Pozwólcie nam się stąd wynieść!

Tydzień Trybunalski Poniedziałek, 19 września 20110
Kiedy na budowę wjeżdża ciężki sprzęt, cały dom się trzęsie. Sufit w pokoju na górze już zaczął pękać. Rowy melioracyjne zasypane, woda zalewa podwórka. Tak się mieszka przy węźle rakowskim w Piotrkowie.
fot. Jarek Mizerafot. Jarek Mizera

- Chcemy się stąd wynieść - mówią mieszkańcy. - Prawo na to nie pozwala - odpowiada Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Łodzi - inwestor.

 

- W momencie rozpoczęcia rozbudowy węzła rakowskiego zaczęły pojawiać się problemy. Już z 1,5 roku temu GDDKiA wykupiła od nas część działek z adnotacją, że gdyby się coś działo, wtedy rozważą wykup pozostałej części - mówi Sylwia Grabska, mieszkanka posesji przy Rakowskiej w Piotrkowie (kilka metrów od węzła).

 

Dziać zaczęło się, kiedy na plac budowy wjechał ciężki sprzęt. Pani Sylwia zaczęła słać pisma do Generalnej Dyrekcji. - Oni chyba nie przewidzieli, w jakim wieku tutaj są domy. Dom, w którym mieszkamy, jest po rodzicach, ma ponad 55 lat. Kiedy na budowę wjeżdża ciężki sprzęt, cały budynek się trzęsie. Drgania są przez cały czas. Tutaj robi się miasteczko logistyczne, jedzie tir za tirem. Te maszyny, które teraz wjeżdżają, powodują, że drgania są tak silne, że pękają ściany, siadają fundamenty. Wydaje mi się, że GDDKiA doskonale o tym wiedziała. Zarówno ja, jak i sąsiedzi nigdy nie robiliśmy żadnych przeszkód, jeśli chodzi o propozycję wykupu. Tymczasem nikt z nami na temat wykupu całości nie rozmawiał. A teraz, kiedy zaczęły się problemy, GDDKiA odpisała mi, że to ja muszę udowodnić, że dzieje mi się krzywda. Nie rozumiem tego. Żeby udowodnić, to muszę wzywać komisje, wykładać pieniądze, sama robić badania. Nie każdy ma na to pieniądze. Zgodnie z pismem, które od nich dostałam, oni nie widzą powodu, żeby prowadzić ze mną jakiekolwiek rozmowy - mówi kobieta.

 

Pękające ściany to tylko jeden z problemów. Mieszkańcy twierdzą, że ciężki sprzęt zasypał rowy melioracyjne, w efekcie czego po ulewnych deszczach woda zalewa ich posesje. - Woda nie miała gdzie uciekać. Zalało nam piwnicę, bratu, który mieszka obok, też. Nie mamy tutaj ani kanalizacji, ani wodociągów. Korzystamy ze studni głębinowej. Wszystko zostało zalane, woda została skażona, bo podniosło się szambo. Po ulewach można tutaj było pływać kajakiem. Nigdy wcześniej tak nie było. Panowie (z firmy Astaldi - wykonawca robót), których zaprosiliśmy tutaj zaraz po zalaniu, powiedzieli, że z uciążliwościami powinniśmy się liczyć. Dla mnie uciążliwość to hałas i kurz wzniecany przez samochody. Ale pękające ściany, brak wody pitnej to już nie są uciążliwości, ale tragedia - mówi piotrkowianka.

 

(...)

 

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Łodzi twierdzi, że prawo jest po jej stronie. GDDKiA zajęła 195 metrów posesji Grabskich i... na tym koniec. - Nie ma takiej możliwości prawnej, aby tę nieruchomość (która po przebudowie będzie w podobnej odległości od drogi) wywłaszczyć. Prawo mówi wyraźnie - wtedy mamy obowiązek wykupienia czy wywłaszczenia nieruchomości, jeżeli nie można jej używać na dotychczasowych warunkach. Tam nie zachodzi taki problem. Ta nieruchomość będzie w przyszłości skomunikowana, będzie tam można się dostać i wydostać. Nie ma podstaw prawnych do wywłaszczenia. Proszę pamiętać, że my wydajemy publiczne pieniądze, wszystkich, którzy składają się na podatki. Prawo jest niestety jednoznaczne - tłumaczy Maciej Zalewski, rzecznik prasowy GDDKiA w Łodzi.

 

Inwestor zaznacza, że budowa jest ubezpieczona, dlatego jeśli pęknięcia na suficie w mieszkaniu Grabskich powstały w wyniku prowadzenia robót, wykonawca jest zobowiązany do ich usunięcia. GDDKiA podkreśla też, że monitoruje wszystkie budynki znajdujące się w sąsiedztwie budowy.

- Poprosiliśmy o współpracę firmę Mentor, która na nasze zlecenie zrobiła monitoring wszystkich budynków i wszystkich studni. Kiedy pęka sufit czy dzieją się inne niepokojące rzeczy, zapraszamy przedstawiciela tej firmy. Następnie prowadzony jest monitoring stanu przed i po rozpoczęciu robót. Jeżeli szkody zostaną potwierdzone, wówczas uruchamiamy naszego ubezpieczyciela. W zależności od uszkodzeń, pokrywamy te straty. Mamy zmonitorowane wszystkie studnie, dysponujemy też badaniami wody przed rozpoczęciem robót. Jeśli dobrze pamiętam, to chyba wszystkie studnie, który były monitorowane, nie miały wody nadającej się do picia - na dowód mamy odpowiednie dokumenty. Jeżeli ktoś ma do nas jakieś pretensje, że z powodu budowy woda została zanieczyszczona, to możemy sięgnąć do tych badań. Co miesiąc (i jeszcze rok po zakończeniu) mamy obowiązek monitorowania studni - mówi z kolei Zbigniew Paliński, dyrektor GDDKiA w Łodzi.

 

(...)

 

Aleksandra Stańczyk

więcej w 37 numerze „Tygodnia Trybunalskiego”

POLECAMY


Zainteresował temat?

0

0


Komentarze (0)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Na tym forum nie ma jeszcze wpisów
reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat