TERAZ7°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Dobra
reklama

Psy znów w starym schronisku

MonPaw
MonPaw czw., 27 listopada 2008 10:33
"Powiatowy lekarz weterynarii, biorąc pod uwagę stopień zaawansowania prac związanych z budową nowego schroniska dla zwierząt przy ulicy Podole, zezwala na ponowne przyjmowanie zwierząt do dotychczasowego schroniska dla zwierząt przy ulicy Glinianej" - oto fragment pisma wystosowanego przez powiatowego lekarza weterynarii Macieja Błachiewicza do prezydenta miasta.
Zdjęcie
Jak się okazuje "Hotel dla zwierząt" znajdujący się w Łodzi przy ulicy Kosodrzewiny, z którym miasto podpisało umowę na odbieranie bezdomnych psów z naszego miasta, okazał się zbyt drogi dla piotrkowskich czworonogów. Dzienny koszt pobytu bezdomnego psa w tym miejscu wynosi 6,10 zł. Przy czym dzienna stawka żywieniowa dla jednego psa w piotrkowskim schronisku wynosi zaledwie 2 zł. Do tej pory do łódzkiego przytuliska nie trafił z Piotrkowa jeszcze ani jeden pies.

- W naszym schronisku jest 250 psów. Miesięcznie na utrzymanie tego miejsca wydaję 13 tys. i tyle musi mi wystarczyć. Opłaty, jakie wchodzą w skład, to: energia, leczenie, szczepienia, wynagrodzenie dla pracowników, ZUS, paliwo, telefon, opał, kasza dla psów, ubrania robocze dla pracowników i napoje sezonowe - mówi Grażyna Fałek, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Piotrkowie. Okazuje się, że nie tylko cena hotelu dla bezdomnych zwierząt jest nie do przyjęcia.

W łódzkim schronisku przy ulicy Kosodrzewiny obecnie na stałe przebywa 700 psów i 100 kotów. Pierwotnie przewidziane było ono tylko na 250 bezdomnych zwierząt. Zwierzęta przebywają tam po kilka lub kilkanaście w jednym boksie. Sprawia to, że walka czworonogów o ciepłą budę czy jedzenie jest wyjątkowo silna. Zdarza się, że nie wszystkie psy są najedzone, gdyż panuje tam zasada, "kto silniejszy, ten syty". W związku z tym wiele z nich ma oznaki wyraźnego wychudzenia. Psy nie są wyprowadzane na spacery, gdyż zwierzę wyprowadzone na zewnątrz przesiąka innymi zapachami, co w konsekwencji może być powodem zagryzienia takiego zwierzęcia przez "współlokatorów". Jak twierdzą sami pracownicy łódzkiego schroniska, nie są oni w stanie zapobiec sytuacjom zagryzień, gdyż psów jest zbyt dużo, a pracowników i wolontariuszy ciągle brakuje.

Ewa Tarnowska

Więcej w nr 48

Podsumowanie

    Komentarze 0

    reklama

    Dla Ciebie

    7°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio