Dokładnie chodzi o teren w Barkowicach nad Zalewem Sulejowskim.
- Jadąc od Piotrkowa, za restauracją Róża Wiatrów w kierunku na Mokre, na samym łuku skręca się w prawo i tam jest ścieżka, woda i taka mała łączka. Tam od 15 lat jeździ wypoczywać mój 85-letni tata. Zabiera przyczepę kempingową, sprzęt wędkarski i spędza tam sezon letni. Podobnie jak inni mieszkańcy Piotrkowa czy okolic. Pod koniec ubiegłego tygodnia policja kazała im opuścić teren pod groźbą mandatu. Część osób skorzystała z uprzejmości działkowiczów, ustawiając na ich prywatnych działkach przyczepy. To rozwiązanie na chwilę, bo dla nich tegoroczne wakacje już się skończyły - mówi pan Krzysztof, który zgłosił się do nas z problemem.
Pojechaliśmy na miejsce. Tam zastaliśmy rozgoryczonych biwakowiczów, którzy nie rozumieją, jaki jest powód nakazu opuszczenia terenu przy Zalewie.
- Problem polega na tym, że ktoś chyba wysłał jakiś donos do Warszawy, która zarządza tymi terenami (Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Warszawie - przyp. red.). Na tej podstawie podjęto decyzję, że z przyczepami i namiotami nie można już rozbijać się przy Zalewie. Przyjechałem tu na wakacje, ale chcąc uchronić się przed mandatem, przenieśliśmy się ze znajomymi i czterema przyczepami na działki znajomych.
Nie możemy jednak nadużywać tej gościnności, dlatego już nie mamy gdzie spędzać wakacji - mówi jeden z biwakowiczów.
- Zostaliśmy potraktowani jak obywatele drugiej kategorii. Niejednokrotnie jeździłem po całej Polsce i rozbijałem się nad rzekami, zalewami i jeśli to był teren państwowy, to nikt mnie stamtąd nie wyganiał - mówi inny biwakowicz.
- A nas stąd wyganiają. Przyjeżdżamy tu już od 15 lat i było wszystko w porządku, a teraz nagle przyjechała jakaś pani ze Smardzewic (przedstawiciel oddziału RZGW w Smardzewicach - przyp. red.) razem z policjantem. Ten powiedział, że musimy się do poniedziałku wyprowadzić, ale ja się pytam dlaczego? Poza tym nakładać mandaty na tych, co nie trzeba, to jest karygodne. Ja tu przyjeżdżam od tylu lat, nikomu nie zawadzam, stawiam przyczepkę i wędkuję. Dbam o to, by tu było czysto, tak jak inni, którzy tu obok biwakują - mówi pan Jan, biwakowicz.
- To prawda, dbamy tu o porządek, w każdej chwili można przyjść i sprawdzić. Mamy toaletę i zbieramy śmieci - dodaje inny biwakowicz.
- Nie ma tu znaku, nie ma informacji o zakazie wjazdu - dodaje pan Jan.
O zakazie wjazdu informacji nie ma, ale tuż przy zbiorniku znajduje się informacja, że teren jest dzierżawiony od RZGW, czyli państwowy. A RZGW na biwakowanie od tego roku nie pozwala. Dlaczego w tej części Zalewu Sulejowskiego nie wolno rozbijać namiotów i stawiać przyczep kempingowych?
- Zbiornik Sulejowski jest zbiornikiem zanieczyszczonym. Od ponad roku napływały do nas skargi w związku z powstającymi licznymi kempingami. Ludzie skarżyli się nie tylko na nielegalne zajmowanie terenu, grodzenie go, ale przede wszystkim na zanieczyszczenie najbliższej okolicy (głównie takiego biwakowiska) śmieciami i fekaliami. Przyjrzeliśmy się tej sprawie i zgodnie z tym, że jest to strefa ochrony pośredniej, poinformowaliśmy zainteresowanych, że nie ma możliwości biwakowania na tym terenie - mówi Urszula Tomoń, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie.
- “Całe to skrzyżowanie jest do du.. !”
- Sześciolatki w szkołach. Dla kogo zabraknie miejsca?
- Italiano, co dalej z tobą?
- Unikalne miejsce w piotrkowskim sądzie
- BHT Piotrkowianin JUKO Piotrków Trybunalski – plany na nowy rok
- HARC kręcił teledysk
- Pozytywnie nakręceni – Stowarzyszenie Przyjaciół Dzieci i Młodzieży HARC
- Jak rozpoznać powiat
- Andrzej Poniedzielski – jestem poetą użytkowym