- Przedstawiciele piotrkowskiej lewicy upamiętnili Święto Pracy
- Przed nami Sulejowska majówka dla Ani
- Mirosław Świech pomagał wszystkim potrzebującym. Teraz sam potrzebuje pomocy
- W Moszczenicy świętować będą gminne obchody 233. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja
- Wspólna akcja krwiodawstwa ZHP i Akademii Piotrkowskiej przyciągnęła tłumy
- Radni nowej kadencji spotkają się po raz pierwszy
- Wypadek ciężarówki na S8 koło Wolbórza: cysterna dachowała blokując drogę do Warszawy przez kilka godzin
- Międzynarodowy Dzień Tańca w MOK
- Wiemy kto wystartuje do Parlamentu Europejskiego z listy PiS
Miało być w mieście boisko, zostanie klepisko
Jego kolega, Adam Małż, uczeń pobliskiego gimnazjum, przyznaje, że na wyboistym, pokrytym błotem boisku skręcił raz kolano, ale się tym nie zraża. - No, bo gdzie mamy iść? Wszędzie nas przeganiają. Jak kopaliśmy piłkę między blokami, to sąsiedzi się darli, że łamiemy choinki, piłka często wpadała na balkony albo wdeptywaliśmy w psie odchody, których jest pełno na trawnikach - dodaje.
Program Orlik miał pomóc w zmianie sytuacji wielu nastolatków, którzy mają podobne problemy jak Radek i Adam. W tym roku już się nie uda. Miejscy urzędnicy jako winnych wskazują mieszkańców, którzy oprotestowali plany budowy. Hałasu "i innych uciążliwości" obawiają się ludzie, których domy sąsiadują z tzw. cyklodromem u zbiegu ul. Budki i Partyzantów. - Boiska w tym rejonie brakuje, bo u nas, dwie ulice dalej, chłopaki grają w piłkę na jezdni i mieszkańcy dzwonią do straży miejskiej i na policję - zauważa Paulina Zaręba.
Miejsce wydaje się idealne, więc komu miałoby przeszkadzać boisko służące dzieciom i młodzieży? - Nie jestem przeciwna, ale gdyby młodzież mogła tam kopać piłkę, ile i kiedy chce, a to ma być tylko dla drużyn, grup zorganizowanych - mówi kobieta mieszkająca obok. - Na co nam zamknięte boisko? Od parady?
Dwie inne lokalizacje wskazane przez urzędników też odpadły, bo między Słowackiego a Belzacką podobno protestowali ludzie z bloku, a przy Broniewskiego, gdzie mieszkańcy przyjęli pomysł z entuzjazmem, z kolei urzędnicy stanęli okoniem. Okazało się nagle, że będzie za drogo, bo brakuje infrastruktury. Czy nie wiedzieli tego, wskazując to miejsce?
- Trzeba było szybko wytypować miejsca i najpierw kierowano się tylko tym, czy obiekt zmieści się na danym terenie - tłumaczy Marta Skórka, p.o. rzecznik prezydenta.
Marek Obszarny POLSKA Dziennik Łódzki
POLECAMY