Dyrekcja nie wyklucza, że kandydaci wezmą udział w losowaniu. Jak funkcjonuje żłobek, jakie są kryteria przyjęcia i dlaczego dostanie się tu jest takie trudne? Na te i inne pytania odpowiada dyrektor placówki, rodzice i przedstawiciele Urzędu Miasta w Piotrkowie.
Tegoroczny nabór do Miejskiego Żłobka Dziennego w Piotrkowie trwał od pierwszego marca do ostatniego dnia kwietnia. Już dziś wiadomo, że miejsc dla wszystkich nie wystarczy.
- Podań o przyjęcie dziecka do żłobka z roku na rok mamy coraz więcej. W tym roku taki wniosek złożyło około dziewięćdziesięciu osób. Na wszystkie trzy grupy rozwojowe miejsc jest niestety tylko trzydzieści cztery. Sytuacja jest trudna, dlatego co roku powołuję komisję, która czuwa nad prawidłową rekrutacją. Jedną z osób w komisji jest osoba wyznaczona przez prezydenta miasta. Zawsze proszę, by oprócz osób z naszej placówki był również ktoś z zewnątrz - mówi Dorota Kałużniak, dyrektor Miejskiego Żłobka Dziennego w Piotrkowie.
Aby rodzice dziecka mogli starać się o przyjęcie do żłobka, muszą spełniać pewne kryteria Większość, nawet jeśli je spełni, i tak do placówki się nie dostanie.
- Oczywiście pierwszeństwo mają dzieci z rodzin posiadających udokumentowane wskazania do uczęszczania do żłobka. Może to być między innymi orzeczenie o znacznej lub umiarkowanej niepełnosprawności. Poza kolejnością brane są pod uwagę również dzieci, które już uczęszczają do żłobka (bo one też biorą udział w rekrutacji) oraz rodzeństwo takich maluchów. No i dzieci rodziców, którzy oboje pozostają w stosunku pracy. W przypadku wyczerpania kryteriów uwzględnionych w systemie i kiedy nadal nabór nie będzie mógł być ukończony, bo liczba dzieci i rodziców spełniających te same kryteria będzie przewyższała liczbę wolnych miejsc, decyzje podejmuje powołana przeze mnie komisja. Komisja kieruje się wolnymi miejscami w danej grupie - mówi dyrektor placówki.
Jednak tych wolnych miejsc jest zatrważająco mała ilość.
- Większość dzieci przechodzi z jednej grupy do drugiej. Czyli, te które już dostały się jakiś czas temu do placówki, mają łatwiej, ponieważ mają zapewnione miejsce w kolejnej grupie rozwojowej. Niestety większość nowych wniosków musi być odrzucona z powodu braku miejsc. W tym naborze, w trzeciej grupie wiekowej, czyli tej od 25 miesiąca do trzeciego roku życia, mamy około trzech wolnych miejsc. Najgorzej jednak mają rodzice dzieci w wieku od czwartego do osiemnastego miesiąca. Maluchy w tym wieku stanowią w naszym żłobku pierwszą grupę i to tutaj trafia najwięcej podań. Około 3/4 liczby złożonych wniosków. W tym naborze do pierwszej grupy przyjmujemy tylko czternaścioro dzieci, bo tyle mamy miejsc. Nie da się ukryć, że zapotrzebowanie jest większe niż możliwości naszej placówki. Dlatego intensywnie myślimy nad zorganizowaniem losowania wśród tych rodziców, którzy spełniają te same kryteria. Nie chcemy dzielić na gorszych czy lepszych, bo takich nie ma. Chcemy, by było sprawiedliwie - mówi dyrektor żłobka.
Jak na taką sytuację reaguje Urząd Miasta w Piotrkowie, który jest organem założycielskim żłobka i utrzymuje placówkę, dopłacając do każdego dziecka 770 zł w skali miesiąca.
- Zdajemy sobie sprawę, że przydałaby się druga taka placówka, ale fakty są takie: na razie miasta na nią nie stać - mówi Elżbieta Jarszak z zespołu rzecznika prasowego prezydenta Piotrkowa.
Dodaje również, że miasto od dawna ma na uwadze tę placówkę. Kilka lat temu podjęte zostały działania rozeznania w tej sprawie, które wykazały, że nowy żłobek to potężna inwestycja, która wyniosłaby około 3 milionów zł. Poza tym stworzenie takiego miejsca to szereg trudnych do spełnienia wymogów.
O trudnościach z tym związanych mówi również dyrektor żłobka.
- W przeciwieństwie do przedszkola, żłobka nie może założyć zwykły Kowalski, a przynajmniej byłoby mu bardzo trudno. Przepisy są bardzo surowe i trudne do realizacji. Żłobek jest publicznym zakładem opieki zdrowotnej i działa w formie jednostki budżetowej. Nie podlega pod oświatę - mówi Dorota Kałużniak.
Mimo dramatycznej pod względem miejsc sytuacji, dyrektor placówki widzi pozytywne aspekty.
- Ja się cieszę, że jest taka świadomość i taka potrzeba korzystania ze żłobka. Do tej pory żłobek był traktowany (zwłaszcza ze wspomnień naszych rodziców) jako zło konieczne. Teraz jest inaczej. Nie chodzi tylko o uspołecznienie, chodzi o stymulowanie i wyrobienie odpowiednich nawyków wśród dzieci. Świetnie przygotowany personel doskonale zna potrzeby dzieci i świetnie spełnia się w tym, co robi. Życzyłabym każdemu takiego personelu. Nie mówię tego, by stawiać żłobek na piedestale. Wypowiadam się na ten temat z pełną świadomością, bo sama jestem mamą. Mam doświadczenie i porównanie. Uważam, że każda mądra opieka jest dobrą opieką. Zaobserwowałam, że dzieci, które spędzają czas w naszej placówce, są po zaaklimatyzowaniu się u nas, bardziej otwarte, śmiałe i dużo szybciej się rozwijają - mówi dyrektor żłobka.
Tego samego zdania jest pani Renata, mama dwuletniej Marty.
- Zapisałam córkę do żłobka, gdy miała sześć miesięcy. Oczywiście wiązało się to z wieloma dylematami. Mną jako matką targały różne emocje. Jednak życie nas do tego zmusiło. Ten proces adaptacji nie był zły. Marta nie płakała i szybko jej się tam spodobało. Na żłobek zdecydowaliśmy się z mężem ze względów finansowych. Pracujemy oboje i niestety urlop wychowawczy nie wchodził w grę. Owszem, miałam pewne obawy, ale słyszałam dobre opinie na temat tej placówki. Dzieci naszych znajomych też tam przebywały i wszyscy byli zadowoleni. Dziś, kiedy Marta skończyła dwa latka, wiem, że to była najsłuszniejsza decyzja. Nasze dziecko jest otwarte, radosne, nie płacze. Nie zamieniłabym żłobka na nianię czy babcię (to nie zmienia faktu, że babcie bardzo kochają wnuki). W żłobku moje dziecko ma fachową opiekę, ma zajęcia plastyczne i wiele innych, które stymulują rozwój. Wiem, że trudno w Piotrkowie o miejsce w żłobku, ale my spełnialiśmy wszystkie kryteria i udało się - mówi pani Renata.
Wiele plusów pobytu dziecka w żłobku widzi też pani Ilona.
- Dwoje moich dzieci miało kontakt ze żłobkiem. Obecnie półtoraroczna Ola spędza tam czas, kiedy ja pracuję. Jestem bardzo zadowolona z takiej formy opieki. Moje dziecko poprzez kontakt z rówieśnikami jest otwarte i pogodne. To mnie cieszy. Podobnie jak to, że ma opiekę medyczną w razie potrzeby. Mam stały kontakt z paniami opiekunkami i wiem, że córka jest pod bardzo dobrą opieką. Wiem, że dostanie się do tej placówki graniczy z cudem. Starałam się o miejsce, będąc jeszcze w ciąży. Najlepiej byłoby, gdyby powstał jeszcze jeden żłobek. Koniecznie. W obecnym jest mało wolnych miejsc, a chętnych nie brakuje - mówi pani Ilona, mama Sary i Aleksandry.
Okazuje się, że dla rodziców małych dzieci, którzy nie mogą zrezygnować z pracy, takie rozwiązanie staje się niemal idealne. Fachowo, niedrogo i bezpiecznie. Jeśli rodzice dobrze przygotują dziecko, czasem obejdzie się bez płaczu.
- Na personel składają się panie opiekunki po wyższych studiach pedagogicznych, które do tej roli są profesjonalnie przygotowane, oraz pielęgniarki. U nas dzieci mogą czuć się bezpiecznie. Miesięczny pobyt dziecka w naszym żłobku to 198 zł i jest to opłata stała bezzwrotna. Nie ma znaczenia, czy dziecko bywa tu regularnie, czy nie. Natomiast stawka żywieniowa to 4 zł dziennie. Oczywiście nie ma dzieci, które do żłobka się nie nadają. Radzimy tylko rodzicom, w jaki sposób mogą przygotować malucha do pobytu u nas. Podpowiadamy bezpośrednio lub za pomocą książeczki, którą wydaliśmy specjalnie dla nich. Podstawą jest stopniowe oswajanie dziecka z nowym miejscem. Przyprowadzamy go najpierw na krótszy czas i stopniowo go zwiększamy. Często polecam danej mamie, by zostawiła dziecku coś, co do niego należy, co maluszkowi tylko z nią się kojarzy. Wtedy dziecko czuje się bezpieczniej. Jeśli płacze? Ma prawo. Nic na siłę. Dzieciaki traktujemy indywidualnie. Niektóre w takich momentach potrzebują przytulenia, inne wręcz tego nie znoszą. Trzeba poznać dziecko. O adaptacji i wielu innych kwestiach, które interesują rodziców, opowiadamy im indywidualnie - mówi dyrektor placówki.
Dodaje również, że ma nadzieję na powstanie za jakiś czas co najmniej jeszcze jednej takiej placówki. Widzi zapotrzebowanie. Liczy na to, że niebawem nadejdzie silna potrzeba powołania kolejnego żłobka i tak się stanie. Wtedy więcej osób zyska szansę na profesjonalną opiekę.
Ewa Tarnowska