Marchewa prezentuje swoje fotografie, Honorata natomiast stworzyła blog o ciuchach, który szybko wyszedł spoza ram zwykłego pisania o babskich fatałaszkach. Każde z nich ma inną motywację do pisania, każde z nich czerpie inne osobiste korzyści. Wszyscy jednak chcą się dzielić z innymi swoimi pasjami. O tym, co zyskali dzięki blogowaniu, opowiadają pasjonaci z naszego regionu.
Blog - debriefing psychologiczny*, ekshibicjonizm czy pasja?
Lonstar z Piotrkowa swój pierwszy blog założył w 2003 r. na portalu Onet.pl. W tym czasie był to pierwszy darmowy serwis blogowy w Polsce, a piotrkowianin jednym z tych, którzy przecierali szlaki. Jak sam twierdzi - z ciekawości i dla zabawy. - Nadrzędnym celem była dobra zabawa. Po pewnym czasie blog zdobył sporą popularność i prowadzenie go było już nie tylko przyjemnością, ale i obowiązkiem wobec czytelników. Rysunki były siermiężne, poczucie humoru też (czego absolutnie się nie wypieram). Stworzyłem żałobno-sadystyczną krasnoludową rzeczywistość, w której świetnie się czułem. Prowadzenie blogu było dla mnie przede wszystkim przyjemnością, a nie intelektualną protezą, terapią czy ekshibicjonizmem - mówi Lonstar.
Lonstar opisywał otaczającą go rzeczywistość i to właśnie ona była dla niego inspiracją. Na swoim blogu wykreował alternatywny świat będący jakimś odbiciem tego rzeczywistego. - Same żarty wyrwane z kontekstu bawią nieszczególnie, ale istotą bloga była ta sama, niezmiennie smętna atmosfera - dodaje Lonstar. Bloger z Piotrkowa używa czasu przeszłego, bo jakiś czas temu zrezygnował z prezentowania życia Krasnoludów. Wielu sympatyków inteligentnego humoru pewnie żałuje, tym bardziej, że w 2005 roku “Polska Krasnoludowa” w konkursie na “Blog Roku” okazała się najlepszym blogiem politycznym.
Paweł Ciszewski (na blogu posługiwał się imieniem i nazwiskiem), były radny, też blogował. Blogował politycznie. Przestał wtedy, gdy zrezygnował z funkcji piotrkowskiego radnego. - Robiłem to z trzech powodów. Pierwszy to stworzenie kanału informacji o tym, co dzieje się w pracach Rady Miasta oraz w życiu społecznym i politycznym naszego miasta. Uważałem, że jako radny działam z upoważnienia i w imieniu ludzi , którzy mnie wybrali i mi zaufali. Dlatego ci ludzie mają prawo wiedzieć, co myślę w kwestiach społecznych i co robię. Drugi trochę osobisty. Ja lubię pisać. Myślę, że było w tym trochę kompensacji tego, że nie dane mi było zająć się pisaniem na poważnie. Trzeci to debriefing psychologiczny, odreagowanie rzeczywistości, wtedy dla mnie dość nerwowej - mówi Paweł Ciszewski.
Kiedy Skarletka postanowiła założyć własny blog, z pewnością nie kierował nią ekshibicjonizm. Chciała pisać, po prostu, i z wyborem tematyki nie miała najmniejszego problemu. Jej największą pasją są książki. - “Słowoczytane” powstało z ogromnej potrzeby dyskutowania o książkach. Przez pięć lat studiów otaczali mnie ludzie, którzy - tak jak ja - byli zapalonymi czytelnikami. Kiedy wróciłam z Poznania do Bełchatowa, okazało się, że nie mam z kim rozmawiać o tym, co właśnie przeczytałam. Bo ile można zanudzać panie z biblioteki ? Dlatego też zaczęłam się dzielić swoim opiniami z początkowo anonimowymi internautami - mówi Ania Kutela z Bełchatowa, która na blogu występuje pod pseudonimem Skarletka (od jej ulubionej bohaterki książkowej). Marchewa (Mariusz Marchlewicz z Piotrkowa) chciał podzielić się swoimi pracami. Fotografuje od zawsze i uznał, że blog będzie dobrym sposobem na konfrontację z odbiorcami. Modelki, czasem alternatywne stylizacje, opisy sesji to to, co można u niego zobaczyć.
- Uznałem blog za najwygodniejszą formę dzielenia się swoimi pracami, tak dla mnie, jak i odbiorców. Oczywiście istnieje wiele serwisów stworzonych specjalnie do prezentacji fotografii i portfolio fotografów, jednak blog był formą bardziej osobistą, umożliwiał bliższy kontakt z odbiorcami - mówi Mariusz Marchlewicz. Paulina z kolei pisze o wsi, tej odległej, na której jakiś czas temu zamieszkała razem z mężem. Z ludźmi, którzy tak samo jak ona kochają takie przestrzenie, dzieli się radościami i trudami dnia codziennego. Do blogujących dołączyła z potrzeby identyfikacji w społeczeństwie. Chciała należeć do grupy, która będzie miała takie same zainteresowania i podobny światopogląd.
- Każdy ma potrzebę odnalezienia ludzi, którzy mówią tym samym językiem. Trudno porozmawiać o koniach z kimś, kto wie o nich tylko tyle, że jest to duże zwierzę. Moja przygoda z blogiem ściśle wiąże się ze zmianą stylu życia z miastowego na wiejski. Środowisko miejskie mnie nie zrozumie, a ja nie zrozumiem środowiska wiejskiego, natomiast jest duże prawdopodobieństwo, że znajdę nić porozumienia z ludźmi takimi jak ja, którzy to uciekli z życia miejskiego w wiejskie. To właśnie umożliwił mi Internet i blogowanie. Pokonał barierę odległości - mówi Paulina Szulc.
Honorata co prawda nie jest mieszkanką naszego regionu (w rzeczywistości internetowej przestrzeń, w jakiej mieszkamy, nie ma zresztą większego znaczenia), ale jej blog zwraca uwagę. Z “szafiarskiego” blogu o ciuchach zrodziła się przestrzeń, do której zagląda mnóstwo użytkowników (19 tys. miesięcznie) domagających się kolejnych wpisów. Honorata prezentuje ciuchy, ale chyba trochę niechcący pokazuje, jak fajnie można spędzić czas z rodziną i cieszyć się pasją fotografii. W pokazywaniu siebie i własnej rodziny nie ma cienia ekshibicjonizmu. Robi to w sposób bardzo wyważony.
- Co do mojego blogu o modzie, to była potrzeba wypełnienia sobie czymś wolnego czasu, nie tylko sobie, ale i mężowi, który od zawsze jest moim osobistym fotografem. Taka nasza wspólna zabawa. Kiedy oglądałam inne blogi o modzie, bardzo spodobały mi się prezentowane na nich zdjęcia, teksty, szablony, opisy. Ja chciałam stworzyć coś tylko swojego i chyba się udało. Jakoś specjalnie nie planowałam jego kształtu. Od momentu powstania blogu trochę się na nim pozmieniało i w sumie cały czas się zmienia - mówi Honorata.
Blogi to dobra strona sieci?
Internet zalała fala blogów. Jest ich mnóstwo, a i tematyka jest bardzo różna. Jedne są prowadzone w kreatywny sposób, skupiając wokół siebie pasjonatów w danej dziedzinie. Inne mówią “o wszystkim i o niczym”, czyli są “strumieniem świadomości” lub czystym ekshibicjonizmem osób niemających zbyt wiele do powiedzenia. Jest jednak wiele bardzo ciekawych blogów prowadzonych przez ludzi z naszego regionu .Okazuje się, że tym ludziom z pasjami przynosi to wiele korzyści. Korzyści czerpią też użytkownicy. - Przede wszystkim jest to sposób na dzielenie się pasją, ale zysków jest mnóstwo. Poznałam wiele ciekawych osób, które także piszą blogi, zaczęłam jeździć na Targi Książki, utrzymuję kontakt z kilkoma pisarzami. Dzięki blogowi miałam okazję ich poznać. Korzyści są również bardziej “materialne”, np. w postaci egzemplarzy książek. Początkowo recenzowałam te, które sama sobie kupiłam, pożyczyłam od znajomych lub z biblioteki. Stopniowo zaś zaczęły dostrzegać mnie wydawnictwa, pojawiły się pierwsze propozycje współpracy. W tej chwili mogę pochwalić się tym, że współpracuję ze wszystkimi większymi wydawnictwami w Polsce i mam możliwość wybrania sobie tych książek, które chcę przeczytać i o których potem napiszę. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal potrafię zostawić w księgarni pół pensji - mówi Ania Kutela (Skarletka).
Skarletka nie wyobraża sobie Internetu bez blogów. Przyznaje, że są na różnym poziomie, ale bez problemu znajduje w nich coś dla siebie.
- Blogi prowadzą już nie tylko pasjonaci, ale specjaliści z danych dziedzin i mam wrażenie, że blogi powoli stają się kolejnym medium w Polsce. I dobrze. Cieszy mnie, że jesteśmy coraz bardziej widoczni i wychodzimy z cienia - dodaje. O tym, że blogi są dobrą stroną sieci, mówi Paweł Ciszewski. - Blogi to znak naszych czasów. Ja lubię ten środek przekazu. Wprawdzie nie śledzę żadnych konkretnych, ale od czasu do czasu zdarza mi się przeczytać jakieś ciekawe. To zadziwiające, jak wielu ludzi w sieci fajnie pisze. Myślę, ze blogi są trochę zamiast. Przestajemy (a może nigdy nie umieliśmy) ze sobą rozmawiać. Boimy się w rozmowach okazywać uczuć, bo to oznaka słabości. Świat uczuć i głębszych przemyśleń często zatem przenosimy do blogów. Oczywiście myślę o dobrych blogach - mówi Paweł Ciszewski.
Marchewa przekonał się, że to bardzo dobra forma reklamy, prezentacji tego, co się w życiu robi.
- Zauważyłem to, kiedy kilka osób skontaktowało się ze mną po znalezieniu mnie właśnie przez blog. Blog jako medium reklamy zaowocował kilkoma nowymi modelkami oraz klientami - mówi Mariusz Marchlewicz. - Korzyści osobiste, które daje mi blog, to przede wszystkim zaspokojenie podstawowej potrzeby twórcy do dzielenia się swoimi pracami i znajdowania odbiorców. W pewnym sensie to “wyjście z szuflady”. Ważną rzeczą jest też konfrontacja z odbiorcami, z opiniami i przemyśleniami innych osób, która “w realu” jest niestety ograniczona czasem i odległością. Anonimowość, którą cieszą się widzowie, powoduje też większą otwartość na wyrażanie swoich opinii, na które nie zawsze odważyliby się w spotkaniu osobistym. Blog to moim zdaniem bardzo fajna, współczesna forma wyrażania siebie - dodaje fotograf.
Honorata zyskała wiele jako kobieta, prowadząc blog. Najcenniejszą rzeczą była pewność siebie, której potrzebowała. - Może to będzie banalne, ale jak prawie każda kobieta mam swoje kompleksy, a raczej miałam. Moim były chude nogi. Zawsze je zakrywałam albo czułam się źle, kiedy były wyeksponowane. A dzięki blogowaniu pozbyłam się tego tak po prostu. A co zyskałam? Pewność siebie - mówi Honorata.
Czytelnicy jej bloga pytają Honoratę nie tylko o to, gdzie kupiła dany ciuch. W ogóle ma się wrażenie, że nie o ubrania tu chodzi. Traktują ją jak przyjaciółkę, z którą chcieliby usiąść przy kawie. Czy spodziewała się takiego odzewu na swoje “pisanie”? - Zawsze się odpowiada na takie pytania: “nie, nie spodziewałam się”. Jednak w sumie każdy, kto decyduje się na upublicznienie swojej osoby, liczy na to, że będzie pozytywnie odebrany. Mam naprawdę wyjątkowych czytelników. Ich obecność to nie tylko komentarze pod postami, ale też e-maile, bardzo sympatyczne, dające kopa do działania, ale też bardzo, bardzo osobiste. Ja się czuję w ten sposób niezwykle wyróżniona, że ktoś, kto mnie nie zna, potrafi okazać mi tyle serdeczności i pisać o sobie - mówi Honorata.
Blogi zniekształcają obraz?
Psychologowie w blogowaniu upatrują jednak pewnego niebezpieczeństwa. Mówią o krzywych zwierciadłach, w których pułapkę można wpaść dość łatwo. - Ludzie blogują z różnych pobudek. Podobnie jak grają w szachy z rożnych powodów. Z blogami jest podobnie. Ale jest oczywiście pewien rys szczególny zjawiska. Blogi chyba często spełniają rolę takich społecznych lusterek, w których się przeglądamy, mogąc czytać komentarze, a jednocześnie możemy też przed tymi lusterkami się wypindrzyć, pominować i ogólnie sobą pozachwycać. I tu znowu kryje się ryzyko, bo oczywiście te lustra to krzywe zwierciadła i zwykle zniekształcą nasz obraz – mówi piotrkowski psycholog Michał Szulc.
Na szczęście ten złowieszczy obraz nie dotyczy wszystkich blogów. Tych kreatywnych i ciekawych jest całkiem sporo i - jak widać na przykładach powyżej - mogą przynosić ludziom wiele korzyści. - Jest to miejsce, w którym pocieszamy się, radzimy sobie nawzajem w różnych problemach, pomagamy, przesyłamy sobie paczki. Co mnie daje prowadzenie bloga? Mam przyjaciół, których nie byłabym w stanie poznać ze względu na barierę odległości. Mam możliwość dzielenia się moimi radościami i smutkami z ludźmi, którzy mnie rozumieją, ponieważ są do mnie podobni - podsumowuje Paulina.
- Moim zdaniem sens ma jedynie prowadzenie blogów tematycznych, zorientowanych na wspólne dzielenie pasji i wzajemne wsparcie - dodaje psycholog. Okazuje się, że nasi lokalni blogerzy wypadają bardzo dobrze w gąszczu tych piszących z całej Polski. A pisać można o wszystkim, byle ciekawie i z pasją.
* Metoda, która pozwala w dość szybki sposób zredukować efekty stresu pourazowego, które były świadkami sytuacji traumatycznej.
Ewa Tarnowska-Ciotucha