Wprawdzie takich ludzi na piotrkowskich ulicach coraz mniej, ale wciąż zdarzają się nagabywania przed sklepami czy kościołami. Jak wtedy zareagować? Dać 2 złote i mieć święty spokój? Udać, że się nie widzi i nie słyszy? A może zabrać żebrzącego do sklepu i kupić coś do jedzenia? Nad tym zastanawiano się w radiowym Maglu.
- Dawanie pieniędzy osobom, które o to proszą na ulicy, to błąd - mówił Tomasz Kopytkowski, rzecznik łódzkiego Caritasu. - Najlepszym rozwiązaniem byłoby zaproponowanie takiemu człowiekowi wspólnego obiadu i zjedzenie go z nim, żeby mieć pewność, że nie zostało się nabranym. Bo przypadki nabierania na swoją rzekomo ciężką sytuację niestety zdarzają się dość często. My proponujemy udanie się do Caritasu, gdzie codziennie, przynajmniej w Łodzi, odwiedza nas ok. 100 osób. I my tym osobom naprawdę pomagamy.
- To indywidualna sprawa każdego z nas - pomagać na ulicy czy nie - mówił kierownik schroniska dla osób bezdomnych w Piotrkowie Piotr Kindlichi. - Ja akurat pomagam, choć częściej daję jedzenie. No i oczywiście zapraszam do schroniska, gdzie każdy potrzebujący otrzyma posiłek. Czy zdarzają się oszuści? Tak, ale czy od razu można człowieka prześwietlić?
Z badań przeprowadzonych przez studentów Uniwersytetu Gdańskiego w Trójmieście wynika, że nawet 80% żebrzących, to tzw. żebracy zawodowi. Te osoby traktują żebranie jako sposób na łatwy zarobek. Zdobyte w ten sposób pieniądze przeznaczają np. na swoje nałogi. Z drugiej jednak strony 20% to ludzie naprawdę pomocy potrzebujący...