Mam 15 lat, jestem alkoholiczką...

Tydzień Trybunalski Środa, 18 stycznia 20121
Ciągłe imprezy, “piwko” ze znajomymi, wagary i... alkohol. Tak zaczynali swoją “przygodę” z piciem 17–letni Michał i 15–letnia Alicja. Nastolatkowie uzależnili się od alkoholu. Dziś przechodzą terapię, która pozwala wrócić im do normalności.
fot. Jarek Mizerafot. Jarek Mizera

Pani Małgorzata, mama Alicji mówi, że jej córka od dziecka obserwowała, jak pije jej ojciec. – Widziała, jak mnie krzywdzi, kiedy jest pod wpływem alkoholu. Ala zawsze mówiła, że nigdy nie weźmie alkoholu do ust. Dwa lata temu rozwiodłam się z mężem. Kiedy Alicja miała 14 lat, zupełnie się zmieniła. Zaczęła imprezować, nie wracała do domu od razu po szkole, opuściła się w nauce. Kiedy wracała po lekcjach, natychmiast uciekała do swojego pokoju i nie wychodziła stamtąd do rana. Myślałam, że mimo tego, jaki był jej ojciec – przeżywa nasze rozstanie – opowiada pani Małgorzata.

 

Jak dalej mówi, sytuacja ta trwała kilka miesięcy. Alicja nie zdała do następnej klasy, zaczęła drugą klasę gimnazjum jeszcze raz. – Myślałam, że to wagarowanie i całkowita ignorancja, które doprowadziły Alę do powtarzania klasy, są spowodowane naszymi problemami rodzinnymi. Ale ich powodem był jednak alkohol, który moja córka notorycznie spożywała przez prawie rok. Kiedy zobaczyłam ją, jak wróciła zupełnie pijana o godzinie 16.00, pomyślałam, że to jednorazowy wybryk. Ale to się powtarzało. I, jak się potem okazało, trwało już od dawna. Nie wiedziałam, co robić. Próbowałam walczyć z nią krzykiem, złością, po dobroci, ale to nic nie dawało. Bałam się, że córka znów nie zda powtarzanej klasy. Miałam ciągłe telefony od pedagoga, że z Ala opuszcza lekcje. Groziło jej nawet usunięcie ze szkoły z powodu spożywania alkoholu na jej terenie. Kiedy jednego wieczoru wróciła do domu kompletnie pijana, postanowiłam zostawić ją przez kilka dni w domu. Sama wzięłam dwa dni wolnego w pracy. Wtedy Ala nie wychodziła wcale. To, co zobaczyłam, przeraziło mnie. Chodziła nerwowo po mieszkaniu, trzęsła się, nie dało się z nią normalnie porozmawiać. Wystraszyłam się, że jest uzależniona, przecież jej ojciec był alkoholikiem – wspomina pani Małgorzata.

 

Postanowiła udać się z córką do prywatnego ośrodka leczenia uzależnień i pomocy psychologicznej. – Tam, po rozmowach z psychologiem i terapeutą, dowiedziałam się, że Ala jest uzależniona, choć nie jest jeszcze to bardzo zaawansowana choroba alkoholowa. Rozpoczęłyśmy terapię – zarówno ja, jak i moja córka. Alicja nie pije alkoholu już od kilku miesięcy. Zaczęła poprawiać oceny, nie opuszcza notorycznie lekcji, choć czasami prosi mnie, abym kazała zostać jej w domu. Terapia uświadomiła jej, że może skończyć tak jak jej ojciec – na dnie związanym z alkoholem. Nadal jednak boję się, że w przyszłości wróci do tego – opowiada mama Alicji.

 

Kiedy Michał poszedł do liceum, znalazł, jak mówi, nowe towarzystwo. – Zawsze miałem mało znajomych. Raczej stroniłem od ludzi, ale to nie było tak, że z nikim się nie kumplowałem. W liceum poznałem kumpli, którzy po szkole chodzili “na piwko”. Zaproponowali kiedyś, żebym poszedł z nimi. I poszedłem kilka razy. Zauważyłem, że kiedy wypiję sobie dwa browary, jestem odważniejszy, znajduję tematy do wspólnych rozmów, jestem po prostu silniejszy. Stopniowo przerzucałem się na cięższy alkohol. Piłem wino, wódkę. Doszedłem do takiego momentu, że zamiast iść do szkoły, szedłem się upić. Jakoś tak nie umiałem sobie poradzić ze wszystkim – opowiada Michał.

 

Dodaje, że “działania” rodziców nie miały większego wpływu na to, co robi. – Oczywiście były awantury. Ale do mnie nic nie docierało. Alkohol sprawiał, że zapominałem o tym, jaki jestem beznadziejny. W ciągu roku stałem się jego niewolnikiem. Doszło do tego, że nie mogłem bez niego zasnąć, stałem się agresywny. W związku z tym, że trochę “narozrabiałem” i wszedłem w konflikt z prawem - miałem sprawę w sądzie. Dostałem wyrok i skierowano mnie na leczenie do ośrodka. Nie piję już od dwóch miesięcy... Chodzę na zajęcia, terapię. Rozmawiam z psychologiem. Teraz wiem, że w złym kierunku szukałem rozwiązania swoich problemów – mówi Michał.

 

Okazuje się, że jeśli chodzi o środki odurzające, to najwięcej nieletnich ma problem z alkoholem. - Najczęściej jeśli pojawiają się sygnały dotyczące eksperymentowania czy nadużywania alkoholu przez nieletnich, dotyczą one młodzieży gimnazjalnej. Niestety obniża się wiek inicjacji alkoholowej i są sygnały dotyczące dzieci uczęszczających do klas szóstych szkoły podstawowej. Myślę, że jest to spowodowane po pierwsze ciekawością. Po drugie to akceptacja grupy rówieśniczej, która ma duży wpływ na nastolatka Znaczący wpływ ma jednak rodzina. Sposób spędzania wolnego czasu, zainteresowanie mają wpływ na zmniejszenie wchodzenia w kontakt z wszelkiego rodzaju środkami odurzającymi, spomiędzy których młodzi ludzie najczęściej wybierają alkohol - mówi Katarzyna Zatorska, koordynator punktu konsultacyjnego Pomarańczowej Linii w Piotrkowie.

 

Jeżeli chodzi o konsultacje w tych sprawach, to z prośbą o pomoc przychodzą rodzice młodych ludzi. Są zaniepokojeni, przestają radzić sobie z problemem dziecka. - Obserwują oni u swoich dzieci nadużywanie alkoholu lub eksperymentowanie z innymi używkami. Nie wiedzą, co robić w takich sytuacjach. Oczekują różnych form pomocy. Czasami wystarcza tylko wsparcie, innym razem konieczne są szczegółowe informacje, jak postępować dalej – mówi Katarzyna Zatorska. Dodaje, że formy pomocy zależą od problemu i należy je traktować bardzo indywidualnie.

 

Kiedy rodzice zdecydują się przyprowadzić dziecko z problemem alkoholowym do punktu konsultacyjnego, odbywają się konsultacje rodzinne. - Jeśli młody człowiek “używa” szkodliwie lub jest uzależniony, kierowany jest do poradni lub ośrodka. Tam odbywa się terapia indywidualna i grupowa. Jeśli chodzi o nieletnich, ważna jest praca terapeutyczna z rodziną – mówi Katarzyna Zatorska.

 

Badania pokazują, że niestety coraz młodsze osoby sięgają po alkohol. O psychologiczny aspekt tego problemu zapytaliśmy Michała Szulca, psychologa z Piotrkowa. Wyjaśnia on, że na pytanie, dlaczego młodzież sięga po alkohol, nie jest łatwo odpowiedzieć. - Zaczynam dostrzegać celność punktu widzenia Victora Emila Frankla, który sprowadza się do tego, że jako cywilizacja cierpimy na permanentną i uniwersalną potrzebę sensu życia. Cierpią na nią dosłownie wszyscy. Nastolatki są osobami, które takiego sensu poszukują w sposób szczególny, najbardziej intensywnie. Mają oni jeszcze mnóstwo energii, wszystkim się zachwycają, wszystko jest dla nich żywe, nowe i pociągające. Dlatego brak poczucia sensu życia, a co za tym idzie wartości, powoduje frustrację w dużo większym stopniu u nastolatka niż u osoby dorosłej – wyjaśnia Michał Szulc.

 

Dodaje, że jeśli chodzi o przyczynę, można mówić także o przykładzie dawanym przez dorosłych. - Wydaje mi się jednak, że taki punkt widzenia, zgodnie z którym młodzież edukuje się w wymiarze korzystania z wszelkich używek dzięki “dobremu” przykładowi, jest punktem widzenia oklepanym. Po drugie jest on trochę powszechny i oczywisty. Naturalnie taki mechanizm ma miejsce, jednak nie tłumaczy na przykład skali zjawiska – mówi psycholog.

 

Cały problem Michał Szulc sprowadza do problemu z poszukiwaniem sensu życia. - Uważam, że problem byłby o wiele mniejszy, gdyby nasi nastolatkowie mogli znaleźć w rozmowach z dorosłymi jakieś pomysły na szukanie odpowiedzi na pytania typu: po co żyjemy, skąd przychodzimy, gdzie zmierzamy i kim jesteśmy? Jeśli potrafilibyśmy naszym dzieciom pokazać, w jakich rejonach warto szukać, by znaleźć odpowiedź na pytanie o sens życia, to myślę, że takich pokus byłoby mniej. Warto także dodać, że uciekamy w przyjemności, kiedy życie nas boli. A jeśli nie ma ono sensu – boli bardzo – mówi Michał Szulc. Dodaje, że nastolatkom w dzisiejszych czasach sprzedano złą informację. Mianowicie, że sensu nie ma, a jest tylko przyjemność. Priorytetem stały się także pieniądze. - Uczymy niestety nasze dzieci nie odróżniać przyjemności od szczęścia. A alkohol jest najsilniejszym depresantem – mówi psycholog.

 

Problem pijących nieletnich rośnie. Do piotrkowskiego punktu konsultacyjnego w zeszłym roku zgłosiło się ich dziewiętnaścioro. Michał został zmuszony do leczenia, z problemem Alicji w miarę wcześnie zaczęła walczyć matka. Wielu nastolatków niestety pomocy nie szuka i nie otrzymuje, a alkohol staje się dla nich najlepszym wyjściem z problemów. Warto ten problem jednak w porę zauważyć, bo jak powiedział Michał – “alkohol jest jak łopata – niejednemu skopał życie”.

 

Magdalena Waga

 

ankieta Ankieta

Czy pijana młodzież to poważny problem?


Zainteresował temat?

1

0


Zobacz również

reklama

Komentarze (1)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

alkoholik ~alkoholik (Gość)04.07.2014 20:41

Zgadzam się z tym co piszą w tym artykule. Moje uzależnienie od alkoholu rozpoczęło się od 16 roku życia, Wydawało mi się, że to fajny sposób na spędzanie wolnego czasu, i tak dzień za dniem mijał na piciu, robieniu różnych rzeczy przy okazji, nie widziałem, że krzywdze swoją rodzinę, nie pracowałem, bo mnie to nie interesowało. W końcu zacząłem mieć problemy. Postanowiłem po namowach rodziny zapisać się do psychologa w Piotrkowie. Trafiłem na fajną panią psycholog Katarzyna Bednarek. Dzisiaj nie piję i jest to kolejny dzień z mojej 1,5 rocznej abstynencji.

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat