Region: Spłonie stodoła w Zawadzie

Strefa FM Czwartek, 08 lipca 201028
Spłonie stodoła w Zawadzie koło Tomaszowa Mazowieckiego. Podpali ją Rafał Betlejewski artysta i pomysłodawca projektu „Tęsknie za Tobą żydzie”.
fot. ePiotrkow.plfot. ePiotrkow.pl

- 7 stycznia tego roku rozpocząłem akcję ogólnopolską pod tytułem: „Tęsknie za Tobą żydzie", w której Polacy wyrażają swoje pozytywne emocje do Żydów. 11 lipca 2010 roku w 69. rocznicę masakry w Jedwabnem postanowiłem zrobić bardziej radykalny ruch upamiętniający to wydarzenie. Chcę publicznie spalić stodołę, co zapowiedziałem już dwa miesiące temu i co wzbudza wiele kontrowersji w całym kraju, także wśród środowisk żydowskich. Akcja będzie miała miejsce we wsi Zawada koło Tomaszowa Mazowieckiego - powiedział Rafał Betlejewski pomysłodawca akcji.

 

Jak podkreślił artysta, do spalenia dojdzie w Zawadzie, ponieważ bardzo spodobała mu się ta wieś. - Myślałem o tym, aby zrobić akcję w okolicach Łomży, czy Jedwabnego, ale potem stwierdziłem, że to jest zbyt nachalny gest. W Zawadzie spodobała mi się łąka i naturalne środowisko. Tomaszów i Piotrków to były społeczności żydowskie, więc wydaje mi się, że miejsce jest odpowiednie, aby rozmawiać na te trudne tematy - dodał Rafał Betlejewski.

 

Swoją obecność podczas zdarzenia zapowiedział m.in. Jan Gross autor książki "Strach" o zbrodni w Jedwabnem.

 


Zainteresował temat?

0

0


Zobacz również

reklama

Komentarze (28)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

arti2811 ~arti2811 (Gość)08.07.2010 18:30

Może niech sam się spali?!

00


ja ~ja (Gość)08.07.2010 17:35

WE łbach się przewraca !!!!!

00


Lola ~Lola (Gość)08.07.2010 17:16


Że taka szopka pirotechniczna jest szalenie niestosowna, chyba nie muszę nikogo przekonywać. Po lekturze tegoż artykułu nie mogę wyjść z podziwu dla bezdennej głupoty i impertynencji tego człowieka... Przecież on sobie robi zwyczajny letni piknik, obśmiewając jedną z ciemniejszych kart naszej historii! Podczas rytualnego spalenia stodoły okoliczne gosposie poczęstują gości serniczkiem, herbatką; a orkiestra OSP zaintonuje rytmiczny łoskot. Świat wariuje.
Pan wielce szanowny perfomer obwieszcza, że owy cyrk na płonących kółkach ma mu dopomóc w przebudzeniu z "farmakologicznej śpiączki", tyle że ja mam wrażenie, że on w nią coraz bardziej zapada!!!

00


Piotr Włostowic ~Piotr Włostowic (Gość)08.07.2010 17:01

UWAGA!
Oszołomstwo zatacza coraz szersze kręgi!
Może być groźnie.

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8115122,Betlejewski_spali_stodole_w_rocznice_mordu_w_Jedwabnem.html

00


antyperformer ~antyperformer (Gość)08.07.2010 16:45

Niestety władze Trybunalskiego Grodu już dawno przygarnęły tych niby-artystów-dziwaków. Nadzieja w tym, że po wyborach ci "artyści" będą musieli sobie szukać innego miejsca do swoich wygłupów nazywanych "sztuką". Nam tu w Piotrkowie nie jest do niczego potrzebna ich "twórczość", niech sobie idą gdzie oczy poniosą. Natomiast nie mialbym nic przeciwko przyciąganiu do naszego miasta prawdziwych artystow, którzy nasze życie wzbogacą, anie zubożą jakąś pseudo sztuką na ulicach. Ale obawiam się, że - jak to zazwyczaj w Piotrkowie - wszystkim rządzą jakieś ukłądy. Ktoś się z kimś "ułożył", że będziemy sprowadzać tych cudaków do Piotrkowa, bo może ktoś ma w tym interes i tyle! Ale od nowej władzy samorządowej, jaka by ona nie była, zapewne większość Piotkowian będzie wymagała przepędzenia stąd tych tzw. "performerów".

00


Piotr Włostowic ~Piotr Włostowic (Gość)08.07.2010 14:31

To, co ten człowiek proponuje, to jest idiotyzm do trzeciej potęgi.
Już o tym obszernie pisałem w kontekście zamiaru spalenia stodoły w Jedwabnem.

http://www.epiotrkow.pl/news/Tesknie-za-Toba-zydzie-na-murze-wiezienia,4586
Skąd przyszedł temu osobnikowi pomysł spalenia stodoły także blisko Piotrkowa? Ano stąd, że jako "artysta-performer", dobrze on wie, że pewne środowiska piotrkowskie (niestety, z magistratem włącznie!), sprzyjają wygłupom "artystów-performerów", a nawet je organizacyjnie i finansowo - wspierają, co już skandalem nie do opisania.
Nie obchodzi mnie zanadto, co ten gość będzie czy nie będzie palił w Jedwabnem. Nawet może tam sobie sam wejść do tej stodoły i dopiero akt tej jego kreacji artystycznej będzie pełny.
Ciekawe jednak, że przepędzili go z tego Jedwabnego wraz z tym chorym zamysłem...
I że wybrał sobie akurat tutaj nową lokalizację dla tej pożałowania godnej akcji.
Natomiast, jeżeli on rzeczywiście ma zamiar dokonać podpalenia w naszych okolicach, to zdecydowania powinna tą jego zapowiedzią (groźbą) zająć się od zaraz policja i prokuratura.

--------------------------
25.05.2010 01:29
Już na początku dowiaduję się, że inicjatorem akcji i jej motorem napędowym jest... znowu polski artysta, performer. Cóż, nie słucha się głosów mieszkańców, którzy od lat postulują, aby tych artystów z Piotrkowa raz na zawsze przepędzić. Może w Bieszczady gdzieś, może na Pustynię Błędowską.
A więc - niestety - znowu jakiś kolejny, nawiedzony. A już zaczynało być tak pięknie. Wszak dopiero kilkanaście dni upłynęło, jak Piotrków odetchnął od corocznego najazdu artystów-performerów, zwalających się tutaj na te wszystkie różne międzynarodowe festiwale sztuki ponazywane dziwacznie translacjami, interakcjami, skrzyżowaniami, interwencjami i diabli wiedzą, jak jeszcze. Akcje sztuki performance i artystyczne działania przybyszów niechcianych przez większość normalnych ludzi, za sztukę na pewno nie uważających wariatów, golących sobie publicznie krocza, biegających po ulicach z penisem na wierzchu, grupowo obcierających się o siebie w stroju Adama i Ewy, wiercących sobie wiertarką dziury w łbie, kąpiących się po rozebraniu do rosołu w wannie na środku ulicy, tnących się żyletkami do krwi i odkażającymi rany wodą utlenioną, czy rozbijających szkło, raniące kawałkami naiwnych widzów przybyłych oglądać te idiotyzmy.
Ale tu mam do czynienia z wandalem, który nawołuje do ściganego przecież mazania po murach. Z chuliganem, powiem nawet.
Nic nie wiem o takim polskim artyście jak Rafał (Betlej) Betlejewski (o paru twórcach trochę słyszałem). Nie znam też dzieł stworzonych przez tego Betlejewskiego. Chyba, że za dzieła uznamy te pomazane budynki. Ale od czego jest Internet.
Rocznik 69, samouk. Czyli tak: 41 lat, a niczego znaczącego, co przebiłoby się do świadomości konsumentów kultury, nie stworzył, jak dotąd. Samouk - dzisiaj to nie brzmi dobrze, ale niech tam, może ma talent, po co mu wykształcenie. Jan Krynicki (Nikifor) był analfabetą, nie miał pełnego kontaktu słownego z otoczeniem, a malował obrazki podobające się niektórym.
Betlejewski sam siebie definiuje specyficznie, jak każdy performer, czyli tak, aby nic z tego nie zrozumiano: artysta akcji, performer, twórca parateatralny, w swojej pracy zainteresowany zjawiskiem tożsamości, tożsamościowania się oraz językiem i komunikacją, działający w przestrzeni publicznej.
Uff. Jeżeli to komuś coś wyjaśnia, to zazdroszczę. I dalej: twórca akcji społecznych, założyciel Teatru Przezroczystego (?) A następnie litania dokonań, akcji i wystaw:
Zielona Góra, Tu i teraz, BWA ZG, 2002;
Polskę Wolę! 2004
A ja, czy poszedłbym? Galeria AMS, 2004
Spal wstyda, festiwal cykliczny, 2003 - 2005
Mleko, Teatr na telefon, Teatr Rozmaitości, Warszawa, 2005
Ojciec, Pisarz, Biznesmen, Mobile Academy, Berlin, 2005
I Like You You Like Me, Orchard Gallery, New York, 2006
New York Streamline, dokument 2007
Niedokończono 1, BWA Konin, 2007
Julian, Niemy świadek historii, pola mokotowskie, Warszawa, 2009
Pomponiada, protest przeciwko zimie, Filtrowa 15, 2009
Kapliczka Telewizyjna, Filtrowa 15, 2009
Teatr Jednego Dnia, Instytut Teatralny, 2010
Tęsknię za Tobą, Żydzie! - od 2004 roku do teraz, projekt niezależny (trwa)
Mieszka i pracuje w Warszawie.
A z czego żyje? Z protestu przeciwko zimie? Z teatru jednego dnia czy z teatru na telefon?
Dobrze, na początek, zatrzymajmy się - żeby Betlejewskiego poznać jakoś - na tym jego Teatrze na telefon, czyli horrorze za jedyne 500 złotych.
- Ogłosiłem, że można sobie sprowadzić teatr do domu. Taki snobizm. Ludzie kupowali bilet za 500 złotych. W uzgodnionym terminie zjawialiśmy się u nich: ja i dwoje aktorów. W sposób bezwzględny wykorzystywaliśmy fakt, że weszliśmy do ich przestrzeni prywatnej. Doprowadzaliśmy zebrane towarzystwo - bo tam zwykle było sporo znajomych, wino, fajna kolacja - do całkowitej histerii. Widzowie drżeli, płakali, wchodzili pod stoły, próbowali aktorów bić, upokarzać. Pewien znany biznesmen od mediów wyciągnął pistolet!
Ćwiczyliśmy to dwa miesiące. Przedstawienie zaczynało się od półgodzinnej, potwornie nudnej marketingowej prezentacji o rynkowej sytuacji mleka. Potem oferowaliśmy pieniądze za wymyślenie hasła reklamowego dla tegoż mleka i oni się ożywiali. My jednak uznawaliśmy, że ich pomysły są do kitu i prezentowaliśmy własne, lepsze. Powoli od nudy i rozczarowania prowadziliśmy widzów do zażenowania.
Taka publiczność przejmuje kontrolę. Chce zrzucić z siebie to wrażenie, próbuje aktorowi pomóc. Klaszcze, zagrzewa, coś komentuje. Proszę sobie teraz wyobrazić, że słabo wypadający aktor nagle stanie się kąśliwy, zacznie odgrywać się na publiczności za swoją nieudolność. No, wtedy ma przechlapane. Publiczność czuje już swoją siłę i będzie dążyć do tego, by aktora zmiażdżyć.
Dokładnie takim scenariuszem szliśmy my. Kilka kąśliwych komentarzy i dalej szło samo. Publiczność zmieniała się w atakującą sforę. Krzyczeli, obrażali, dominowali, poniżali. Wystarczyło, żeby aktorzy po prostu tam stali. Jeśli jeszcze było za słabo, podkręcaliśmy atmosferę. Np. któryś z aktorów wyciągał kamerę i zaczynał filmować kogoś, kto miał, według niego, głupią minę. Albo komentowaliśmy żałosny wystrój wnętrz. No i przedstawienie szło w kierunku nieuchronnej katastrofy.
Dochodziło do takich napięć, że pewien szacowny profesor popchnął mnie na sofę i płacząc krzyczał, że "wydymałem go we własnym domu". Inny kulturalny gość rozpiął rozporek i wrzeszczał: "A teraz mi będziesz obciągać!"
Myślę, że był to taki radykalny entertainment (proszę, samouk, a włada angielskim, światowiec: entertainment - zabawa, rozrywka). Całkowite przekroczenie wszystkich ustalonych w domu form współżycia i zachowania. Złamanie zasad przyzwoitości, poprawnego zachowania się, kindersztuby. Wywołanie totalnej, niczym nie usprawiedliwionej - zdawałoby się - agresji w stosunku do ludzi, którym płaci się za sztukę. Poprzez skrajne emocje poszukiwałem katharsis. Natomiast na własny użytek próbowałem zdemaskować zasady rządzące konsumpcjonizmem, odsłonić pułapkę czyhającą za atrakcyjnym opakowaniem, zapytać o rolę teatru.
A tak poza wszystkim, jak każdy durny artysta (co za odwaga cywilna i samokrytycyzm!), chciałem im dać taką sztukę, której nigdy nie zapomną.
We wcześniejszej akcji "Spal wstyda" z lat 2001-2004 artysta apelował:
"Wyruchała cię korporacja, przyjdź spalić wstyda, weź ze sobą chałturę itd.". Chodziło mu niby o to, by razem zniszczyć ślady pracy - jakieś dyskietki, długopisy firmowe, pracownicze opinie. Być może ten sam artysta jest autorem kampanii deserów mlecznych Danone "Metoda na Głoda". Angielski, to już wiemy, zna. Gorzej z gramatyką języka ojczystego.
Więc jak? Macie już wyrobioną jakąś wstępną opinię o Betlejewskim?
Ponieważ na dymaniu i obciąganiu kariery nie zrobił, zatem wymyślił Żyda, licząc, iż uda mu się wreszcie zaistnieć. O tym swoim mazaniu po murach mówi tak:
- To niezależna, ogólnopolska akcja, w której chcę wyrazić moją tęsknotę za Żydami polskimi. Byli, a już ich nie ma. Chciałbym Ich wspomnieć z imienia i nazwiska. Poszukuję wspomnień o Żydach, którzy zniknęli w Zagładzie, szukam rozmów, doświadczeń i pamiątek związanych z Żydami, szukam wiedzy na ten głęboki i bardzo tajemniczy temat. Myślę, że dla Polaka jest to jak eksplorowanie podświadomości, która stanowi źródło lęków, fobii, psychoz ale z drugiej strony wspaniałych snów. Jako Polak chciałbym uświadomić sobie, co drzemie w mojej niepamięci, odkryć obszar tego, co nazywam aktywnym zapominaniem, a co stanowiło świadomą polityczną i kulturową działalność.
Projekt rozumiem jako mój własny proces wychodzenia z ignorancji dotyczącej historii Żydów polskich, ich wkładu w polską tradycję i kulturę. Tej ignorancji instytucjonalnej, przed którą, my, Polacy, absolwenci polskich szkół, spadkobiercy polskiej mesjanistycznej, wolnościowej i romantycznej narracji, jesteśmy właściwie bezbronni. Proces ten rozpocząłem w 2002 roku, od pierwszych wizyt w Jedwabnem, lektury książki Grossa i rozmów z wieloma osobami mądrzejszymi ode mnie. Pierwsze zdjęcia zrobiłem w Otwocku i Warszawie w 2005 roku. Wtedy też powstało hasło "Tęsknię za Tobą, Żydzie!"
Przed 2000 rokiem szary Polak, taki jak ja, nie miał żadnej pomocy w wydobywaniu się z własnej niewiedzy. Nie pomagało nam otoczenie, nie pomagała szkoła, zawiodła nas literatura, teatr, film, telewizja, kościół i w końcu zawiodło nas Państwo Polskie, które nie potrafiło lub nie chciało zmienić tego stanu rzeczy.
Dziś mamy wielu przewodników takich jak Jan Tomasz Gross, Anna Bikont, Hanna Krall, Maria Janion, Joanna Tokarska-Bakir, Calel Perechodnik i wielu innych, którzy wyciągają do nas pomocną dłoń. Jestem wdzięczy tym ludziom za odwagę i podjęcie wyzwania.
Artysto Betleju! Ja Ci gratuluję takich przewodników, jak Jan Tomasz Gros, autor kłamliwych i oczerniających Polaków publikacji. A tęsknij Ty sobie, skrzyknij nawet grupkę tęskniących jak i Ty, i tęsknijcie sobie, ale na własny użytek. Czy przeciętny Polak tęskni za Żydem? A ten urodzony po II wojnie światowej albo w stanie wojennym? Za kim ma tęsknić? Za kimś, kogo w ogóle nie zna i nawet ni razu na oczy nie widział? Czy ja tęsknię za kobietą, której nigdy nie poznałem, z którą nawet słowa nie zamieniłem i która - na dodatek - umarła 66 lat temu? Czy mogę czuć jakąś tęsknotę za muzyką, której nie tylko nie jestem fanem, ale nawet jednego kawałka nie słyszałem? Czy mogę tęsknić za kuchnią meksykańską, skoro żadnej potrawy z tamtego kręgu kulturowego nawet nie skubnąłem?
Panie Betlej!
A czy Żydzi tęsknią tam u siebie, w Izraelu, za Polakiem? Czy jakiś Żyd wykrzykuje hasła "Tęsknię za Tobą, Polaku!" Czy wymalowuje je w Tel-Awiwie na murach albo w Jerozolimie lub Hajfie? Gdyby tylko spróbował, w okamgnieniu zgarnęłaby go izraelska policja!
Współczuję Żydom, bo przeszli rzecz niewyobrażalną - Holocaust. Ale teraz, uzbrojeni po zęby, od lat są agresorami i toczą z państwami arabskimi nieustanne wojny - praktycznie od uzyskania państwowości, nie oglądając się na morze ofiar.
Z historii znam też dobrze rolę, jaką odegrali piastując w zależnej od Moskwy Polsce wysokie stanowiska państwowe, w tym także - w aparacie represji reżimowych.
Nie palę się zbytnio, a szczerze mówiąc - wcale, do akcji Betleja, bowiem znam wypowiedź Menachema Begina - premiera Izraela, laureata Pokojowej Nagrody Nobla:
"Nasza rasa jest Rasą Mistrzów. Jesteśmy świętymi bogami na tej planecie. Różnimy się od niższych ras, ponieważ wywodzą się one od insektów. Faktycznie porównując je do naszej rasy, inne rasy to bestie i zwierzęta, owce w najlepszym przypadku. Inne rasy są uważane jako ludzkie odchody. Naszym przeznaczeniem jest rządzenie ponad niższymi rasami. Nasze ziemskie królestwo będzie rządzone poprzez naszych liderów za pomocą rózgi żelaznej. Masy będą lizać nasze stopy i służyć nam jako nasi niewolnicy."
A to artysta Betlej zna?
"Szukać u Żyda poczucia prawa i uczciwości znaczy to samo, co szukać dziewictwa u starej... nierządnicy". Talmud: Manawi al.- Maulid.
Nie tęsknię, bo nie mogę udawać, że nie wiem o trwających od lat zabiegach światowego żydostwa, wręcz przedsiębiorstwa, którego mechanizm działania jest dobrze rozpracowany: rozpętano w świecie na niewyobrażalną skalę antypolonizm, którego celem jest wyrwanie Polakom 65 miliardów dolarów odszkodowania za mienie utracone w Polsce.
A taka np. wypowiedź?
"Izraelska ekonomia jest w stanie rozkwitu. Izraelscy biznesmeni inwestują wszędzie na świecie. Izrael może poszczycić się niespotykanym sukcesem. Na dzień dzisiejszy, wygraliśmy ekonomiczną niezależność i wykupujemy Manhattan, Polskę i Węgry. (...) Dla naszego małego kraju jak nasz to jest naprawdę zadziwiające. Widzę, że wykupujemy Manhattan i wykupujemy Węgry i wykupujemy Rumunię i wykupujemy Polskę. To co widzę (pokazuje), że nie mamy z tym problemów. Dzięki naszemu talentowi, naszym kontaktom i naszemu dynamizmowi, (mamy) własności prawie wszędzie." - Szymon Peres - prezydent Izraela ( Konferencja ekonomiczna w Tel Awiwie. Cytat ukazał się m.in. w "Maariv" oraz "Yediot Aharonot").
Ale dajmy pokój tym zawiłym kwestiom. Szkoda zdrowia. Skupmy się na naszym artyście i jego pomyśle. Akcja jest idiotyczna. Już choćby z tego jednego powodu, że powstała w umyśle kolejnego oszołoma-performera. Samo słowo - performer - mnie odrzuca. Na kilometr.
Przyznam się tutaj publicznie, że ja na większość tych pokazów performerskich w Piotrkowie przez kilka pierwszych edycji tych festiwali (odbywających się, zresztą, pod różnymi nazwami) - uczęszczałem, choć z czasem coraz rzadziej. Aż przestałem.
Teraz przed samym sobą jest mi głupio. Nigdy się w tym niczego nie dopatrzyłem, choć próbowałem. Nigdy nie wychodziłem z jakimiś pozytywnymi uczuciami. Zwykle towarzyszyło mi zakłopotanie, zażenowanie, nieraz wstyd, zdezorientowanie, niesmak, zawód, rozczarowanie. Albo że mnie robią w balona, takie miałem odczucia.
Potem postudiowałem temat, a jest tego - aż nie do wiary - w Internecie, od groma i ciut-ciut. Zarówno na polskich, stronach, jak i na angielskojęzycznych. Doszedłem do wniosku, że to jest jakaś choroba, ciężka patologia, do której chorzy dośpiewali sobie jakieś straszliwie zawiłe idee, wręcz dorobili całą ideologię.
To trochę jak obecnie z tymi homoseksualistami. A niech tam oni robią sobie ze sobą, czy we własnym gronie, w zamkniętych klubach, czy po mieszkaniach, co im się żywnie podoba, na zdrowie - jak było dawniej i przed wiekami, i w starożytności, ale niech mi nie wyłażą tego manifestować na ulice, stawiając się jeszcze w roli dyskryminowanych! A mnie wyzywają przy tym od homofoba! Podobnie z tą plagą performerów: rozłażą się po świecie! Mają w tym jakiś cel. Jaki, nie wiem. Przecież ze mnie wariata nie zrobią. W życiu Romana, nie jechałbym na żaden taki festiwal stąd, z Polski, dajmy na to, do Japonii czy Meksyku, żeby odstawić dwa jakieś poronione numery! Wolałbym sobie za te pieniądze gdzieś tydzień-dwa pod palmami poleżeć dłubiąc w nosie. Kończę: dla mnie to jest chore. Kropka.
Kiedy widzę namazane na murze to durne zawołanie "Tęsknię za Tobą, Żydzie!", to czuję zażenowanie i skrępowanie, szczególnie na dźwięk słowa "Żydzie", w wołaczu.
Żydzie! - jest jakby wyzwiskiem, a przecież, "Polaku!" - nie! "Żydzie!" to obraźliwe dla samych Żydów.
Ja poszedłbym dalej w twórczym uniesieniu. Obok napisu można przecież domalować jeszcze kipę, pejsy i garbaty nos, żeby "lepiej rozumieć i lepiej wspominać". Czy naprawdę ten samouk wierzy, że poprawi to w Polsce wymowę słowa "Żyd", jaki i wizerunek samego Żyda?
Ale - uwaga! - Betlejewski urodził jeszcze bardziej chory pomysł, przy którym "Tęsknię za Tobą, Żydzie!", po prostu - wysiada! Wymyślił on oto akcję prawdziwie szokową dla Polaków (a przy okazji - czego nie rozumie - także dla Żydów (może nawet bardziej, dla Żydów), pod tytułem "Płonie stodoła!"
10 lipca 2010 roku, w 69. rocznicę mordu w Jedwabnem, chce on spalić stodołę, gdzieś na polu w okolicach Jedwabnego, Radziejowa. W drastyczny sposób, który miałby rzekomo nas, Polaków, oczyścić z grzechów antysemityzmu, zamierza powtórzyć ogień z lipca 1941 roku. Z Holocaustu zrobi sobie happening.
- Chciałbym obudzić się z farmakologicznej śpiączki. Tak, jak potrzebne mi było popisanie tych murów, tak potrzebna jest mi ta stodoła. Tę stodołę spalę ja, a w niej metaforycznie spalę siebie.
Bluźnierca Betlejewski zawłaszcza na użytek swego poronionego projektu cudzy utwór, bowiem całość nazywa właśnie projektem. Teraz wszystko jest projektem, jakby już wyszły z użycia inne słowa. Więc to jest akurat projekt "Płonie stodoła". Popełnia bezczelne świętokradztwo, kradnąc dla swych bezeceństw piosenkę Czesławowi Niemenowi, który już nie żyje i nie zaprotestuje przeciwko tej głupocie! Kradnie przebój, który pokoleniu młodzieży z lat 60. XX wieku w żadnym razie nie kojarzy się z Żydami i Jedwabnem! (Dokładny tytuł piosenki - "Płonąca stodoła").
- Ależ to jest dramatyczna piosenka, świetna, mocna, tyle, że Niemenowi chodzi o tragiczny w skutkach pożar, który wybucha na wiejskiej zabawie. Zastanawiam się nawet, czy jakoś Niemena nie wykorzystać. Posłuchaj tych słów "Pobiegnij tam ze mną, szkoda czasu, bo stodoła płonie, a w niej jacyś ludzie są - płoną oczy i skronie". I dalej: "Płonie stodoła, alarm trwa, jesteśmy na dnie". I jeszcze "Tak mogą płonąć stodoły każdego dnia".
Odwal się, człowieku, od Niemena, jego piosenki i nie obrażaj - dodatkowo jeszcze - fanów, dla których piosenkarz był (i jest) idolem!
Co piszą o rojeniach Betlejewskiego niezawodni internauci?
- Nie wiem, czy wynika to z nieświadomości, czy z jakichś innych zaszłości, ale odnoszę wrażenie, że oczekuje się od Polaków i innych narodów jakiegoś uwielbienia dla narodu żydowskiego. Mam obecnie ponad 50 lat i prawdę powiedziawszy, nie byłbym w stanie odróżnić Żyda od Polaka.
- Ciągle słyszę o nietolerancji do Żydów i o antysemityzmie. Uważam, że nie ma takiego problemu, moje pokolenie po prostu Żydów nie zna.
- Takie przedsięwzięcia jak wasze, są w moim odczuciu wręcz szkodliwe, nie mam nic do Żydów i za nimi po prostu nie tęsknię, czemu? To proste. Moje pokolenie Żydów nie zna. A oczekiwanie, że będziemy ich gloryfikować, jest złudne.
- Jestem przeciwny bazgrołom na murach. To bezsensowna walka na pędzle z innymi graficiarzami.
- Hasło jest bardzo nietrafione i może obrazić, a nie o to przecież chodziło.
- Czy Betlejewski zastanowił się, ile osób rzeczywiście będzie wiedziało, po jaką cholerę spalono tę stodołę i jakie przesłanki za tym idą?
- To jeden z bardziej chorych pomysłów, o jakich się dowiedziałem. Rozumiem, że po spaleniu stodoły w Jedwabnem następnym krokiem będzie zbudowanie repliki krematorium w Auschwitz i symboliczne gazowanko?
- Pan pisze jako Polak, pisze o tym, że jest Polakiem, który "nie identyfikuje się z tradycją żydowską" - nie chcę łapać za nazwiska, ale Pana nazwisko wskazuje na pochodzenie żydowskie, więc nie jest Pan tutaj obiektywny i nie ma Pan mandatu, by wypowiadać się w imieniu Polaków. Poza tym, obraża Pan ofiary z Jedwabnego tym happeningiem.
- Skrajna akcja, przeciwnego bieguna dla antysemityzmu.
- A co to obchodzi tych, którzy w ogóle Żydów nie znali, bo są, po prostu - za młodzi!
- Ciągłe wypominanie jednej stodoły jest podłe, ma na celu pokazanie, że niby jesteśmy na równi katami, jak Rosjanie czy Niemcy, a tak nie jest. Dość podpierania się Jedwabnem!
- Ten projekt jest niedopracowany i może przynieść efekt odwrotny od zamierzonego... Zwłaszcza, że jest dość hermetyczny na poziomie wyjaśnień, a bardzo spektakularny i medialny na poziomie ewentualnej realizacji i rzeczywiście może się zdarzyć tak, że widzowie będą w środku stodoły widzieć palących się Żydów, a nie nasze stereotypy związane z Żydami, co byłoby najgorszym z możliwych scenariuszy zaistnienia w świadomości społecznej z tym tematem.
- Bardzo Pana proszę, aby Pan zrezygnował z tego projektu, który wcale nie jest odważny - jest raczej nieprzemyślany. A już z pewnością nie zmieni postaw tych, "którzy czują, że z żydowską narracją nie mają nic wspólnego". Proszę nie robić inscenizacji w miejscu męczeństwa i trwogi. Niech zostanie ono miejscem zadumy, refleksji, modlitwy...
- Pragnę zwrócić uwagę, że w tradycji żydowskiej mocno utrwalone jest pozostawianie karteczek (tzw. kwitlech) z prośbami na grobie cadyka. Spalenie karteczek w stodole może mieć dla Żydów negatywną wymowę.
- Nie budujemy atrap krematoriów z Auschwitz i nie palimy w nich substytutów po to, aby zwrócić uwagę na jakiś problem. Jakimś n-tym zmysłem czujemy, że to nie jest właściwe. Przemyśl ponownie swój pomysł z paleniem stodoły, please.
- Panu płonie, ale w głowie siano!
- Dla mnie spalić stodołę w rocznicę mordu w Jedwabnem to tak, jakby w rocznicę nocy kryształowej powybijać szyby w synagodze i tłumaczyć, że intencje były inne. Odradzam takie symboliczne eksperymenty.
- Pomysł Pana jest z gatunku palenia ogniska na stacji benzynowej i patrzenia, kiedy przyjedzie straż pożarna. Tyle, że na stacji spali się Pan i stacja, a w tym projekcie wyciąga Pan z puszki Pandory demony przeszłości. Proponuję, żeby Pan jednak przemyślał, co Pan zamierza i zajął się czymś rozsądniejszym.
- Marnujesz Pan życie na pierdoły!
- Koncepcja i przekaz jest zbyt skomplikowany dla odbiorcy masowego, natomiast środki wyrazu są dostosowane do mediów masowego przekazu (spektakularne wydarzenie, masowy charakter apelu o karteczki). Przekaz dobry, ale nie do tej grupy docelowej determinowanej przez dobrane kanały (ogólnopolski apel, wielki, symboliczny - a przez to medialny - pożar). W mojej ocenie jest niemal pewne, że przekaz zostanie błędnie odebrany, a być może nawet odświeży i utrwali negatywne stereotypy.
- Cała akcja jest pod włos. Tabu z natury rzeczy jest nienaruszalne, próba podważenia go uderza w gusta, dobry smak, psuje nastrój, budzi demony.
- Spróbujmy sobie wyobrazić przekazy medialne z happeningu. Media mogą się nawet starać wytłumaczyć koncept, ale większość i tak będzie dążyć do uproszczeń, a na pewno odbiorcy ten przekaz uproszczą w swoich głowach. Obawiam się kluczowego przekazu "znów palą stodoły w związku z Żydami". Konotacja Żyd - ogień - spalanie, w moim odczuciu nie jest do odwrócenia z negatywnej wymowy "Żydzi do gazu!" Jestem w pełni przekonany, iż widzowie będą w środku stodoły widzieć palących się Żydów, a nie nasze stereotypy związane z Żydami. Dyskusja medialna nad wydarzeniem będzie wyłącznie niszowa i elitarna. Media i zwykli ludzie będą jej unikać poprzez wyparcie.
- Akt spalenia stodoły jest imitacją zbrodni. Aktu tego nie cechuje dbałość o szczegóły, a jedynie puste efekciarstwo.
- Żeby lepiej zrozumieć symbolikę tego przedstawienia, jego przebieg i pomóc artyście zrozumieć jego konsekwencje, proponuję jeszcze umieścić w stodole człowieka.
- Uważam, że niebezpieczeństwo mylnego zrozumienia jest zbyt wielkie, ażeby można było z powodzeniem tę akcję przeprowadzić. Ten projekt sprawia, że całość przedsięwzięcia jawi się... hm... jako antysemicka.
- Nie wolno eksperymentować z delikatną tkanką ludzkiej pamięci oraz ludzkiego cierpienia. Musisz tym razem znaleźć inny niż spalenie stodoły sposób wyrazu. W Jedwabnem nie spalono STODOŁY. W Jedwabnem spalono LUDZI. Żaden "substytut" nie odda tamtej grozy. Grozą nie wolno się posługiwać nawet w szlachetnym celu. Dlatego przecież nikomu z nas nie przyszłoby do głowy rozpalić ognia w krematorium Auschwitz, aby spalić w nim cokolwiek, nawet w dobrych intencjach. Tamten ogień - podobnie jak ogień płonącej w Jedwabnem stodoły - nie może się już NIGDY ROZPALIĆ, nawet symbolicznie!
- Na drzewo!
- Dzisiejsi mieszkańcy Jedwabnego. Ci ludzie, ich część zamknięta we własnych mrokach przeszłości, w tragicznym, błędnym kole poczucia winy za zbrodnie przodków, jakim przecież winni nie są, nie obudzą się, jeśli ponownie naznaczy ich piętno Kaina. Ta stodoła, jaką planujesz zapalić sprawi im niewysłowiony ból ponownego naznaczenia stygmatem zbrodni. W ich oczach zapali się publicznie uczyniony zarzut - WY PALILIŚCIE. Tak to odbiorą ci ludzie. Już raz w niedalekiej przeszłości brak taktu i delikatności cofnął tych ludzi z drogi zrozumienia, empatii oraz akceptacji trudnej prawdy o historii i o być może ich rodzicach, czy dziadkach niektórych z nich. Źle, wręcz fatalnie przeprowadzona debata nad jedwabnieńskim dramatem kazała tym ludziom zaskorupić się w odruchu obrony przed piętnem, kazała im odrzucić prawdę, jaką już być może byli gotowi przyjąć wraz ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami - pogodzeniem się z przeszłością, potępieniem zła, jakie kiedyś wylęgło się w ich rodzinach, dając tragiczne żniwo mordu, okrucieństwa i nienawiści.
- Jedyne, co widać w tym projekcie, to fakt, że ktoś dokonuje antysemickiego czynu, będącego ingerencją w czyjąś przestrzeń (przestrzeń pamięci zbrodni, czy po prostu przestrzeń fizyczną wsi). Równie dobrze, można przyjechać, zwołać sąd i skazać artystę na karę śmierci za ludobójstwo (albo po prostu go zastrzelić) i rozsypać jego prochy na cztery strony świata.
- Ludzie mogą wskazać na artystę palcem i powiedzieć: On też spalił stodołę w Jedwabnem!
- Nie jest celem nikogo z nas ranić ludzi. Nie chcemy ranić ludzi docierając do prawdy o przeszłości. Chcemy ludzi uczulać i ostrzegać, aby demony jakie obudziły się kiedyś w sercach już nigdy więcej nie mogły się obudzić. My musimy pomóc tym ludziom nieść nieznośny bagaż historii, przygniatający ciężar dziedzictwa jaki ci ludzie niosą w swoich sercach i umysłach. Nie uda się tego nigdy osiągnąć jeśli w tak drastyczny sposób jaki planujesz - ponownie podpalisz stodołę, tym razem symboliczną. Przecież w istocie tym ludziom współczujemy; oni jako jedni z niewielu przechodzą męki pamięci. To nie ich trzeba obudzić z niepamięci, oni nie śpią. Mają koszmarne sny, bo nikt do tej pory nie potrafił ich demonów zamienić w refleksję, akceptację, zgodę i pokój duszy. Ten pokój znajdą nie wtedy, gdy znowu po Polsce rozwleką się smugi dymu z płonącej stodoły, ale wtedy kiedy im powiemy: "Rozumiemy, jak jest wam ciężko z tym żyć. Pomożemy wam uporać się z demonami, bo to nie była wasza wina. Uporamy się z nimi razem, bo współodczuwamy z wami."
- Nie pal tej stodoły! Nie wolno!
- Mord w Jedwabnem był wyjątkowo drastyczny. Nie wiem, czy opinia publiczna uzna, że to jest dobry temat do happeningów. Obawiam się, że raczej nie.
- W kontekście medialnego szumu o wykorzystywanie katastrofy lotniczej w Smoleńsku, autorzy takiego happeningu mogą być oskarżani o wykorzystywanie tragedii ludzi zamordowanych w Jedwabnem do medialnego zaistnienia.
- Błagam, proszę tego nie robić! Jedna spalona stodoła wystarczy! Balansuje Pan naprawdę na bardzo cienkiej granicy...
- Apeluję do Pana, żeby Pan w żadnym razie tego nie robił. Sama czuję dreszcz obrzydzenia i oburzenia, kiedy czytam o Pańskim projekcie. Jest w tym całym projekcie coś niegodnego, co - moim zdaniem - obraża pamięć ofiar. Palenie stodoły z karteczkami jako sprowokowanie wspomnień o ludziach, którzy żywcem spłonęli w stodole, jest NIEGODNE.
A Żydzi? Co piszą sami Żydzi?
- Słowo "Żyd", niestety, jest słowem nie bardzo lubianym w Polsce. Mam moje własne doświadczenia wojenne, które Panu niewiele mówią, bo jest Pan na pewno urodzonym po II wojnie. Ja jestem też Żydem i zawsze unikałem tego słowa jako dziecko, gdyż zawsze kojarzyłem to słowo z prześladowaniem, jakiego Żydzi doświadczyli od Niemców, jak również od Polaków. Taka jest, niestety, prawda. Ja wraz z rodzicami cudem zostaliśmy przy życiu i po wojnie wróciliśmy do Krakowa. Poszedłem do szkoły, gdzie w klasie bylem jedynym Żydem. Rodzice poradzili, abym się tym nie afiszował dla własnego bezpieczeństwa i abym zachowywał się tak, jak inni moi koledzy i omijał kwestię swojego wyznania. Uczęszczałem na lekcje religii i chodziłem z kolegami do kościoła, a nawet grałem rolę w szopce i tak to było aż do czasu naszego opuszczenia Polski w drodze do Izraela, nowego państwa żydowskiego. Tam wziąłem głęboki oddech i słowo Żyd wreszcie przestało znaczyć strach. Jestem z Polską bardzo związany symbolicznie i sentymentalnie po powojennych latach, które były ciężkie, ale jako młodzieniec w szkole podstawowej i gimnazjum ,mile je wspominam. Pańskie hasło zrobiło na mnie wielkie wrażenie psychologiczne jako powrót do tych tragicznych dni w czasie i zaraz powojennych. Ja byłbym bardziej zadowolony, jakby hasła w ogóle nie było, bo jest kontrowersyjne i dwojako rozumiane i daje dwojakie interpretacje.
- Jestem Żydówką. Urodziłam się w Warszawie po wojnie. Mój dziadek, ojciec mojej mamy - Flory Mildwurm i jej siostra, zostali prawdopodobnie spaleni w synagodze w Przemyślanach lub Przemyślu. Nie chcę widzieć, jak płoną symbolicznie stodoły. Bo to jest moje osobiste, rodzinne, bardzo bolesne wspomnienie. Chciałabym, by odstąpił Pan od tego pomysłu!
- Dlaczego znowu napisy o Żydach pojawiają się na murach? To łobuzeria taka sama, jak inne niestosowne napisy typu Żydzi won! itp. - Czy chcecie, żeby słowo Żyd było znowu źle kojarzone - namawianie, żeby to słowo pisać na ruderach uważam za coś obrzydliwego - czy tylko na to was stać? Jestem Żydem, który od lat mieszka w Stanach i wstyd mi, że znowu Żydzi będą kojarzeni z czymś złym - wstyd, że niszcząc czyste budynki i czyste mury, znowu wszędzie będzie ktoś "wycierał gębę" słowem Żyd. To okropne! Czy nie można robić tego w kulturalny sposób, tylko jak najgorsza łobuzeria, pisać po ścianach, w ubikacjach, chlewikach, ruderach itd. - WSTYD!!!
- Czy taki jest wasz cel, czy ma to być prowokacja? Pamięć owszem, ale kultura .... chuligańska i chyba karalna prawem - czy o to chodzi?
- Jestem Żydem, który mieszka w USA i uważam, że pisanie po murach jest czynem chuligańskim i jestem zbulwersowany tym faktem. CZY TAK ROBIĄ KULTURALNI LUDZIE? Każdy taki napis na Waszym domu, czy na Waszym oknie od sypialni, czy też na murze, czy gdziekolwiek, nie będzie czymś szacownym i kulturalnym - wobec powyższego przykro mi, że znowu słowo "Żyd" pisze się na murach - to czyn chuligański i powinien być karalny, a ci którzy tak dewastują mury i elewacje, niech nie kojarzą Żydów z tym faktem. To przejaw braku kultury i szacunku. Proszę się zastanowić, czy już naprawdę nie ma innej formy i innego miejsca na wspomnienia, jak teraz te, pisane pod osłoną nocy, jak przestępcy, bo de facto niszczycie to, co dobre.
- Zadam tylko jedno pytanie, rozbite na kilka mniejszych, a znaczących dla Polski...
Co jest powodem, by nie pisać na murach:
- Tęsknię za Tobą, młody powstańcu!
- Tęsknię za Tobą, Grzesiu! (zabity z powodu niepełnosprawności)
- Tęsknię za Tobą, warszawiaku!
Co powoduje, że akurat Żyd.. Liczby? Statystyka ważniejsza od tragedii jednostki???
- Hasło jest bardzo nietrafione i może obrazić, a nie o to przecież chodziło. W swojej pracy dziennikarskiej uczulano mnie jako młodego redaktora na SŁOWA, jakich używam. Absolutnie nie powinno się w mediach ani wszelkich akcjach mających na celu "wsparcie" dla Izraela (chyba, że ktoś jest antysemitą i chce dopiec) używać słowa "Żyd". Obowiązuje sformułowanie: narodowości izraelskiej! To bardzo istotne, gdyż sami Izraelczycy, którzy rozumieją po polsku, odbierają słowo "Żyd" jako pejoratywne i antysemickie, poniżające i obrażające. Sprawdziłam to osobiście, pytając Izraelczyków polskich i to się potwierdza.
- Przerażenie może dotknąć patrzących na tę płonącą stodołę Polaków, jak i Żydów. Przerażeni są Żydzi, odwiedzający obóz koncentracyjny. A jeszcze palenie tej stodoły?!
Na swej stronie internetowej Betlejewski pieprzy trzy po trzy:
- Interesuje mnie tożsamość. Jestem jej dekonstruktorem. Interesuje mnie fasada, maska, skrypt, narracja, opowieść, mit, rytuał, teatr. Rzeczywistość jest dla mnie zjawiskiem psychicznym. Przeciwstawiam się ideologii, dizajnowi, pojęciu gustu. Przerażają mnie wszelkie tyranie, monolity, w tym monolity instytucji, państwa, światopoglądu, tradycji, języka, religii. Instytucji, które w obrębie sztuki funkcjonują, galerii na przykład, teatru instytucjonalnego itd. Monolity ról społecznych, jak np. instytucja dominującego heteroseksualnego mężczyzny. Albo instytucja ojca. Zastanawiam się nad takimi rolami jak: Polak, katolik, Żyd, obcy. Interesuje mnie też postać kobiety, matki, świętej, kurwy.
O akcji "Płonie stodoła" gada zaś tak:
- Bronić mnie może najwyższy możliwy poziom powagi, z jakim podchodzę do tego projektu. Świadczy o tym chociażby czas, jaki w niego włożyłem, ilość pracy i środków, jakie na niego przeznaczam. To nie jest "ot, tak".
A skąd Betlejewski - właśnie, właśnie! - ma środki na ten swój cyrk? Środki, o których wyżej mówi? Ot, tak? Strzepnął palcami i już, ma? Nie pracuje, nie zarabia, a forsę na bzdury wydaje? Widział kto kiedy performera z pieniędzmi? Więc co? Ktoś mu dał? Ot, tak? Na ładne oczy? Ktoś go finansuje? Podszedł może do kogoś na ulicy i powiedział - słuchaj, stary, spalę stodołę w Jedwabnem - ale sypnij mi kasą na moją akcję, bo sam groszem nie śmierdzę. Tak było? I ten ktoś - ależ proszę bardzo - ile potrzebujesz? Tyle! Masz, bierz. Może mało? Weź jeszcze parę stówek. To jak było? Ktoś podpuścił szaleńca? Ale kto? I w jakim celu? Pole do spekulacji baaardzo szerokie.
No, a za utrzymanie domeny internetowej, też opłatę uiścić trzeba. A jest się gołym, jak święty turecki. Kto zatem pieniążki przyniósł? Święty Mikołaj?
Oszołomowi STOP!

00


Lola ~Lola (Gość)08.07.2010 13:28

No to widzę, że w nasz powiat zaczyna robić za wylęgarnię absurdów, dając otwarte pole dla pomysłów pseudoartystów od siedmiu boleści... Panie Rafale, niech Pan z łaski swojej zajmie się czymś sensownym, a nie tylko nabijaniem ludzi w balona. Może niech Pan swoje zapędy 'piromaniakalne' realizuje w okolicach rodzinnego Sopotu albo w jakiejś przemiłej wsi podwarszawskiej.
My tu Pana nie chcemy!
Tam też znajdą się łąki i naturalne środowisko.
I tam też zapewne znalazłby Pan ślady historii żydowskiej, którą należy w odpowiedni sposób uszanować, a nie robić z niej godne pożałowania show!

Komentarz był edytowany przez autora: 08.07.2010 13:41

00


nnm121 ~nnm121 (Gość)08.07.2010 13:02

Cytuję:
do spalenia dojdzie w Zawadzie, ponieważ bardzo spodobała mu się ta wieś.

haha - świetnie...
Może tylko żydów brakuje w tej stodole?
Prosze zawiadomić ochronę środowiska żeby powstrzymać ten głupi pomysł - gościowi chyba się nudzi...

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat