Fizyk w podróży

Tydzień Trybunalski Środa, 23 maja 20120
Był tam, gdzie kobiety mówią w innym języku niż mężczyźni. Ryszard Czajkowski, jeden z najbardziej znanych polskich podróżników, autor ponad 300 programów telewizyjnych...
Fizyk w podróży

…takich jak chociażby “Przez lądy i morza” czy “Geografia dla szkół”, uczestnik dwóch pierwszych polskich wypraw na Antarktydę w latach 70., był gościem Miejskiego Centrum Kultury w Bełchatowie.

- Jest Pan dziennikarzem, pisarzem, podróżnikiem, polarnikiem, operatorem filmowym. Który z tych zawodów jest dla Pana najważniejszy?
- Ryszard Czajkowski: Ja jestem fizykiem (śmiech). W sumie to trudno powiedzieć. Podróżowanie to przygoda, to jest jakieś dopełnienie. Oczywiście być może w tym podróżowaniu w jakiś sposób widać to, że jestem fizykiem, a w każdym razie to mi bardzo ułatwia podróże, bo kontakt z wszystkim jest taki obszerny. A fizyka i matematyka to takie dziedziny, które ułatwiają poznawanie, więc to jest rzeczywiście wielka dla mnie pomoc.
- Zapewne wszyscy Pana pytają o najpiękniejsze miejsca, w których Pan był. A ja zapytam na przekór – czy jest takie miejsce, do którego już nigdy więcej nie chciałby Pan powrócić?
- Chyba nie ma. Ja zawsze podróżuję w jakimś celu. I z tego punktu widzenia osiągam cel. Oczywiście są takie miejsca, gdzie nie spotkałem tego, co chciałem. Ale to odosobnione przypadki. Są miejsca tak ciekawe, tak frapujące, jak na przykład fragment 100-kilometrowego wybrzeża, gdzie kobiety mówią w innym języku niż mężczyźni. Trudno sobie wyobrazić coś tak niezwykłego. Kraje polarne, niezniszczony przez człowieka krajobraz, choć może to nie do końca prawda, ponieważ jak byłem w 1965 roku na Antarktydzie, to okazało się, że pestycydy są w pingwinach, czyli już dotarły przez jakieś organizmy do tak odległego kontynentu.
- Często przydarzały się Panu sytuacje niebezpieczne, zagrażające życiu?
- Ja uważam siebie za profesjonalistę podróżnika. Nie mogą takie rzeczy mi się zdarzać. I nawet gdyby się zdarzyły, to bym o tym nie powiedział (śmiech). Uważam, że takie rzeczy są po prostu nieważne. Celem moim jest radość. I właśnie chciałem, żeby podróż była takim nieustannym pasmem radości. Choć to też nie zawsze jest prawda. Niejeden raz się w życiu zdenerwowałem, zezłościłem, coś mi się nie udało, byłem głodny, brzuch mnie bolał. Było wiele takich drobiazgów. Ale w sumie odnoszę wrażenie, że to moje podróżowanie było jednak nieustannym pasmem radości.
- Podróżowanie wydaje się bardzo kosztowne. Wiele osób może by chciało gdzieś wyjechać, ale myśli sobie, że ich nie stać.
- Wydaje mi się, że dzisiaj to nie jest prawda. Dlaczego tak mówię? Ponieważ rok temu byłem na Jukatanie w Meksyku i znalazłem bilet za niewiele ponad 1200 zł, a zapłaciłem troszkę ponad 1500 zł, bo się okazało, że bilet jest obciążony dodatkowymi kosztami. A Meksyk to przecież kraj znacznie większy od Polski. Dochód narodowy dwa razy większy niż u nas. Kiedyś takich krajów unikałem. Wolałam kraje biedniejsze, bo wtedy ja byłem w nim bogaty, ale teraz przyszły inne czasy, sytuacja jest taka, że płacę nie więcej jak w Polsce. Czasami te koszty są dość dziwne, ale przeważnie wynikają z tego, że nie zna się systemu, taksówkarz weźmie dwa razy więcej niż powinien, za mieszkanie zapłaci się znacznie drożej. Ale do tego staram się przygotować, czytam, wiem, ile co może kosztować. Dzisiaj jest Internet. Planuję wcześniej, wiem, gdzie będę mieszkał, ile będę płacił i często już płacę z Polski. Nie jest tak źle i naprawdę nie są to wielkie sumy. Dlaczego mówię, że jest tak tanio? Bo to wynika z moich doświadczeń. Miałem taką sytuację, że musiałem z Indii wrócić samolotem (a zawsze wracałem drogą lądową, która jest bardzo tania) i za bilet zapłaciłem 5,2 tys. zł. A wypłaty miałem trochę ponad 2 tys., a z wszystkimi fuchami ok. 3.400 zł. Dzisiaj trudno mi zrozumieć, jak mnie było na to stać (śmiech).
- W którym miejscu gościł Pan najdłużej?
- Na Antarktydzie. Brałem udział w wyprawie, która trwała 17 miesięcy. Robiłem badania, ich cykl był roczny. Musiałem te badania rozpocząć, zakończyć i jeszcze normalnie pracować na stacji. Statek przychodził w określonym momencie, nie można było kupić biletu i wyjechać. Tam byłem najdłużej i tam wszystko się zaczęło.
- Zliczył Pan wszystkie miejsca, w których Pan był?
- Nie, oj nie. Często mnie pytają koledzy, z którymi gdzieś jadę: … a w ilu krajach byłeś pozaeuropejskich, bo ja byłem w 45… Wtedy uprzytamniam sobie, że tego nie liczę. I wtedy z uśmiechem odpowiadam: słuchaj, do trzech liczyłem. Ja myślę, że to jest takie fałszywe, bo zdarzyły mi się pobyty, podczas których niewiele widziałem, i zdarzyły mi się pobyty krótkie, podczas których widziałem bardzo dużo. I jak to zliczyć, jak zdefiniować - nie mam pojęcia.
- A będzie kolejny wyjazd, ma Pan już jakiś plan?
- Nie mam (śmiech). Już chyba powinienem zrezygnować z wyjazdów. Teraz już wyruszam w podróże, w trakcie których nie muszę spać na lodowcu pod namiotem czy wchodzić gdzieś wysoko. Przypuszczam, że gdzieś pojadę, ale teraz cieszą mnie Mazury, na których bywałem już od dziecka.
- Dziękuje za rozmowę!

 

MC


Zainteresował temat?

0

0


Zobacz również

Komentarze (0)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Na tym forum nie ma jeszcze wpisów
reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat