W tym roku maj nas bowiem nie rozpieszcza. Obfite opady deszczu spowodowały powódź, która jest porównywana do tej z 1997 roku. Do tego zimno, w nocy termometry wskazywały nieco ponad 0 stopni. W domach i mieszkaniach nagle zrobiło się chłodno, choć wielu z nas już przygotowywało się do letnich upałów. W spółdzielniach rozdzwoniły się telefony zdesperowanych mieszkańców, którzy apelowali o włączenie ogrzewania. Ale, jak się okazuje, nie jest to wcale takie proste.
2 maja 1956 roku w Lęborku koło Słupska było...- 6,3 stopnia, i to w dzień. Na szczęście minusowa temperatura na razie nam nie grozi, ale mimo to wielu piotrkowian marznie. Szczególnie osoby starsze. Po zimie, która w tym roku dała się nam we znaki, wydawało się, że w maju zaczniemy się wreszcie dogrzewać... na świeżym powietrzu. Tymczasem w wielu mieszkaniach do łask wróciły „farelki". Niektórzy zerkali w stronę kaloryferów z nadzieją, że ponownie zrobią się ciepłe. - Temperatura jest bardzo niska, są osoby starsze, które siedzą w domu. Dobrze by było, żeby zaczęli grzać. Z tego co się orientuję, Bełchatów grzeje, Radomsko grzeje, tutaj w okolicy wszędzie grzeją. Ja mieszkam przy ulicy Nałkowskiej i miałabym prośbę do władz spółdzielni, by włączyły ogrzewanie. Tym bardziej, że zapowiedzi wcale nie są optymistyczne - apelowała na antenie Strefy FM jedna ze słuchaczek. To nie jedyny sygnał. Ludzie dzwonili również do Spółdzielni Mieszkaniowej im. Słowackiego. Potwierdza to prezes Stanisław Boczek. - Nie ukrywam, że mieliśmy kilka telefonów w sprawie włączenia ogrzewania do mieszkań wielorodzinnych. Jest to w tym momencie jednak niemożliwe z wielu powodów. Po pierwsze technicznych. Ciepłownia wyłączyła już dwa kotły grzewcze i zaczęła remonty linii ciepłowniczych. Po drugie: przygotowujemy się do chemicznego płukania instalacji c.o. w 27 budynkach. Rozpoczynamy również modernizację węzłów cieplnych dla 5 budynków. Po trzecie: jesteśmy w trakcie odczytywania podzielników ciepła. Więc co teraz: odczytujemy, a za chwilę puszczamy ciepło?! Jedno z drugim się troszeczkę kłóci. Uruchomienie 50 węzłów, jakie mamy w spółdzielni mieszkaniowej, trwałoby około tygodnia.
Nie wolno zapominać też o sferze ekonomicznej. Uruchomienie węzłów cieplnych bardzo drogo kosztuje. Współczuję wszystkim, zresztą ja też mieszkam w budynku naszej spółdzielni i tak samo odczuwam zimno jak wszyscy inni. Musimy ten okres przetrzymać - dodaje S. Boczek.
Okres grzewczy trwa od 1 września do 31 maja. - Cały czas jesteśmy gotowi na włączenie ciepła i oczywiście zainteresowani dostarczaniem ciepła - wyjaśnia tymczasem Włodzimierz Rózga, dyrektor techniczny MZGK. - Są obiekty, które nadal ogrzewamy: TBS (przede wszystkim osiedle Wysoka), Urząd Miasta, Starostwo Powiatowe, Bibliotekę Miejską, SP nr 13 czy Uniwersytet Humanistyczno-Przyrodniczy - dodaje Rózga. Na razie pracuje ciepłownia C-1, są włączone dwa kotły, a w tym okresie mógłby wystarczyć tylko jeden.
- W naszych zasobach nie ma żadnego problemu, ponieważ praktycznie wszyscy nasi najemcy mają indywidualne możliwości włączania swoich logoterm albo piecyków gazowych. Mamy tylko jedną lokalizację na Działkowej, gdzie takiej możliwości nie ma, ale nie było sygnałów o potrzebie włączenia ogrzewania. Natomiast w budynkach, w których zarządzamy we wspólnotach, tam gdzie były pisemne wnioski, włączyliśmy ogrzewanie. Ale ci mieszkańcy muszą się liczyć oczywiście ze skutkami finansowymi. Ten sezon był wyjątkowo niesprzyjający i rozliczenia mogą być niemiłą niespodzianką - mówi prezes TBS sp. z o.o Elżbieta Sapińska. - Jeżeli jest 10 stopni na zewnątrz to chyba nie jest koniec świata i uważam, że na tych kilka dni nie ma sensu uruchamiać ogrzewania - dodaje.
Z kolei Piotrkowska Spółdzielnia Mieszkaniowa nie widzi problemu. - Nie było sygnałów od mieszkańców. Gdyby były, to zwrócilibyśmy się do MZGK o dostarczenie ciepła do bloków. Przecież mieszkańcy płacą za ogrzewanie. Jeśli chcą, to my ciepło włączamy - powiedziała nam Jolanta Patryarcha, zastępca prezesa PSM. - Wiem jednak, że choć ludziom jest zimno, wolą siedzieć w swetrach niż płacić więcej, tym bardziej, że zima była bardzo ciężka. Mieszkańcy chcą, żeby było jak najmniej kresek na kaloryferach. Mam starszych sąsiadów, którzy wolą się ciepło ubrać. A jedna z naszych lokatorek ma 8-miesięczne dziecko i też woli włączyć „farelkę" niż kaloryfer.
- Ten rok jest wyjątkowy, historycznie, jak patrzę, to nie pamiętam, aby pod koniec maja dostarczane było jeszcze ciepło do budynków - mówi W. Rózga.
W zeszłym roku temperatura w maju wahała się między 10 a 17 stopniami Celsjusza. Najzimniejszy maj był prawie ćwierć wieku temu - w 1987 r., kiedy maksymalna temperatura wynosiła tylko 10 stopni. W Piotrkowie w ciągu najbliższych kilku dni nie będzie zbyt ciepło. W nocy termometry mają wskazywać od 3 do 7 stopni, w dzień od 14 do 17. Do tego opady deszczu, które powodują, że temperatura odczuwalna jest o kilka stopni niższa. Jedna z gazet opublikowała nawet prognozę do 6 czerwca, z której wynika, że początek pierwszego letniego miesiąca także ma być zimny. Sprawdziliśmy zatem w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Do piątku 28 maja niezbyt ciepło, lekka poprawa pogody w weekend, ale już w poniedziałek 31 maja ma być w naszym regionie maksymalnie 14 stopni, a dzień później już tylko 13. Dopiero w piątek, 4 czerwca termometry mają wskazywać 22 stopnie. Noce także nie będą należały do najcieplejszych.
- Wiele prognoz długoterminowych zawodzi, jest to taka zgadywanka. Nie straszmy się, trzeba wierzyć, że będzie cieplej - tryska optymizmem prezes S. Boczek. Oby więc... do lata.
Artur Wolski
