TERAZ2°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Dobra
reklama

Notorycznie przejeżdżają na czerwonym świetle

JaKac1
JaKac1 sob., 17 listopada 2012 08:08
Skrzyżowanie ulic Sulejowskiej, Dalekiej i Kleszcz w Piotrkowie. Zielone światło dla skręcających w lewo, czerwone dla jadących prosto. W czym problem? W tym, że korzystający z lewoskrętu boją się z niego korzystać, ponieważ wielu kierowców notorycznie jedzie prosto na czerwonym świetle. - Ja się po prostu boję o własne życie. Jeżdżę tamtędy do domu i ciągle dochodzi do takich sytuacji. Boję się, że któregoś dnia dojdzie do jakiegoś nieszczęścia. To przede wszystkim kierowcy tirów. Można coś zrobić, żeby kontrolować tych kierowców? - pyta jedna z mieszkanek Piotrkowa.
Zdjęcie
Autor: fot. Jarek Mizera

Problem ten znany jest piotrkowskiej policji. Artur Szczegielniak, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Piotrkowie nie ukrywa, że problem jest poważny, ale... trudny do zwalczenia. Mówi, że sam, skręcając w lewo, mimo że ma zielone światło, sprawdza, czy samochód zatrzyma się na czerwonym. - Jest to problem wszystkich tras tranzytowych. Nasz powiat jest niestety tak położony, że przechodzą przez niego wszystkie drogi tranzytowe: 1, 8, 12, 91. I to powoduje, że jeśli my karzemy kierowców i wypiszemy 20 mandatów, to są to zazwyczaj ludzie przejeżdżający tędy raz na miesiąc albo i rzadziej. A następnych dwudziestu zrobi to samo. To jest nie do wyeliminowania. Tak samo jak nie wyłapiemy wszystkich złodziei, nie ukarzemy wszystkich kierowców – mówi Artur Szczegielniak.

Dodaje, że jedynym rozwiązaniem jest uwaga skręcających w lewo. - Ja sam przejeżdżam tamtędy kilka razy dziennie i z obawy o siebie zatrzymuję się i patrzę w lewo, mimo że jest tam czerwone światło – wyjaśnia Szczegielniak. Planuje także zorganizowanie kilku małych akcji, które będą miały za zadanie nieco uspokoić jadących tamtędy kierowców. - Być może kierowcy zaczną powiadamiać się o patrolach i będą zatrzymywać się na światłach jak należy. Nic więcej zrobić nie można. Do tego potrzeba czterech ludzi, żeby stali i sprawdzali. Taka akcja już była i przez godzinę nie wpadł nikt. A nie mam aż tylu ludzi, żeby obstawić skrzyżowanie na osiem godzin. Jest pomysł na zamontowanie urządzenia rejestrującego przejazd na czerwonym świetle, ale miasto musiałoby je kupić. A nie ma na to niestety pieniędzy. A do tego dochodzi jeszcze koszt obróbki zdjęcia przez strażników miejskich – wyjaśnia Artur Szczegielniak. Do tego, jak mówi naczelnik drogówki, koszt zakupu urządzenia się nie zwróci, ponieważ minie kilka dni, kierowcy za pomocą CB-Radia zaczną się powiadamiać i zdejmą nogę z gazu.

O skuteczność takiego urządzenia zapytaliśmy także Jacka Hofmana, komendanta Straży Miejskiej w Piotrkowie. Niestety, potwierdza on, że miasto nie ma pieniędzy na jego zakup. - Do rejestrowania momentu przejazdu samochodów na czerwonym służą urządzenia montowane na stałe na skrzyżowaniach, których wartość oscyluje w granicach kilkuset tysięcy złotych. W planie budżetu miasta nie ma środków finansowych na ewentualny zakup i montaż takich urządzeń. Straż Miejska nie posiada uprawnień do kontroli ruchu drogowego w wymienionym zakresie bez urządzeń rejestrujących samoczynnie fakt popełnienia wykroczenia – wyjaśnia Jacek Hofman.nextpage
Systemy wykrywające przejazd przez skrzyżowanie na czerwonym świetle składają się na ogół z kamer rozmieszczonych nad pasami ruchu oraz czujników, które w odpowiednim momencie te kamery uruchamiają. W efekcie otrzymujemy sekwencję 2 - 3 fotografii (lub film), które stanowią dokumentację wykroczenia z widocznym numerem rejestracyjnym pojazdu, podobnie jak przy użyciu fotoradaru.

- W kraju działa niewiele takich urządzeń, stąd nie mam pełnej wiedzy na temat ich skuteczności technicznej, choćby z punktu widzenia pogody, warunków oświetlenia czy geometrii skrzyżowania. Ale skutek jest z pewnością taki, że urządzenia, w przeciwieństwie do tradycyjnych metod wzrokowej kontroli ruchu drogowego, dostarczają niezbitych dowodów popełnionego wykroczenia, co pozwala na karanie mandatami kierowców rażąco naruszających prawo. Montaż systemów wykrywania przejazdów na czerwonym świetle na skrzyżowaniu z pewnością powoduje też zaistnienie efektu prewencyjnego i miejsce - o ile było obiektywnie niebezpieczne - będzie bezpieczniejsze. Pomijając kwestie techniczne, wybór takiego miejsca nie powinien być przypadkowy, powinien natomiast być poparty szczegółowymi analizami pod kątem bezpieczeństwa – wyjaśnia Jacek Hofman.

Jak się okazuje, skrzyżowanie ulic Sulejowskiej, Dalekiej i Kleszcz, mimo że posiada inteligentne światła, nie należy do najbezpieczniejszych. Służby porządkowe robią, co mogą, a na zakup pomocnego urządzenia nie ma pieniędzy. Zatem - jak na razie – kierowcy skręcający w lewo zdani są na własną ostrożność i czujność.

Magdalena Waga

Podsumowanie

    Komentarze 24

    reklama

    Dla Ciebie

    2°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio