Spotkanie rozpoczęło się tuż po godzinie 17.00. Na teren „Kwadratu”, w którym mieści się siedziba Piotrkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej przybyło ponad 100 mieszkańców.
To próba pobudzenia ludzi do działania przed walnym zgromadzeniem, kiedy można coś w tej spółdzielni zmienić. Chcemy uświadomić, że to właśnie od nich wszystko zależy, co w tej spółdzielni się dzieje. Przez kilkadziesiąt lat to zostało uśpione, a to jest na rękę tym, którzy od lat są we władzach PSM. To pierwsza taka inicjatywa od wielu lat, więc frekwencja na dzisiejszym spotkaniu jest bardzo optymistyczna. Mamy nadzieje, że mieszkańcy licznie stawią się również na zebraniu walnym - mówi Piotr Zielonka, członek Rady Nadzorczej PSM.
Organizatorzy poniedziałkowego protestu wielokrotnie podkreślali, że to właśnie od mieszkańców zależy to, co dzieje się w ich spółdzielni i zachęcali do większego zaangażowania.
Podstawowa sprawa - nie można lekceważyć członków spółdzielni. Musi być dialog między władzami i mieszkańcami. Musi być rozmowa, bo inaczej dochodzi do takiej sytuacji jak ta dzisiaj. Jestem bardzo podbudowany tym, że mieszkańcy Piotrkowa się budzą i Piotrków staje się miastem obywatelskim. Tak jak był protest pod urzędem miasta, nagle okazało się, że mieszkańcy jednak interesują się tym, co dzieje się w Piotrkowie. Teraz okazuje się, że mieszkańcy zaczęli interesować się tym, co dzieje się w ich spółdzielni mieszkaniowej. Mieszkańcy zaczęli budzić się i zorientowali się, że wiele od nich zależy. Bo inaczej muszą się godzić na to, co jest. Czyli wysokie rachunki, podniesione czynsze i opłaty, które nagle postawione są przed faktem dokonanym - mówi Mariusz Maciołek, radny Rady Miasta Piotrkowa oraz jeden z organizatorów protestu.
Na miejsce protestu przyjechał także były już prezes PSM Jacek Sokalski.
Przez osiem miesięcy, jak byłem członkiem zarządu, cały czas tłumaczyłem, że spółdzielnia jest nasza - członków, a nie urzędników, pracowników czy Rady Nadzorczej. Mieszkańcy muszą przychodzić na walne zgromadzenia i dokładnie czytać dokumenty. Muszą wiedzieć za czym głosują. Dla mnie to ogromna satysfakcja, że tyle osób dzisiaj tu było. Walczymy o to, aby uświadomić ludziom, żeby byli prawdziwymi członkami PSM i z tym się utożsamiali. Spółdzielnie w całej Polsce powoli zaczynają się budzić – mówił w rozmowie z naszym reporterem Jacek Sokalski.
Mieszkańcy PSM wielokrotnie podkreślali, aby zebranie walne zostało zorganizowane w dużo większej sali, która pomieści wszystkich zainteresowanych.
Tam mieści się nieco ponad 30 osób. Od samej atmosfery dyskusji, ta salka nagrzewa się do tego stopnia, że starsi ludzie nie wytrzymują i wychodzą. Chcemy, aby na walne zebrania wynajmować salę, w której zmieści się tyle osób, ile przyszło na dzisiejszy protest – powiedział jeden z mieszkańców.
Na poniedziałkowym proteście nie było przedstawicieli Rady Nadzorczej oraz zarządu PSM.
Jeżeli ktoś traktowałby mieszkańców PSM poważnie - mówię o Radzie Nadzorczej i zarządzie - to by tutaj przyszedł. Widzieliście państwo kogoś tutaj? Bo ja nie, a przyglądałem się z góry. Nie było przewodniczącego Rady Nadzorczej, nie było przewodniczącego Komisji Rewizyjnej, nie było nikogo z prezydium i zarządu - skwitował na koniec spotkania z dziennikarzami Jacek Sokalski, były prezes PSM.