafia na ogół do kanalizacji burzowej, jeśli takowa jest. Nie ma w tym niczego niezwykłego, dopóki w razie dużych opadów zwiększone przepływy nie zaczną w inny sposób niż dotychczas formować koryta.
Nagły nadmiar wody w jednym miejscu oznacza zwykle jej narastający niedobór w innym.

Pozbawione możliwości czerpania wody z gleby drzewa przyuliczne tracą kondycję. Śmierć drzew i niemożność uprawy nowych powodują zmiany mikroklimatu miasta, narastanie efektu “miejskiej wyspy cieplnej”. Miasto zmienia się w kamienną pustynię.

Powstaje osobna dziedzina – inżynieria krajobrazu, w tym miejskiego. To jest powiązanie wielu doświadczeń związanych z inżynierią środowiska, architekturą i infrastrukturą techniczną. Nowa nazwa nauki, ale przecież zjawiska dość stare. Kiedy przeglądam przedwojenne dokumentacje instalacji kanalizacyjnych naszego miasta, to mam ogromny szacunek do ówczesnych projektantów i inżynierów realizujących infrastrukturę miejską. Przecież nie mieli do dyspozycji takiego oprzyrządowania i możliwości, jakie są dzisiaj, a przewidywali różne sytuacje. Ukształtowanie obszaru miasta i wynikające z tego konsekwencje przebiegów cieków wodnych to podstawa do projektowania rozwoju.

W ostatnich dziesięcioleciach aż do dziś w wielu przypadkach lekceważono naturalne prawo środowiska, w jakim żyjemy. Dlatego mamy skanalizowane otwarte kiedyś rzeki. Przerwane naturalne odpływy wód opadowych, wybrukowane tysiące hektarów i coraz mniej drzew i powierzchni zielonych. Deszcze padały i będą padać, tylko woda nie płynie, gdzie powinna, i dlatego mamy skutki zalania, a po rozpogodzeniu ponownie pustynię.

Działania naprawcze, i to dobrze przemyślane, trzeba podejmować już, by może nasi wnukowie mogli oceniać nas tak, jak oceniamy naszych dziadków, którzy dziesiątki lat temu posługiwali się wiedzą, niekoniecznie zebraną w nową dziedzinę nauki.


Pozostałe felietony autora:
 Biblioteka
 Inteligentne miasto
 Niemożność
 Prognozy
 Fora

Komentarze (1)
Na tym forum nie ma jeszcze wpisów
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat