W ubiegłym roku do Sądu Penitencjarnego przy Sądzie Okręgowym w Piotrkowie wpłynęło aż 289 wniosków z terenu byłego województwa piotrkowskiego. Co może człowiek z “obrączką”?
Wśród “klientów” systemu dozoru elektronicznego zdarzają się drobni oszuści, złodzieje, była i matka wychowująca troje dzieci (skazana za drobną kradzież sklepową). Ale zdecydowany prym wśród nich wiodą... pijani kierowcy, a szczególnie pijani kierowcy... rowerów.
Najczęściej “obrączkowani” – pijani rowerzyści
W piotrkowskim Sądzie Okręgowym system dozoru elektronicznego działa od 1 stycznia 2012 r.. Łódzkie było jednym z ostatnich, gdzie go wprowadzono. Okazuje się jednak, że staje się coraz bardziej popularny. - W I kwartale 2012 roku wpłynęło do nas 46 wniosków, a w I kwartale 2013 r. było ich już 93. Od razu widać, że wzrost jest dwukrotny - mówi Grzegorz Krogulec, sędzia penitencjarny przy Sądzie Okręgowym w Piotrkowie Trybunalskim, który rozpatruje wnioski skazanych. - Świadczy to o tym, że ludzie dowiedzieli się o takiej możliwości. W ubiegłym roku wpłynęło łącznie 289 wniosków. Uwzględniono 110, nie uwzględniono 34, pozostałe załatwiono w inny sposób lub jeszcze nie były rozstrzygnięte na chwilę zbierania danych statystycznych.
Dla kogo jest przeznaczony SDE? - Dla osób popełniających lżejsze przestępstwa, co do których orzeczono karę nieprzekraczającą 1 roku pozbawienia wolności, przy czym jest możliwość łączenia kar (np. jest dwukrotne skazanie za jazdę w stanie nietrzeźwości dwa razy po 6 miesięcy i obydwie kary są do wykonania) – tłumaczy sędzia Krogulec.
O jakich lżejszych przestępstwach mowa? Są to drobne przestępstwa przeciwko mieniu, jazda w stanie nietrzeźwości, niepłacenie alimentów. Absolutnymi rekordzistami w statystykach SDE są jednak pijani rowerzyści.
Nadajnik na nodze zamiast krat
Jak działa SDE? - Nadajnik, który ma zamontowany skazany najczęściej na nodze, przekazuje sygnały radiowe do stacjonarnego urządzenia monitorującego (zamontowanego w domu – przyp. red.), które to za pośrednictwem sieci GSM informuje Centralę Monitorowania, czy skazany przebywa w miejscu odbywania kary w czasie wyznaczonym przez sąd – tłumaczy kpt. Michał Ajdarow, kierownik Zespołu Obsługi Centrali Monitorowania Centralnego Zarządu Służby Więziennej w Warszawie. - Wszelkie naruszenia są odnotowywane w systemie komputerowym i informowany jest o nich zarówno sąd penitencjarny, jak i kurator zawodowy sprawujący nadzór nad wykonywaną karą w SDE – dodaje. Nadajnik jest wodoszczelny (nie trzeba więc zdejmować go do kąpieli), łatwo go jednak odciąć nawet zwykłymi nożyczkami – tylko czy warto?
Do dwóch razy sztuka
Nie każdy skazany może próbować zamienić odsiadkę za kratami na system dozoru elektronicznego. Jakie więc trzeba spełnić warunki? - Orzeczona kara nie może przekroczyć 1 roku. Skazany może być recydywistą, ale tzw. recydywistą jednokrotnym. Natomiast ustawa zakazuje wyrażenia zgody recydywistom wielokrotnym – tłumaczy sędzia penitencjarny. Konieczna jest też zgoda dorosłych domowników. Chodzi o to, że ci ostatni muszą być świadomi, że do ich domu w każdej chwili ma prawo wejść kurator. Wejść i sprawdzić, czy system działa i czy skazany jest w miejscu zamieszkania ma także prawo podmiot, który instaluje i monitoruje urządzenia. Ta zgoda potrzebna jest też z innej przyczyny. - Ktoś jest skazany za znęcanie się nad rodziną (to jest inna rzecz, czy my wyrazimy zgodę na SDE). Żeby skazany mógł się ubiegać o odbycie kary w miejscu zamieszkania (które de facto było miejscem popełnienia przestępstwa), tę zgodę musi podpisać małżonka. A my później oceniamy, czy w ogóle można wyrazić zgodę z uwagi na charakter przestępstwa – dodaje sędzia Krogulec.
Kiedyś brak toalety był przeszkodą
Kolejnym warunkiem jest... zasięg telefoniczny. - Przed wyrażeniem zgody sprawdzamy tzw. warunki techniczne. Jednym słowem musi być zasięg telefonii komórkowej. Przed wyrażeniem decyzji rejestrujemy wniosek w systemie i prosimy podmiot dozorujący, który ma swoją siedzibę w Warszawie, żeby udał się w miejsce wskazane przez osobę skazaną i sprawdził, czy są warunki techniczne. Czyli nawet jeśli spełnione byłyby wszelkie inne warunki, a sygnał byłby słaby, nie możemy wyrazić zgody na SDE. Nie jest to sprawiedliwe, ale trudno. U nas zdarzały się takie przypadki, na szczęście bardzo rzadko – mówi piotrkowski sędzia penitencjarny i wspomina jeszcze inne przeszkody. - Kiedyś często było tak, że w tych uboższych rodzinach zdarzała się prozaiczna rzecz – nie było toalety w domu (należało wyjść do wychodka na podwórko). Wiązało się to więc z tym, że trzeba było wyjść z miejsca zamieszkania i przejść np. 100 m, a podmiot monitorujący stwierdził, że zasięgiem można objąć tylko miejsce zamieszkania. W takich przypadkach też musieliśmy odmawiać. Ale potem ustawodawca zmienił te warunki i w tej chwili wystarczy, że taka osoba zostanie pouczona, że swoje potrzeby fizjologiczne musi załatwiać w domu. Jak? To już jej sprawa. Sam brak toalety nie stanowi już przeszkody – dodaje sędzia Krogulec.
Wolny nawet do 12 godzin dziennie
Razem z decyzją o zastosowaniu systemu dozoru elektronicznego skazany otrzymuje pouczenie – zbiór zasad, których musi się trzymać. Co zatem wolno skazanemu? - Podstawą tego systemu jest to, że skazany musi przebywać w określonym pomieszczeniu i co do zasady nie opuszczać go. Natomiast w trakcie dozoru elektronicznego sąd, a także kurator może wydzielić godziny, w których ten system nie działa, czyli jednym słowem skazany może opuścić miejsce zamieszkania. Te godziny można określić z góry (na posiedzeniu sądu), ale można je także modyfikować w trakcie odbywania kary. Ten wachlarz uwzględniony przez ustawę jest dosyć szeroki, dlatego że możemy ustalić czas pobytu poza dozorem nawet do 12 godzin dziennie. To jest kwestia samodyscypliny skazanego. Wręcz nagminnie wyrażamy takie zezwolenia. Zazwyczaj wiąże się to z pracą. Dobrze by było, jeżeli byłaby to praca udokumentowana, ale nie traktujemy tego rygorystycznie i nawet jeżeli osoba skazana przekona nas, że utrzymuje się z pracy dorywczej, to również wydajemy zgodę, żeby w poszczególnych dniach i godzinach był poza systemem. Takiej zgody udzielamy też np. w celu odbywania praktyk religijnych. A nawet jeżeli ktoś nie przekona nas, że będzie pracował, takiej osobie też zwykle piszemy, że na załatwienie spraw bieżących (chociażby wyjście do sądu, spotkanie się z kuratorem, wizytę u lekarza, zakupy, poszukiwanie pracy) ma średnio 4 godziny dziennie. Jeżeli zaś znajdzie jakąś pracę, to już bez zgody sądu kurator sam może wprowadzić zmiany w systemie na korzyść skazanego – tłumaczy sędzia Grzegorz Krogulec.
- Skazani dzięki tej formie kary mają możliwość nieskrępowanego wykonywania pracy zawodowej, kontynuowania nauki lub realizacji swoich obowiązków rodzinnych, tj. opieki nad osobami zależnymi. SDE w tym względzie daje sędziemu nieograniczone możliwości w doborze i określaniu w postanowieniu dodatkowych obowiązków dla skazanego – dodaje kpt. Michał Ajdarow z Zespołu Obsługi Centrali Monitorowania.
Zresztą zasada zaufania (choć nieco ograniczona nadajnikiem) jest jedną z podstaw systemu. W godzinach, w których skazany jest zwolniony z przebywania w miejscu zamieszkania, jest zupełnie niemonitorowany. System nie wie, gdzie on jest. Poza tym po uzyskaniu zgody na odbywanie kary w SDE po prostu wychodzi z zakładu karnego i sam (!!!) w ciągu 24 godzin ma się skontaktować i umówić z dozorem na założenie nadajnika. A później... - Musi dbać o powierzony sprzęt monitorujący, odbierać połączenia telefoniczne, składać wyjaśnienia itp. – dodaje Ajdarow. No i być w domu w określonych godzinach. – Bo system jest nie do obejścia, nie do oszukania – dodaje piotrkowski sędzia. - Potrafi wyłapać sekundowe naruszenia (jeśli ktoś nawet wychyli rękę za okno, wszystko w systemie widać). My nie śledzimy tej osoby, natomiast jest odnotowany czas naruszenia.
Jeśli złamiesz zasady
I u nas zdarzało się, że skazani łamali zasady SDE, choć są to naprawdę rzadkie przypadki. - Można je policzyć na palcach jednej, może dwóch rąk – mówi sędzia Krogulec. Zresztą kiedy w sądzie włączają komputer, od razu widzą, czy doszło do jakichś naruszeń. Podobny dostęp do systemu mają kuratorzy. Co, jeśli ktoś nie stawi się w domu na czas? Jak się okazuje – nie wygląda to jak w amerykańskich filmach (podjeżdża patrol i “przejmuje” skazanego). - Nie ma potrzeby takiej natychmiastowej reakcji. Zależy, jak długo trwa to naruszenie. Jeżeli naruszenia były niewielkie, to możemy raz czy dwa przymknąć oko (zresztą zależy, jak wytłumaczy to skazany: zegarek mu źle chodził, autobus minimalnie się spóźnił, nagle musiał wyjść do chorej matki). Wtedy piszemy upomnienie, odnotowujemy, ale bez dodatkowych konsekwencji. Ale jeżeli to się powtarza – kierujemy wniosek o uchylenie zgody na SDE. Ale nie wysyła się służb specjalnych z kogutami – wyjaśnia Grzegorz Krogulec.
- Skazani sporadycznie umyślnie naruszają zasady odbywania kary w SDE – mówi przedstawiciel Biura Dozoru Elektronicznego Centralnego Zarządu Służby Więziennej. - Należy przyjąć, że wobec ok. 10% z populacji skazanych odbywających karę w SDE sąd uchyla zezwolenia na dalsze odbywanie kary w tym systemie. Przyczyny są różne, ale w znacznej większości przypadków są to osadzenia w zakładzie karnym w związku z zarządzeniem wykonania kary (wcześniej zawieszonej), a nie objętej SDE. W 295 przypadkach powodem uchylenia zezwolenia było zniszczenie urządzenia lub bezprawne usunięcie nadajnika (co nie oznacza zniszczenia sprzętu). Dotychczas w ok. 110 przypadkach odnotowano zniszczenie nadajnika lub stacjonarnego urządzenia monitorującego (w tym jego zagubienia) – dodaje.
Warto tu dodać, że od wdrożenia SDE w Polsce do 31 marca br. system objął łącznie 17.751 skazanych. Na tę sporą liczbę prób pozbycia się “obrączki” nie jest wiele.
Jeżeli jednak sąd uchyli zgodę na SDE, nakazuje niezwłocznie doprowadzić skazanego do zakładu karnego. To robi policja.
Miliony oszczędności
Intencja systemu jest taka, że jest on przeznaczony nie tylko dla tych ludzi, którzy mają rodzinę i pracę i z powodu wyroku nie chcą jej tracić. Ważne jest i to, że nie każdego skazanego za drobne przestępstwa należy odsyłać do zakładu karnego. Nie bez znaczenia jest także odciążenie często przeludnionych zakładów karnych i olbrzymie oszczędności finansowe.
- Od 1 stycznia 2012 r. miesięczny koszt wykonania kary wobec jednego skazanego w systemie dozoru elektronicznego (SDE) wynosi 564 zł 25 gr. W przybliżeniu można przyjąć, że miesięczny koszt utrzymania skazanego w zakładzie karnym to ok. 2500 zł. Przyjmując średni czas odbywania kary w SDE – 4 miesiące, szacunkowa oszczędność budżetu państwa wynosi obecnie ok. 146 mln zł – informuje kpt. Michał Ajdarow z Zespołu Obsługi Centrali Monitorowania w Warszawie.
Anna Wiktorowicz
***
Obecnie na obszarze właściwości Sądu Apelacyjnego w Łodzi karę w SDE odbywa 578 skazanych, w tym:
- województwo łódzkie – 358,
- teren byłego województwa piotrkowskiego – 70,
- miasto Piotrków Trybunalski – 10,
- miasto Bełchatów – 6.
***
Miesięczny koszt wykonania kary wobec jednego skazanego w systemie dozoru elektronicznego wynosi 564 zł 25 gr. Koszt skazanego w zakładzie karnym to ok. 2500 zł miesięcznie.
Ok. 146 mln zł – tyle wynoszą dotąd oszczędności budżetu państwa wynikające z wprowadzenia systemu dozoru elektronicznego.
Systemu dozoru elektronicznego wprowadzony został do polskiego porządku prawnego na próbę (obowiązuje do 31 sierpnia 2014 r.). Ale w sejmie już trwają prace nad tym, by wprowadzić go do polskiego prawa na stałe. Wszyscy są zgodni co do tego, że SDE się sprawdził.
- “Całe to skrzyżowanie jest do du.. !”
- Sześciolatki w szkołach. Dla kogo zabraknie miejsca?
- Italiano, co dalej z tobą?
- Unikalne miejsce w piotrkowskim sądzie
- BHT Piotrkowianin JUKO Piotrków Trybunalski – plany na nowy rok
- HARC kręcił teledysk
- Pozytywnie nakręceni – Stowarzyszenie Przyjaciół Dzieci i Młodzieży HARC
- Jak rozpoznać powiat
- Andrzej Poniedzielski – jestem poetą użytkowym