...że w pełni bezpieczne, a przyczyna wypadków najczęściej jest jedna – wandalizm.
Kilka dni temu do szybu windy wpadł 91-letni mężczyzna. Do zdarzenia doszło w jednym z wieżowców na osiedlu Słowackiego w Piotrkowie. Interweniowała policja. Jedna z lokatorek, wychodząc z psem na spacer, usłyszała krzyk. Kiedy podeszła do windy, zobaczyła leżącego w szybie mężczyznę. Pokrzywdzonemu natychmiast z pomocą przyszedł zaalarmowany o tej sytuacji zięć i wezwał pogotowie ratunkowe, które przewiozło staruszka do szpitala. Na miejsce wezwano konserwatora urządzeń dźwigowych. - To oczywiste, co było przyczyną tego wypadku. Wandalizm. To przecież niejedyny wypadek, jaki zdarzył się w ostatnim czasie. Na samym początku wakacji, pod koniec oraz w okresie świąt wielkanocnych, kiedy “dzieci” (od 10 do 20 lat) nigdzie nie wyjeżdżają, nasilają się awarie spowodowane dewastacją. Co wandale robią konkretnie? Powiedzieć nie mogę, żeby pozostałym nie dawać instrukcji – mówi Grzegorz Furman, współwłaściciel firmy Elmech-Dźwig zajmującej się konserwacją dźwigów i innych urządzeń na terenie Piotrkowa Trybunalskiego.
Do podobnego wypadku doszło pod koniec sierpnia w Polkowicach. Kobieta spadła z ósmego piętra, kabina była trzy piętra niżej. Piotrkowski konserwator po raz kolejny wystosował apel do mieszkańców: “Sprawdź, czy kabina znajduje się za drzwiami”, chociaż podkreśla, że windy w Piotrkowie są bezpieczne. - Oczywiście przy właściwej konserwacji i przy właściwej obsłudze przez lokatorów. Każdą awarię trzeba zgłaszać. Konserwator pracuje od godziny 7.00 do 20.00. W każdej kabinie podany jest numer telefonu, pod który można dzwonić (chyba że został zerwany). Poza tymi godzinami można alarmować Straż Pożarną. Strażacy są odpowiednio przeszkoleni. Pogotowia dźwigowego nie ma, bo ktoś musiałby za to zapłacić. Ale jeśli tylko konserwator otrzymuje informację: “człowiek uwięziony w windzie”, to wszystko się rzuca i trzeba jechać – mówi Grzegorz Furman.
W każdej kabinie powinna być umieszczona instrukcja obsługi dźwigu (chyba że ktoś ją zerwał). – Umieszczanie tych instrukcji to syzyfowa praca – mówi konserwator.
Nad windami czuwa Urząd Dozoru Technicznego. Raz w roku inspektor UDT bada każdy dźwig, po czym wydaje decyzję, czy z windy można korzystać. - Ok. 85% robót, które wykonujemy na dźwigach, nie jest widoczne dla oka lokatora.
Elmech-Dźwig działa od 1962 roku, jest jedyny w Piotrkowie. Nawet w Focusie mamy dźwigi, których nie widać. Na zapleczu Media Markt są duże, ciężkie dźwigi, które również my konserwujemy. Mamy wieloletnią praktykę, mamy dobrych, odpowiedzialnych fachowców. Tu nie ma miejsca na żarty czy fuszerki. Najstarszym z naszych pracowników jest pan Roman, który montował właściwie wszystkie dźwigi w Piotrkowie – mówi współwłaściciel Elmechu.
Tylko na terenie Spółdzielni Mieszkaniowej im. Słowackiego w 17 wysokich budynkach jest 41 dźwigów. - Na każdy rok tworzymy plan remontów. Są to prace (bez tych konserwacyjnych) przy dźwigach osobowych, potwierdzone zapisami w książkach rewizji dźwigów przez inspektora Urzędu Dozoru Technicznego. W zakres tych prac wchodzi wymiana wkładów gumowych układu chwytnego, wymiana zespołu przekładni, wymiana łożysk i lin chwytnych, wymiana drzwi szybowych oraz kabiny. Są to tzw. prace planowe, nieobejmujące tych, które wynikają z awarii, zużycia lub dewastacji. Planowany koszt na 2010 rok to ok. 400 tys. (bez kosztów konserwacji) – informuje Henryk Budziński, kierownik Działu Eksploatacyjno-Technicznego. Sama wymiana drzwi windy wraz z kabiną to ok. 40 tysięcy. Wymiana dźwigu na nowy – 100 tys.
Windy są bezpieczne, jednak widocznie nie wszyscy są na tyle... “dojrzali emocjonalnie”, aby z nich korzystać. Spółdzielnia im. Słowackiego ponownie wystosowała apel do policji i Straży Miejskiej, aby mundurowi zwracali uwagę na akty dewastacji szybów.
AS