Minął pierwszy tydzień stycznia, a zakazu jak nie było, tak nie ma. Tysiące tirów rozjeżdżają drogę i stwarzają ogromne zagrożenie dla innych uczestników ruchu i mieszkańców przydrożnych miejscowości
Protesty na drodze organizowali już poirytowani mieszkańcy, którzy dalszemu funkcjonowaniu tranzytu na ich drodze zdecydowanie się sprzeciwiają. - Jeżdżą tędy często i szybko. Gdyby tiry chociaż przestrzegały przepisów... Zwalniają dopiero wtedy, gdy stoi policja. Boimy się chodzić przy drodze, nie mówiąc już o naszych dzieciach - mówi pani Marta z Bukowia Dolnego. - Skoro starosta ma w planach postawienie zakazu, to niech tak zrobi. Bylibyśmy bardzo wdzięczni – dodaje.
Starosta Bełchatowski Szczepan Chrzęst zapowiadał już kilka miesięcy temu, że ruch dla samochodów powyżej 8 ton zostanie na drodze powiatowej wstrzymany. - Nasza cierpliwość się kończy. Zgodnie z porozumieniem, jakie trzy lata temu zawarliśmy z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, ruch tranzytowy z drogi krajowej numer 8 na drogę krajową numer 12 miał trwać tylko do końca 2012 roku - mówił niedawno starosta. - Wobec braku podjęcia przez trzy lata jakiejkolwiek inicjatywy przez łódzki oddział GDDKiA oraz Wojewódzki Zarząd Dróg w Łodzi, zaniepokojony stanem technicznym naszej drogi powiatowej i w trosce o bezpieczeństwo jej użytkowników, przystąpię do zmiany stałej organizacji ruchu polegającej na ograniczeniu tonażu na tej drodze oraz cofnę warunkową zgodę na przebieg tranzytu w wersji obecnie obowiązującej. Dalsze utrzymywanie ruchu tranzytowego na naszej drodze oraz fakt przenoszenia się tego ruchu na dalsze odcinki drogi Kącik - Widawa, grozi w najbliższej perspektywie całkowitą degradacją nawierzchni drogi, ponadto stwarza realne zagrożenie bezpieczeństwa ruchu - uzasadniał. Jest już styczeń, a ruch tirów nadal się tamtędy odbywa.
Tiry to zmora tej drogi
Droga, choć wyremontowana niedawno, jest wąska i często dochodzi na niej do wypadków z udziałem tirów. 20 listopada w Hucisku ciągnik siodłowy przewożący na naczepie samochody osobowe zderzył się z ciężarową scanią do przewozu drewna. Do zdarzenia doszło podczas manewru wymijania. Obydwa samochody zjechały następnie do przydrożnych rowów po obu stronach jezdni. W wyniku gwałtownego przemieszczenia ładunku, zerwany został łańcuch zabezpieczający na czas transportu drewniane kłody wiezione przez kierowcę scanii. Jedna z nich spadła, uderzając w osobowego opla jadącego za naczepą. Kierująca samochodem 22-letnia mieszkanka Łęczycy została przewieziona do bełchatowskiego szpitala. Kierowcy tirów nie doznali obrażeń. Oprócz dwóch ciężarówek z naczepami i opla, uszkodzonych zostało także siedem samochodów osobowych przewożonych przez kierowcę mercedesa.
Rok wcześniej kierowca tira nie utrzymał pojazdu na drodze i wjeżdżając na chodnik, wpadł do rowu. W miejscu, gdzie doszło do zdarzenia, występuje zwężenie drogi (przejście dla pieszych). Kierowca najprawdopodobniej zahaczył o któryś z krawężników i wypadł z drogi. Mógł też przysnąć za kierownicą i przez to nie wykonał odpowiedniego manewru. Nikomu nic się nie stało. Na organizację ruchu w tym miejscu narzeka wielu kierowców samochodów osobowych. Pokonywanie wąskich łuków jest w tym miejscu po prostu niebezpieczne. Podobnego zdania są również kierowcy większych samochodów.
Decyzje ostateczne
- Na razie tranzytu na drodze nie wstrzymaliśmy. Jednak na dniach starosta ma w tej sprawie spotkanie w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim. Myślę, że po nim będziemy wiedzieć, jakie działania dalej podjąć, by uniemożliwić ruch tirów po drodze powiatowej, chyba że GDDKiA zdecyduje się przekazać pieniądze na remont dalszego odcinka tej drogi w kierunku Wygody. Tego stanowiska nadal się trzymamy. Podobna sytuacja miała miejsce w 2009 roku. Gdy zablokowaliśmy odcinek Mzurki – Kącik, udało się pozyskać pieniądze na remont tej właśnie drogi od Generalnej Dyrekcji. Środki finansowe na remont kolejnego odcinka w jakimś stopniu zrekompensowałyby sytuację (na drugim odcinku stan drogi jest fatalny - wąsko, brak pobocza, ogromne koleiny i dziury stwarzają nieustanne zagrożenie dla kierowców – przyp. red.) - mówi Krzysztof Borowski, rzecznik starosty bełchatowskiego. - Jeżeli doszłoby jednak do zamknięcia drogi dla tirów – co jest możliwe – to dopiero w okolicach marca. W pierwszej kolejności musimy uzyskać opinie zarządców dróg. Później przygotować się do oznakowania drogi – zaznacza rzecznik.
Remont wspomnianego odcinka drogi kosztowałby koło 15 mln złotych. Jaki będzie dalszy scenariusz wydarzeń, okaże się już na wiosnę.