- Jaka jest historia „Małej Galerii”, skąd jej pomysł, kiedy powstała i co jest jej zadaniem?
Maciej Pyś: - „Mała Galeria” powstała w 2001 roku, czyli istnieje już sześć lat. Otwarcie było chyba w czerwcu. Pomysł galerii pojawił się w dość dziwnych okolicznościach. Szukałem miejsca, żeby otworzyć jakąś własną działalność, może sklep i zobaczyłem na drzwiach ogłoszenie, że ten lokal jest do wynajęcia. Kiedy wszedłem tu pierwszy raz, popatrzyłem na to pomieszczenie i choć nie było tu kafelków na podłodze, czy pomalowanych ścian, pomyślałem sobie, że tu nie może powstać żaden sklep, tylko coś ciekawszego. To pomieszczenie miało jakiś klimat. Znałem kilka osób malujących w Piotrkowie i zapytałem, czy mogłyby użyczyć swoich prac na otwarcie takiej mojej małej galerii. Tak to się wszystko zaczęło i trwa do dziś. Początkowo miała to być galeria prezentująca dzieła, które można byłoby kupić, ale wszyscy wiemy, jaką pozycję ma dziś sztuka. Mało kto ma potrzebę kupowania takich rzeczy, a jeśli ją ma, to nie zawsze go stać. Takie mamy czasy. Mało komu potrzebna jest sztuka, a jeśli już to jakaś bardziej dostępna, popularna, do kupienia w każdym sklepie.
- Jakie prace prezentowała pańska galeria?
- Pierwsze, jakie się tu znalazły, to były prace Elżbiety Milewskiej, Henryka Trojana, potem Stanisława Milewskiego. Było wiele wystaw, było wielu artystów, m.in. Tomasz Cieślik, Anna Sikora, Ela Makagon z wystawą „Nitką malowane”, Dominik Woźniak, Krystyna Michalak, Andrzej Oliwa z wystawą ikon i inni. Wspólnie z Miejskim Ośrodkiem Kultury organizowaliśmy wystawę na walentynki pt. „Kochać”. Dzieci wystawiały swoje kartki, prace związane z tym świętem. Wspólnie z Iwoną Przyłęcką, nauczycielem zrobiliśmy kiedyś coś w rodzaju festynu na Dzień Dziecka – dzieci malowały na asfalcie kredą.
Wystawy, które prezentujemy, tworzą przede wszystkim obrazy, ale są też inne formy sztuki. Na początku roku mieliśmy wystawę Tomka Cieślika, na którą składały się fotografie piasku – wszystkiego, co się może z nim dziać. To były naprawdę ciekawe zdjęcia. Wystawa prac Eli Makagon składała się z kilku obrazów, ale przede wszystkim z projektów strojów uszytych z lnu.
- Co musi zrobić twórca, żeby mieć wystawę w „Małej Galerii”?
- Musi przyjść i powiedzieć, że chce mieć wystawę (uśmiech). Nic więcej robić nie trzeba, twórcy nie ponoszą żadnych kosztów. Ja wtedy oddaję galerię do dyspozycji.
- Ostatnio gości Pan pana Aleksandra, gościa z Ukrainy. Czy często swoje prace w galerii wystawiają obcokrajowcy?
- Tak naprawdę to jest to precedens, ale bardzo miły. Może też na odwrót – więcej ludzi usłyszy o Piotrkowie. Osobiście bardzo bym chciał, żeby coś ciągle się działo, chciałbym, żeby rynek trochę ożył. Myślę, że powinno być więcej takich galerii jak moja, nie byłyby one dla siebie konkurencją, bo miałyby wspólny cel – promować sztukę. Nie do końca zgadzam się z jedną rzeczą - chodzi o słowo galeria. Powinno się ono kojarzyć z czymś związanym ze sztuką, a tymczasem tak nazywają się jakieś sklepy.
- Czy wcześniej zajmował się pan sztuką?
- Nie, pracowałem zawodowo jako policjant - przeżyłem coś w rodzaju zwrotu myślenia. Odkąd pamiętam, ciągnęło mnie do munduru – byłem przez jakiś czas w Oficerskiej Szkole Wojsk Pancernych w Poznaniu, ale zrezygnowałem, wróciłem do Piotrkowa i wstąpiłem do ówczesnej milicji. Chyba szukałem ciągle jakiegoś swojego miejsca, teraz mam wrażenie, że je znalazłem.
Nie tworzę sztuki, ale ona zawsze była mi bliska. Był też taki czas, kiedy byłem instruktorem koła plastycznego dla dzieci. Dekorowałem wystawy, robiliśmy scenografie. Koło działało przy szkole Podstawowej nr 13, ale przedstawienia, które reżyserował mój kolega, odbywały się też w Miejskim Ośrodku Kultury. Parafrazując znany tytuł, można te czasy sympatycznie podsumować hasłem „o dwóch takich, co promowali sztukę” (uśmiech). To na pewno był jakiś sposób mojego obcowania ze sztuką, a pamiętam, że i dzieciaki chętnie na te zajęcia przychodziły.
Teraz mam zdecydowanie większy kontakt ze sztuką, wystawiam w galerii obrazy, ale też zajmuję się ich oprawianiem, odnawianiem, naklejaniem na nowe płótna,
- Zajmował się pan dziećmi, które interesowała jakaś działalność artystyczna. A z czym kojarzy się Panu własne dzieciństwo?
- Dawno nie myślałem o swoim dzieciństwie, trudno powiedzieć, z czym mi się ono kojarzy. Pamiętam, że chyba chciałem zostać księdzem i naprawdę nie wiem dlaczego, bo nie było w rodzinie osoby duchownej. Myślę, że podobały mi się budynki kościołów – było tam bardzo dużo różnych ciekawych przedmiotów, pociągała mnie sztuka sakralna. Zawsze było w kościele dużo obrazów, rzeźb, to mi się podobało i tworzyło taką aurę niesamowitości, duchowości. Ten klimat mnie fascynował. Chciałem być księdzem, ale nie spełniło się to marzenie z dzieciństwa. Tylko raz wyjechałem poza Piotrków, gdy uczyłem się w poznańskiej Oficerskiej Szkole Wojsk Pancernych, ale zrezygnowałem z niej i wróciłem tutaj. Niby mnie to w jakimś momencie pociągało, ale nie do końca mi odpowiadało.
<
- “Całe to skrzyżowanie jest do du.. !”
- Sześciolatki w szkołach. Dla kogo zabraknie miejsca?
- Italiano, co dalej z tobą?
- Unikalne miejsce w piotrkowskim sądzie
- BHT Piotrkowianin JUKO Piotrków Trybunalski – plany na nowy rok
- HARC kręcił teledysk
- Pozytywnie nakręceni – Stowarzyszenie Przyjaciół Dzieci i Młodzieży HARC
- Jak rozpoznać powiat
- Andrzej Poniedzielski – jestem poetą użytkowym