Po pożarze podstawówki w Gorzkowicach pojawiły się pytania o bezpieczeństwo uczniów w innych placówkach regionu piotrkowskiego. Z ekspertami rozmawialiśmy o tym, na co dyrektorzy powinni zwrócić szczególną uwagę, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo przeciwpożarowe. Losowo sprawdziliśmy również, czy tych zasad szkoły rzeczywiście przestrzegają.
Bieżące kontrole przeciwpożarowe systematycznie przeprowadzają piotrkowscy strażacy. - O cały budynek (i bezpieczeństwo uczniów) musi zadbać przede wszystkim dyrektor placówki oświatowej. Urządzenia i instalacje przeciwpożarowe muszą być poddawane przeglądom i konserwacjom. Dyrektorzy przeważnie zwracają się do nas z prośbą o wyrażenie opinii, czy dana placówka spełnia wymagania z zakresu ochrony przeciwpożarowej. W tym roku przeprowadziliśmy dziesięć takich sprawdzeń - mówi mł. kpt. Adrian Dziubecki, specjalista ds. kontrolno-rozpoznawczych Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Piotrkowie Trybunalskim.
W razie zagrożenia uczniowie muszą jak najszybciej opuścić budynek. - Sprawdzamy, czy długości dróg ewakuacyjnych nie są przekroczone, a na trasie nie są składowane żadne materiały łatwopalne. Jeżeli na przykład na takiej drodze znajdują się “nieszczęsne” boazerie (w przypadku ewakuacji i zagrożeń może ona znacznie utrudniać akcję), nakazujemy natychmiastowe usunięcie niebezpiecznych elementów. Oczywiście później kontrolujemy, czy placówka do zaleceń się zastosowała. Jeżeli chodzi o placówki edukacyjne, to raz w roku powinna być w nich przeprowadzana próbna ewakuacja. To dzięki niej pedagodzy i uczniowie wpajają odpowiednie zachowania, które mogą później uratować życie. Można przećwiczyć zachowanie nauczycieli, zobaczyć, jak odbywa się cała procedura wyłączania gazu, prądu, komputerów w budynku. To bardzo ważne – dodaje.
Strażacy potwierdzają, że najważniejsze są drogi ewakuacyjne, sprzęt przecipożarowy (gaśnice, koce). Każda placówka (o kubaturze powyżej tysiąca metrów) ma również, aktualizowaną co dwa lata, instrukcję bezpieczeństwa przeciwpożarowego, gdzie opisany jest szczegółowy scenariusz zachowań podczas alarmu. - W szkołach zdarzają się nieoznakowane gaśnice, nieoznakowane drogi ewakuacyjne, które muszą być zawsze otwarte. Jeżeli już muszą być zamknięte, to klucz do nich powinien znajdować się w bezpośrednim sąsiedztwie i być widoczny, żeby każdy mógł w razie potrzeby ewakuować się z budynku.
Takie przygotowanie zaprocentowało niedawno w Gorzkowicach, gdzie spłonęło poddasze szkoły podstawowej. Sprawnie przeprowadzona ewakuacja dzieci spowodowała, że brak było ofiar pożaru. - Najważniejsze w sytuacji pożaru jest sprawne opuszczenie palącego się budynku. Drogi ewakuacji powinny więc być bezwzględnie drożne. Jeżeli już muszą być zamknięte, to od wewnątrz – z możliwością natychmiastowego otwarcia. Niestety zdarza się tak, że klucze do zamkniętych drzwi ma w kantorku “pan Mietek” - na drugim końcu szkoły. To skrajna nieodpowiedzialność – mówi rzeczoznawca ds. zabezpieczeń przeciwpożarowych, Paweł Ciszewski. - W sytuacji zagrożenia życia liczy się tak naprawdę każda sekunda. Proszę sobie wyobrazić, że od chwili pojawienia się ognia do powstania dużego pożaru mija tylko kilka minut. Jeżeli do pożaru dochodzi w pobliżu korytarza czy na korytarzu, to za chwilę może okazać się, że ucieczka tamtędy będzie niemożliwa. W ciągu kilkudziesięciu sekund wytwarzają się ogromne ilości dymów. Temperatura drastycznie rośnie. Już po pięciu minutach potrafi przekroczyć wartości, które uniemożliwią ludziom przejście przez dany korytarz czy pomieszczenie. Krytyczna temperatura powietrza dla człowieka to 60 stopni Celsjusza. Z kolei krytyczna temperatura podsufitowej warstwy dymu to 200 stopni. To wszystko pokazuje, jak ważne są odpowiednio przygotowane drogi ewakuacyjne na przykład w szkołach – dodaje Ciszewski.
Okazuje się, że w placówkach oświatowych na terenie Piotrkowa sytuacja nie wygląda najgorzej. Można nawet powiedzieć, że jest zadziwiająco dobra. Odwiedziliśmy losowo wybrane szkoły i zapytaliśmy dyrektorów, czy są odpowiednio przygotowani do ewentualnego pożaru. - Co roku przeprowadzamy kontrole przeciwpożarowe. Ostatnią mieliśmy w czerwcu. Przy okazji sprawdzono instalację elektryczną, piorunochronną i gazową. Sprawdzono przewody kominowe. Zabezpieczenia przeciwpożarowe mamy takie, jak mówią przepisy. Hydranty i gaśnice zostały sprawdzone przez strażaków podczas próbnej ewakuacji - mówi Jadwiga Kielian, dyrektor III LO w Piotrkowie. Szkoła ma odpowiednio oznakowane drogi ewakuacyjne i - co istotne - zamknięte od wewnątrz wyjścia może każdy otworzyć, bowiem klucze znajdują się w zamku. Dyrektor placówki zaznacza, że młodzież i nauczyciele są odpowiednio przeszkoleni ze sposobu ewakuacji.
Podobnie zresztą jak w największej w Piotrkowie podstawówce, gdzie uczy się prawie tysiąc dzieci. Przy takiej ilości uczniów najtrudniejsza wydaje się być właśnie ewakuacja, jednak dyrektor “Dwunastki” - Anna Kulisa, zaznacza, że odpowiednie instrukcje świetnie wszystko organizują. - Mamy siedem wyjść ewakuacyjnych. Ze względów bezpieczeństwa nie są na co dzień otwarte. Dostęp do kluczy mają osoby, które wiedzą jak reagować w danych sytuacjach. Jeżeli np. wyznaczonego pracownika nie ma w szkole, to klucze znajdują się w pobliżu każdych drzwi, w widocznym miejscu – każde drzwi mogą otworzyć w tym samym czasie różne osoby – mówi dyrektor i dodaje, że nauczyciele wiedzą, jak korzystać z koców, gaśnic, jakim korytarzem i w jaki sposób bezpiecznie przeprowadzić dzieci. Po to są próbne ewakuacje – dodaje dyrektor. W czasie ostatnich ćwiczeń wszystkim osobom udało się opuścić budynek podstawówki w nieco ponad trzy minuty.
Równie szybko budynek szkoły opuszczają gimnazjaliści przy Kostromskiej. Próbna ewakuacja trwała kilka minut. - Placówkę mamy wyposażoną w odpowiedni sprzęt przeciwpożarowy, wyłączniki prądu i osiem wyjść ewakuacyjnych. Ze względów bezpieczeństwa klucze znajdują się na portierni, ale instrukcję mamy rozpisaną bardzo dokładnie – wiadomo, kto w danym momencie jest odpowiedzialny za otworzenie drzwi. W razie potrzeby kierownik gospodarczy wyznacza zastępców, gdy któraś z osób jest np. na urlopie - mówi Ewa Sipa, dyrektor Gimnazjum nr 5.
We wszystkich wymienionych placówkach nie ma czujników przeciwpożarowych. Przepisy tego nie wymagają, jednak piotrkowska “Piątka” ma urządzenia, które pozwalają na szybkie pozbycie się dymu z wnętrza szkoły. Cztery klapy dymowe w piątym gimnazjum służą odprowadzeniu dymu i gorących gazów, dzięki czemu możliwa jest skuteczna ewakuacja ludzi i szybkie dotarcie ekipy gaśniczej do źródła ognia. - To wyposażenie, z którego nie korzystaliśmy i mam nadzieję, korzystać nie będziemy musieli – dodaje dyrektor Gimnazjum nr 5.
Takie przygotowanie szkół cieszy przeciwpożarowych ekspertów. Mają oni również nadzieję, że szkoły, w których istnieją ewentualne nieprawidłowości, dobre rady wezmą sobie do serca.
Janusz Kaczmarek
nextpageList do redakcji – komentarz do artykułu
Ze smutkiem i ogromnym niepokojem przeczytałem artykuł “Szkoła, z której można nie uciec” w części dotyczącej największej szkoły w Piotrkowie Trybunalskim tj. Gimnazjum nr 5. W pożarach, które powstają we wnętrzu pomieszczeń, średnio po 3 - 5 minutach dochodzi do rozgorzenia, zjawiska określanego w literaturze fachowej jako flashover. Pożar rozwija się początkowo powoli, a następnie w jednej chwili w ogniu staje całe pomieszczenie. Temperatura w takim pomieszczeniu osiąga wtedy 800 - 1000 st. C. Z kilograma spalonego drewna dostajemy 4 tysiące litrów dymu. Jeśli palą się plastiki - dużo więcej, w dodatku bardziej toksycznego. Wystarczy zatem, że zapali się jedno pomieszczenie przyległe do korytarza szkolnego - szatnia, podręczny magazynek, a dym po 2 - 5 minutach, z tego jednego małego pomieszczenia, wypełni cały korytarz i klatkami schodowymi wejdzie na inne kondygnacje. Jeszcze gorzej będzie, kiedy zapali się materiał palny na korytarzu np. składowane materace gimnastyczne. Tragedia w Kamieniu Pomorskim, gdzie w budynku mieszkalnym kilka lat temu zginęło kilkanaście osób, to jedna wersalka na korytarzu, z której dym odciął drogi ewakuacyjne. Resztę zrobiły płomienie.
Piotrkowskie szkoły ewakuują się, jak wszyscy dumnie przyznają, w ciągu 2 - 3 minut. Tylko że 2 - 3 minuty po usłyszeniu dzwonka alarmowego, a zanim ktoś wciśnie dzwonek, ktoś musi pożar zauważyć, podjąć decyzję o ewakuacji, to wszystko kolejne cenne minuty. Ponadto ewakuację przeprowadza się bez zagrożenia, czyli wszystkie drzwi są dostępne (w dodatku otwarte na okoliczność zaplanowanej ewakuacji). W pożarze nie zawsze tak będzie. Część kierunków ewakuacji odetnie dym. A ile potrwa ewakuacja ogłoszona na przerwie lekcyjnej?
W tej sytuacji nie mogę nie reagować, kiedy stwierdza się, że “ze względów bezpieczeństwa” klucze do 8 wyjść ewakuacyjnych ze szkoły znajdują się w portierni. Jakiego bezpieczeństwa? Czyjego bezpieczeństwa? Wyjścia ewakuacyjne mogą być zamykane, ale tylko w sposób umożliwiający natychmiastowe otworzenie!!! Natychmiastowe nie oznacza i nie może oznaczać biegu z kluczami przez szkołę.
Żadne procedury nie zagwarantują, aby w przypadku pożaru wyznaczone osoby z terenu szkoły biegły po klucze i otwierały wyjścia ewakuacyjne!!! Tego się po prostu fizycznie nie da zrobić. Nawet jeśli wychodzi to dobrze na zaplanowanych ćwiczeniach. To jest właśnie przykład tego, jak NIE NALEŻY postępować.
Stan, w którym 8 wyjść ewakuacyjnych w szkole, gdzie przebywa 1000 uczniów, zamyka się na klucz, a klucze umieszcza w odległym pomieszczeniu, bez wahania określam jako stan zagrożenia zdrowia i życia ludzi korzystających z obiektu.
Tym bardziej nie rozumiem komentarza w artykule “Takie przygotowanie szkół cieszy przeciwpożarowych ekspertów”. Mnie nie cieszy. Raczej bardzo martwi.
Paweł Ciszewski,
rzeczoznawca ds. zabezpieczeń przeciwpożarowych, biegły sądowy z zakresu ochrony przeciwpożarowej
Komentarze 0