TERAZ2°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Dobra
reklama

Lekarze zostawili jej w brzuchu narzędzie chirurgiczne. Szpital przeprasza pacjentkę

S.Fiszer
Sara Fiszer wt., 13 sierpnia 2019 13:24
Przez 2 lata chodziła z metalowym narzędziem w brzuchu, które zaszyto jej podczas operacji wycięcia śledziony. Przedmiot wykryto w piątek w trakcie badania tomograficznego. Teraz pani Andżelika, mieszkanka powiatu piotrkowskiego, przebywa w szpitalu w Bełchatowie, gdzie we wtorek przeprowadzono zabieg usunięcia zacisku.
Zdjęcie
Autor: fot. pixabay

Jak informuje TVN24, kobieta w 2017 roku miała wypadek, po którym trzeba było usunąć jej pękniętą śledzionę. Operacja przeprowadzona została w Samodzielnym Szpitalu Wojewódzkim im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie. Po zabiegu pani Andżelika cały czas czuła, że... coś jest nie tak. Lekarze prognozowali torbiel na nerce, jak się jednak okazało po badaniu tomografem, a później rtg, kobieta w brzuchu miała zaszyte narzędzie chirurgiczne. To był dla niej szok, tym bardziej, że w 2017 roku była w ciąży, a syn urodził się z rozszczepieniem górnej wargi i niewykształconym uchem.

 

Piotrkowscy lekarze zabieg usunięcia narzędzia chcieli przeprowadzić już w poniedziałek, jednak kobieta nie wyraziła na to zgody i pojechała do szpitala w Bełchatowie.

 

Dyrektor szpitala przy ul. Rakowskiej w Piotrkowie nie wie, jak mogło dojść do tak skandalicznej sytuacji. - Podczas przypadkowego badania u pacjentki stwierdzono jedno narzędzie chirurgiczne - mówi Marek Konieczko, dyrektor Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie. - W związku z tym szpital podjął decyzję o przebadaniu przez lekarza, ordynatora chirurgii. Zaproponowaliśmy pacjentce przeprowadzenie zabiegu. W tym samym dniu przeprowadzono badania przygotowujące. Pacjentka miała wyznaczony termin na poniedziałek. Nie zgłosiła się. Z tego, co wiem została hospitalizowana w szpitalu w Bełchatowie. Miała być dziś operowana.

 

Jak zapewnia dyrektor SSW, zgodnie z protokołem operacji i dokumentacją okołooperacyjną sprzed 2 lat, wszystko przebiegało prawidłowo. - Najpierw musimy wyjaśnić przyczynę, w jaki sposób doszło do zdarzenia, kto popełnił błąd i czy ten błąd był zamierzony – dodaje M. Konieczko.

 

A póki co ani pacjentka, ani nikt przez nią upoważniony nie kontaktował się z dyrekcją szpitala. - Zamierzamy się skontaktować z tą panią, trudno człowieka męczyć, kiedy jest tuż po operacji. Zawsze w takich sytuacjach bierzemy pod uwagę możliwość wypłaty odszkodowania, szpital jest ubezpieczony. Będziemy rozmawiać z ubezpieczycielem na temat warunków porozumienia, jeśli taka będzie wola tej pani. Bardzo serdecznie przepraszamy pacjentkę za to, że zaistniała taka sytuacja. Mamy nadzieję, że wróci szybko do zdrowia.

 

W operacji sprzed dwóch lat uczestniczyło 6 osób personelu medycznego, wszyscy nadal pracują w SSW.

Podsumowanie

    Komentarze 84

    reklama

    Dla Ciebie

    2°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio