Pasjonatów tej idei można spotkać także w Piotrkowie. Kasia, Karol i Karolina od dawna rozsyłają karki po całym świecie. Sami również otrzymują ich setki.
Postcrossing to po prostu wymiana pocztówek
- To jest taki bezpłatny, międzynarodowy projekt - mówi Karolina Wojna, która już od dwóch lat w jego ramach rozsyła kartki. - Dlatego, wysyłając pocztówki, posługujemy się językiem angielskim. Na specjalnym portalu losowane są adresy (przypadkowe). Każda kartka ma nadawany numer kraju, z którego pochodzi. Po otrzymaniu widokówki rejestrujemy ten numer i wiadomo już, że nasza kartka dotarła - mówi Karolina.
- Zbieram pocztówki od roku - opowiada z kolei Kasia, studentka z Wrocławia mieszkająca w Piotrkowie. - Najfajniejsze jest to, że nigdy nie wiadomo, skąd przyjdzie do nas pocztówka i od kogo. Są to ludzie w różnym wieku, z różnymi zainteresowaniami, więc można się spodziewać wszystkiego – mówi. - Pocztówki zbierałem od kilku lat - opowiada Karol, brat Kasi. - Doszedłem do wniosku, że postcrossing to fajny sposób na pozyskiwanie nowych, ciekawych kartek, a do tego można poznać fajnych ludzi z miejsc, których prawdopodobnie nigdy nie uda mi się odwiedzić – dodaje.
- Singapur, Australia, Ukraina Rosja, Niemcy, Holandia, USA - pocztówki dostaję z najróżniejszych miejsc - opowiada Kasia. Każdy na pocztówce stara się także napisać coś ciekawego. - Któregoś dnia w skrzynce znalazłam kartkę z Korei Południowej. Napisał do mnie Polak z USA, który obecnie przebywa w Korei i uczy tam angielskiego - mówi Karolina. - Najczęściej o Polsce wspominają osoby, które u Nas w kraju były lub mają Polskie korzenie. Wspominają o znanych postaciach z naszego kraju - opowiada Kasia.
- Do mnie najczęściej piszą ludzie o Chopinie, ale raz napisał do mnie chłopak z Holandii, który fascynował się Anną Jagiellonką - mówi Karol. - Niektórzy użytkownicy chcą. by napisać im coś o kraju, w którym się mieszka, swoim mieście, regionie, coś o sobie, życzenia są różne - opowiada Karolina i dodaje, że ona takich nie ma. Lubi jedynie, jak ktoś napisze coś więcej niż „Happy postcrossing”. - To naprawdę fajne uczucie, kiedy uświadamiamy sobie, że ktoś, pisząc daną kartkę, myślał o Tobie gdzieś na końcu świata – mówi.
Piotrków na świecie - postcrossing to dobra promocja
- Staram się wysyłać pocztówki z widokami z Piotrkowa i okolic – mówi Kasia. – Niestety trudno jest dostać jakieś ładne kartki, najczęściej więc wysyłam te z widokiem piotrkowskiego sądu. - Ja też staram się promować Piotrków – dodaje Karol. - To bardzo ładne miasto, powinniśmy się nim chwalić, ale to prawda, że o ładne karki z Piotrkowem trudno – mówi.
- Nie każdy chce dostawać kartki turystyczne. Ja staram się wysyłać takie, jakie ktoś sobie wymarzy – opowiada Karolina. - Jeżeli jednak ktoś nie ma nic przeciwko, to wysyłam te z Piotrkowem. Zawsze też staram się napisać coś o naszym mieście, o miejscach, które są na widokówce, gdzie jest Piotrków i co ciekawego można u nas zobaczyć. Myślę, że to bardzo dobra reklama regionu i miasta. Może urzędnicy powinni rozsyłać kartki? – śmieje się.
Listonosz się nachodzi…
- Oczekujemy na każdą kartkę z niecierpliwością – mówią Kasia i Karol. – Kiedy nie ma nas w domu, dzwonią rodzice i mówią. skąd przyszła kartka. Ja np. – mówi Kasia – jak nie ma brata, wysyłam mu treść kartki, która do niego przyszła. Kiedy sama przyjeżdżam do domu, nie mogę się doczekać momentu oglądania kartek piętrzących się na moim biurku – mówi.
- Każda kartka cieszy – dodaje Karolina. - Fajnie jest wyjąć coś ze skrzynki razem z rachunkiem – śmieje się. – Zwłaszcza gdy mam kiepski dzień, wtedy taka widokówka naprawdę pomaga. Kasia, Karol i Karolina kartki wysyłają hurtem. Idąc na pocztę, mają całe naręcze kartek. – Panie na poczcie już się nie dziwią – przekonuje Kasia – choć kiedyś patrzyły na mnie podejrzliwie, kiedy za jednym razem wysyłałam karki do Chin, Niemiec czy USA.
Kiedy Internet stawał się popularny, z niecierpliwością czekaliśmy na maile. Teraz tego dreszczyku dodaje znowu zwykła kartka pocztowa. – Myślę, że jest to fajna alternatywa dla Facebooka czy Twittera – mówi Karol. - Może taka forma wymaga więcej zaangażowania, jest trudniejsza, ale dzięki temu dana osoba kojarzy nam się z czymś więcej niż ze zdjęciem profilowym…
Joanna Szczepańska