Mówił o opętaniach, walce z szatanem, egzorcyzmach, ale i sile świętych, za wstawiennictwem których zdarzają się cuda.
I choć właściwie każdy z nas na jakiś cud czeka, niewielu jest gotowych, by ten cud przyjąć, by uwierzyć. A ksiądz Cielecki nie tylko mówił, ale i pokazał, jaką moc ma Słowo Boże. To, co wydarzyło się podczas modlitwy o uwolnienie, wystawiło na ciężką próbę nasze starające się wszystko zracjonalizować umysły.
Ksiądz Jarosław Cielecki przyjechał z Watykanu do niewielkich Bujen na zaproszenie swojego kolegi z seminaryjnej ławy – księdza proboszcza Grzegorza Cierlińskiego. Przyjechał, by opowiedzieć o libańskich świętych (św. Charbelu, św. Rafce, o których nakręcił film dla ojca świętego Benedykta XVI), o cudach przez nich czynionych. Przyjechał, by poprowadzić też nabożeństwo z modlitwą o uwolnienie. Najpierw jednak przypomniał, jak sam po raz pierwszy spotkał osobę opętaną przez złego ducha.
Myślicie, że w to uwierzy każdy ksiądz?
- Proszę nie nazywać mnie egzorcystą – mówi ksiądz Cielecki, chociaż ma za sobą wiele odprawionych egzorcyzmów. - Egzorcysta to jest ktoś, kto z ramienia biskupa jest naznaczony do tego na terenie diecezji. Ja natomiast odprawiałem egzorcyzmy za pozwoleniem biskupa diecezji, gdzie głosiłem rekolekcje. Natomiast odkąd jestem bliskim współpracownikiem księdza kardynała Ivana Diasa w Rzymie, który był prefektem ds. ewangelizacji narodów (on jest egzorcystą w Rzymie; razem z księdzem Amortem odprawiają nabożeństwa w czwartą sobotę miesiąca), odprawiam modlitwę, która się nazywa modlitwą o uzdrowienia i uwolnienia. Jaka jest różnica? Egzorcysta ma prawo dawać komendę, coś rozkazać szatanowi, zwraca się bezpośrednio do szatana w czasie egzorcyzmu. Natomiast przy modlitwie, którą ja odprawiam, modląc się językami – jak podczas nabożeństwa w Bujnach, prośby kieruję bezpośrednio do Jezusa. Wtedy też następują uwolnienia (także z opętania szatańskiego).
Podczas homilii ksiądz Cielecki przypomniał swoje pierwsze spotkanie z osobą opętaną. Jemu – jak wielu z nas – także było trudno uwierzyć w istnienie osobowego zła. A jednak...