"Ciepły i suchy styczeń - a także zima, jeżeli luty nie przyniesie istotnych zmian - przyczyni się do wzrostu zagrożenia suszą na wiosnę i w kolejnych miesiącach" - podkreśla IMGW w informacji przesłanej w piątek PAP. Będzie to skutek m.in "braku trwałej pokrywy śnieżnej, która odgrywa istotną rolę w retencji powierzchniowej wody, przez co jest istotnym składnikiem bilansu wodnego".
Suma opadów na większości obszarów Polski sięgała niespełna 50 proc. normy - wynika z danych instytutu.
IMGW informuje, że w skali ostatnich 50 lat (1971-2020) był to piąty najcieplejszy styczeń w Polsce. W ostatniej dekadzie podobne średnie temperatury (chłodniejsze o ok. 1 st. C) notowano w 2015 i 2018.
Temperatury w styczniu 2020 r. prawie w całym kraju były znacznie powyżej normy wieloletniej, a lokalnie na południu - powyżej normy wieloletniej - wynika z danych IMGW. Średnia temperatura powietrza wyniosła 2,2 st. C. Odchylenia od wartości średnich (obliczonych dla lat 1981-2010) sięgnęły 5 st. C na Suwalszczyźnie, w pozostałej części kraju temperatura była o 2-5 st. C. wyższa od normy. Najwyższe zanotowane wartości temperatury przekroczyły 10 st. C w zachodniej części kraju.
Opady śniegu na obszarze Polski notowane były w pierwszej dekadzie stycznia oraz pod koniec miesiąca. Wówczas pokrywa śnieżna utworzyła się nie tylko w górach (np. na Kasprowym Wierchu - 138 cm), ale także na Pogórzu i Przedgórzu oraz w północno-wschodniej części kraju (3-7 cm). Dodatkowo pokrywa śnieżna utrzymała się pod koniec stycznia jedynie przez kilka godzin w centralnej Polsce.
Nie tylko w Polsce w styczniu temperatura była tego roku wyjątkowo wysoka. Z danych programu Copernicus realizowanego przez Komisję Europejską we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną, wynika, że globalna temperatura była najwyższa w historii pomiarów.
Temperatury w styczniu 2020 r. były wyższe od średniej z lat 1981-2010 w większości krajów Europy. Były one wyjątkowo wysokie jak na tę porę roku na północy i wschodzie, w paśmie rozciągającym się na wschód i południowy wschód od Norwegii do Rosji - wynika z danych Copernicusa.
"Dla Europy był to najcieplejszy styczeń w historii pomiarów, około 0,2 st. C cieplejszy niż ostatni najcieplejszy styczeń w 2007 r. i 3,1 st. C cieplejszy niż średnia styczniowych temperatur w latach 1981-2010" - czytamy w komunikacie programu Copernicus.
Podano też szczegółowe dane dla konkretnych krajów. Na przykład w przypadku Norwegii był to najcieplejszy styczeń od 1900 r., a w przypadku Finlandii - przynajmniej od 1961 r. IMGW podaje, że wg map synoptycznych na południu Europy temperatura w styczniu dochodziła do 15-17 st. C.
"Istotna rola cyrkulacji atmosferycznej w kształtowaniu warunków termicznych i opadowych jest potwierdzona wieloletnimi badaniami prowadzonymi na całym świecie. Utrzymywanie takich warunków atmosferycznych może budzić niepokój z uwagi na dalsze konsekwencje środowiskowe, choć już pierwsze dni lutego potwierdzają zdecydowaną zmienność warunków pogodowych - opady atmosferyczne w tym intensywne opady śniegu na obszarze zarówno południowej Polski, jak i większości kraju" - zaznacza IMGW. (PAP)