Maszyny już się grzeją

Tydzień Trybunalski Poniedziałek, 27 sierpnia 20120
Młodsza Asia zasiądzie za kierownicą ponad 200-kilogramowego transalpa 600V. Ewa pojedzie o 50 kilogramów lżejszym freewindem 650. W daleką podróż na Bałkany wyruszają już 29 sierpnia. Godzina dokładnie nie jest jeszcze ustalona, ale najważniejsze przygotowania już za nimi.
Maszyny już się grzeją

Asia motocyklami zaraziła się od taty. Ewa - od brata. - Tak to z tymi motocyklami już jest - jazda na nich może zniechęcić albo zachwycić. Może dlatego tak wielu jest wielbicieli i tak wielu przeciwników, a niewielu takich, u których jazda na dwóch kołach nie wzbudza żadnych emocji. Nas zachwyciła. A z każdym dalszym kilometrem upewniamy się, że jest to nasz własny wybór i po prostu lubimy jeździć – mówi Ewa. - Możemy więcej zobaczyć, bo nie ogranicza nas żadna metalowa klatka. Możemy dalej dojechać, bo drogi, przez które samochód się nie przebije, motocykl pokonuje bez szemrania. Możemy nauczyć się o wiele więcej, bo jedyne, co nas oddziela od ludzi wokół i całego otoczenia, to tak naprawdę szybka kasku – dodaje Asia.

Rodzina jest trochę zaniepokojona wyprawą, ale wytrwale wspiera młode podróżniczki. Najbardziej martwią się babcie. – Mówią, że najważniejsze, by ciepło się ubrać i mieć co jeść. Wszyscy jednak dopingują i mocno trzymają kciuki. I jak tu mieć obawy z takim wsparciem psychicznym? – mówią Asia Jankowska ze Złotoryi (18 lat) i Ewa Pawlikowska (25 lat) z Piotrkowa. - Najważniejsze, że kompletowanie bagażu, części zapasowych i zaplanowanie trasy już za nami. Mamy również potrzebne dokumenty - jedziemy do krajów, gdzie nie są wymagane wizy, więc zebranie ich nie wymagało większego wysiłku. Teraz nasze maszyny są pod lupą mechaników - upewniamy się, że wszystko działa, jak powinno. 5000 kilometrów to jednak kawałek drogi. Według niektórych przygotowujemy nasze motocykle zbyt gorliwie, ale chcemy mieć świadomość, że zrobiłyśmy co się da, żeby uniknąć technicznych przygód – choć i tak trzeba się z nimi liczyć – dodają.

Planowanie wyprawy rozpoczęły od ustalenia konkretnych miejsc, które chcą zobaczyć. Trasa ułożyła się sama. Motocyklistki zaznaczają jednak, że może trzeba będzie ją zmieniać. - Mapa i rzeczywistość czasem nie mają ze sobą nic wspólnego. Potem przyszła pora na ustalenie terminu: wybór padł na wrzesień - unikniemy natłoku turystów i niemiłosiernych upałów. Reszta przygotowań dotyczy kondycji pojazdów i nas samych. Chociaż o nasze się nie martwimy - dziennie chcemy pokonywać około 300 kilometrów, a nie jest to dystans, który nadweręża. Właściwie to jest w sam raz - bez pośpiechu znajdziemy czas i na jazdę, i na zwiedzanie.

Co zabierają ze sobą? Najpotrzebniejsze rzeczy. Ekwipunek turystyczny, środki czystości i ubrania, części zamienne z narzędziami... - No i maskotki oczywiście (przekażemy je potrzebującym dzieciom w “The Mother's Village” w Bośni i Hercegowinie). Nasze motocykle są nastawione na jazdę turystyczną, z bagażami więc powinny sobie bez problemu poradzić. Gorzej z nami - różnica kilogramów pomiędzy objuczonym a wolnym od pakunków jednośladem jest znacząca. W razie potrzeby przywrócenia maszyny do pionu może być ciężko, ale jedziemy we dwie, dlatego zbytnio się tym nie martwimy – zaznacza Ewa. - Co w razie awarii? Naprawa. To kolejny plus motocykli. Może i proste w budowie nie są, ale o wiele prostsze niż samochód. Prędzej czy później powód usterki się znajdzie. Jedziemy na znanych nam maszynach, więc wiemy, jakie mają mocne i słabe punkty. Póki co jesteśmy pełne wiary w możliwości swoje i maszyn – mówi Asia.

Cały wyjazd zajmie nam trochę ponad dwa tygodnie. - Cel pierwszy - Dom Dziecka w Medjugorie. Chcemy tam zawitać po urokliwej Chorwacji, a przed krętymi drogami Czarnogóry. Cel drugi to przejechać Bałkany i wrócić cało do domu. Po mniej więcej tygodniu zaczniemy kierować się z powrotem do domu, choć oczywiście nie najprostszą drogą, lecz tymi bardziej okrężnymi. W zasadzie wyprawy się nie obawiamy. Jeśli ma się coś popsuć - to się popsuje. My same demonami prędkości nie jesteśmy. Będziemy jechać rozważnie. A co na drodze nas spotka, to się okaże – podsumowują dziewczyny.

***

Jeżeli ktoś chciałby podzielić się maskotką, którą dziewczyny przekażą dzieciom w bośniackiej wiosce, to może ją zostawić w redakcji “Tygodnia Trybunalskiego” i portalu ePiotrkow.pl, ul. Jagiellońska 7.

Janusz Kaczmarek


Zainteresował temat?

0

0


Zobacz również

Komentarze (0)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Na tym forum nie ma jeszcze wpisów
reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat