- Od jak dawna jest Pan dyrektorem Miejskiego Ośrodka Kultury w Piotrkowie?
- Wydaje się, że od niedawna, ale w niedzielę minęły już cztery lata od pierwszego dnia pracy w naszym MOK–u. Nie chciałem rozpoczynać pracy w „prima aprilis”, bo się bałem, że mogłoby to być źle odebrane, ale tak się właśnie stało i zostałem powołany na to stanowisko przez prezydenta właśnie 1 kwietnia 2003 r.
- Pamięta Pan swój pierwszy dzień w tej pracy?
- Doskonale go pamiętam. Miałem stres, ale nie dlatego, że bałem się pełnienia powierzonej mi funkcji – zarządzałem, współpracowałam wcześniej większym niż w MOK–u zespołem ludzi. Powołanie mnie było poprzedzone skandalem, który dotknął MOK, tak instytucję, jak i ludzi i trzeba było się z tym zmierzyć. Tego się trochę bałem. Nie znałem też ludzi, z którymi miałem pracować, ale zostałem miło przyjęty i okazało się, że dobrze się nam współpracuje. Efekty tej pracy widać i są one potwierdzeniem naszej dobrej współpracy – aktualnie mamy w MOK–u siedemset trzydzieścioro dwoje dzieci, mamy świetlice, pojawiają się ciągle nowe inicjatywy. Jesteśmy naprawdę poważnie traktowani; są instytucje, które nas wspomagają – udało mi się uzyskać znaczące wsparcie finansowe z Narodowego Centrum Kultury w Warszawie i z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Łodzi. Nasze projekty zostały po prostu wysoko ocenione. Współpraca z tymi instytucjami daje dużo satysfakcji, bo wiem, że nasze działania, np. akcja „Wyciągamy dzieci z bramy” czy nasze „świetlice artystyczne” są potrzebne, dostrzegane i pozytywnie oceniane. Nawet Fundusz Ochrony Środowiska, który nie musi wspomagać działań kulturalnych, wspomaga nas i dostrzega możliwość połączenia naszych działań. Jest też wiele instytucji i firm w Piotrkowie, które nas wspierają, dla których jesteśmy wiarygodni i którym jesteśmy wdzięczni. Cieszę się więc z tego, że moja czteroletnia praca przynosi efekty.
- Jakie plany na najbliższą przyszłość ma Miejski Ośrodek Kultury w Piotrkowie?
- Jeśli chodzi o wiosnę, to czeka nas jeszcze majówka miejska, jak co raku na pewno będzie zorganizowany jakiś festyn. Właściwie przygotowujemy się już do imprez letnich, wakacyjnych na dziedzińcu. Jesteśmy w trakcie przygotowywania kolejnych wniosków o wsparcie finansowe, które będziemy przeznaczać nie tylko na bieżące potrzeby, ale także na kulturę przez duże „K”. Dużo czasu poświęcam działaniom, które mają na celu organizowanie czegoś dla dzieci, jest to taki mój „konik”. Staram się ciągle pozyskiwać jak najwięcej środków na takie działania. Mam nadzieję, że uda nam się zorganizować drugi Ogólnopolski Festiwal Teatrów Szkolnych i Młodzieżowych, chciałbym, żeby udało się przekształcić te imprezę w cykliczną.
Nasze plany muszą też uwzględniać działania remontowe, inwestycyjne. Mimo prac, które nas czekają będziemy robić wszystko, żeby nie stracić na jakości. Będziemy robić to, co do nas należy, i może nawet na pewnych obszarach podniesiemy poprzeczkę, wszystko po to, żeby mieszkańcy nie mieli możliwości „odzwyczaić” się od nas, od pewnych imprez, zajęć. Taka jest nasza rola, tak to odbieram wraz z wszystkimi pracownikami MOK–u.
- Praca przynosi Panu satysfakcję, ale pewnie przekłada się to na czas, jaki Pan na nią poświęca? W ośrodku kultury można Pan spotkać nie tylko rano, ale też nierzadko podczas imprez odbywających się wieczorem. Czy ma Pan coś takiego, jak godziny pracy?
- Od czterech lat pracuję mniej więcej od ósmej do osiemnastej, dziewiętnastej. Jeśli dzieje się coś wieczorem albo w weekend, to też nie wyobrażam sobie, żeby mnie zabrakło. Przychodzę na wszystkie koncerty, chyba że zachoruję. Od kiedy pracuję w MOK-u nie byłem może na trzech koncertach. Kiedyś powiedziałem, że jeśli przestanę przychodzić na koncerty, to będzie znaczyło, że mój czas się w MOK–u skończył. Zawsze staram się być gdzieś tam z boku, doglądać, czy wszystko jest tak, jak powinno być. To oczywiście sprawia, że nie zawsze mogę wysłuchać koncertu w całości, ale nie mógłbym skupić się na nim, nie mając pewności co do tego, czy wszystko jest w porządku. Ja po prostu jestem spokojny, gdy wszystko „gra”. Ja jestem tam gospodarzem, a wszyscy, którzy przychodzą, są moimi gośćmi, których chciałbym godnie przywitać – choćby uśmiechem. Mam nadzieję, że wszyscy, którzy przychodzą czują, że ktoś się zajmuje tym, żeby miło spędzali czas. Wszystko, co dotąd w życiu robiłem, starałem się robić jak najlepiej, tak samo traktuję pracę w Miejskim Ośrodku Kultury.
<
- “Całe to skrzyżowanie jest do du.. !”
- Sześciolatki w szkołach. Dla kogo zabraknie miejsca?
- Italiano, co dalej z tobą?
- Unikalne miejsce w piotrkowskim sądzie
- BHT Piotrkowianin JUKO Piotrków Trybunalski – plany na nowy rok
- HARC kręcił teledysk
- Pozytywnie nakręceni – Stowarzyszenie Przyjaciół Dzieci i Młodzieży HARC
- Jak rozpoznać powiat
- Andrzej Poniedzielski – jestem poetą użytkowym