Zalew Sulejowski umiera. To jest fakt, który wskazują nie tylko turyści, przyrodnicy, wędkarze, zarządcy i właściciele mniejszych i większych ośrodków wypoczynkowych, ale i śmietanka krajowych naukowców, którzy na co dzień badają liczne zbiorniki wodne.
Autor: www.dziennik.lodz.pl
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Od kilku lat plaga sinic, czyli królestwo bakterii toksynotwórczych, wyłącza zbiornik już na samym starcie sezonu letniego z kąpieli. Choć wydawać by się mogło, że turystów nie ubywa z plaż, specjaliści twierdzą, że jest coraz gorzej. - Jeszcze 10 lat temu bardzo często przyjeżdżałem nad zalew z rodziną - mówi Wacław Przybysz z Łodzi. - Obecnie jednak omijamy to miejsce, bo woda w zbiorniku pozostawia wiele do życzenia. Przyjeżdżamy tu jednak czasami, ale tylko ze względu na sentyment. Zabraniam wtedy jednak wnukom wchodzenia do wody - dodaje.
Identycznego zdania jest Ewa Wendrowska, lekarz dermatolog i radna powiatu tomaszowskiego. - Ludzie, którzy się do mnie zgłaszają z różnymi dolegliwościami po kąpielach w zalewie, tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że ten zbiornik nie jest najlepszym miejscem na spędzanie urlopu - mówi. A schorzeń, które zagrażają turystom, jest dużo, m. in. wysypka na skórze, wymioty, biegunka, gorączka, a nawet ostre uszkodzenie wątroby i jej nowotwory.
Ponadto sinice zabijają ryby, ptactwo i dotkliwie doświadczają grubszą zwierzynę, również tę domową. - Właśnie ze względu na złą sytuację zalewu postanowiliśmy zorganizować spotkanie w tej sprawie - mówi Rafał Zagozdon, prezydent Tomaszowa. - Wzięła w nim udział czołówka krajowych naukowców, zajmujących się zagadnieniem. Zalew jest ważny dla wszystkich powiatów i gmin, na których terenie się znajduje. Nasza społeczność ma silny związek z wodą, odwiedza nas również wielu turystów. Dlatego najwyższy czas, by podjąć działania.
Naukowcy już dawno wiedzieli, że Zalew Sulejowski ma poważne kłopoty. - Od lat obserwujemy niepokojące zjawisko nadmiernego rozwoju sinic w akwenie - mówi prof. Maciej Zalewski, pracownik naukowy katedry ekologii stosowanej Uniwersytetu Łódzkiego. - Przede wszystkim do takiego stanu przyczynia się wprowadzanie do zbiornika dużej ilości fosforu i azotu.
W 40 proc. fosfor trafia do zalewu z pól, które bardzo często sięgają aż do jego brzegów. Ponadto ogromnym problemem są ścieki z Piotrkowa, które, oczyszczane, trafiają do zbiornika.
Metod oczyszczania Zalewu Sulejowskiego, czyli w uogólnieniu pozbycia się z niego tych niebezpiecznych pierwiastków, jest wiele. Najlepszym rozwiązaniem, jaki zastosowali wcześniej Skandynawowie do oczyszczania swoich jezior, było pozbywanie się zatrutego dna i oczyszczanie wody. - Ten sposób przynosi bardzo dobre rezultaty - mówi prof. Helena Gawrońska z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. - Jednak jest najbardziej kosztowną metodą i wymaga szerokiego zaplecza technicznego.
Obecnie żadnej placówki samorządowej nie stać na jakiekolwiek rozwiązanie opracowane przez naukowców. Pieniądze może dać Unia Europejska, ale droga do nich jest skomplikowana.
- Środki na ratowanie zalewu mogłyby się znaleźć - mówi Andrzej Budzyński, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi. - Muszę mieć jednak w rozmowach o nie jednego partnera.
Wskazaniem byłoby utworzenie jednego ciała prawnego, które o nie wystąpi. Z tym mogą być jednak problemy, gdyż nie ma decyzji zainteresowanych samorządów o utworzeniu np. stowarzyszenia. Prezydent Tomaszowa twierdzi, że tym powinny zająć się powiaty, na których terenie znajduje się zbiornik. Nikt jednak nie wyraził woli prowadzenia tematu. Niektórzy specjaliści twierdzą, że problem jest gorący i został wywołany w okresie wakacyjnym. Jednak gdy sinice znikną na jesieni, zniknie i zainteresowanie sprawą. Jak będzie w rzeczywistości, przekonamy się może podczas spotkania urzędników, jakie zaproponował prezydent Tomaszowa. Termin to przełom sierpnia i września.
Komentarze 15