Miała także okazję być na Litwie. Jej trasy trwają 5 dni, na weekendy zawsze zjeżdża do domu. Sylwek natomiast jako kierowca TIR-a pracuje już 11 lat. W tej chwili wyjeżdża w krótkie trasy i co weekend jest w domu. Wcześniej dochodziło do tego, że do żony i dzieci nie zaglądał nawet trzy tygodnie. Zjeździł ciężarówką prawie całą Europę. Jak sam przyznaje - było ciężko, ale... “taka praca”.
Mają nie najlepszą opinię zarówno wśród policjantów, jak i innych kierowców. Zdaniem większości regularnie korzystają z usług prostytutek. A gdy za kierownicą ciężarówki pojawia się kobieta - to budzi dodatkową kontrowersję. Jacy naprawdę są kierowcy TIR-ów?
Kabina ciężarówki, czyli drugi dom
Dla kobiety to zawód dość nietypowy. Dziewczyna wyjaśnia jednak, że od dziecka wykazywała zamiłowanie do dużych samochodów. - Poniekąd mam to w genach, ponieważ mój tata jest z zamiłowania kierowcą. Zawsze uwielbiał jeździć i gdyby kiedyś były inne czasy, zostałby pewnie zawodowym kierowcą. Gdy byłam jeszcze małą dziewczynką, fascynowały mnie duże TIR-y. Miałam świadomość, co to jest i gdy widziałam, jak kierowcy cofają takimi wielkimi samochodami, to było to dla mnie mistrzostwo świata. Moja praca to mój świadomy wybór - wyjaśnia Karolina, która z wykształcenia jest nauczycielką języka polskiego. Sylwek, na pytanie, dlaczego wybrał taką, a nie inną pracę, odpowiada, że ma to we krwi. - Odkąd sięgam pamięcią interesowały mnie samochody. Już jako sześciolatek za najważniejszą pasję uważałem motoryzację. Od szkoły podstawowej twierdziłem, że nie będę żadnym strażakiem czy policjantem. Zawsze mówiłem, że będę kierowcą - wyjaśnia.
Ciężarówka jest dla nich drugim domem. Sylwek ma w kabinie zdjęcia rodziny. Dodatkowo tę przestrzeń wypełnia różnymi ozdobami, aby - jak mówi - nie było tak pusto i żeby było przyjemnie. - Gdy nie ma takich ozdóbek - robi się nieciekawie. Karolina zaś za szybą swojej ciężarówki ma pełno maskotek, które stwarzają jej domową atmosferę i sprawiają, że kabina jest przytulnym miejscem.
“Jedzie TIR, a w środku świr” - mity i opinie
Nie da się ukryć, że utarł się pewien stereotyp kierowcy TIR-a. Sylwek spotkał się z przeróżnymi opiniami na swój temat. Niestety przeważają te negatywne. - Wielokrotnie w CB-radiu możemy usłyszeć, że jesteśmy np. nienormalni. Pojawia się też wiele innych nieprzyjemnych epitetów, których nie można nawet powtórzyć – mówi.
Karolina z jednej strony ma gorzej, bo jest kobietą, z drugiej zaś wcale nie jest tak źle. Na swojej drodze spotyka wiele komentarzy i reakcji ludzi, ale - jak sama mówi - w większości są pochlebne. - Zazwyczaj to pozytywne słowa, ale niestety pojawiają się też mniej przyjemne typu: “baby do garów”, “innej pracy nie było?” itd. - mówi dziewczyna. Dodaje, że kiedyś słyszała opinię, że kobieta jeżdżąca za kierownicą jest nieumyta, śmierdzi itp. - A przecież umycie się to nie jest żaden problem i zapewniam, że nie jesteśmy brudne i nie śmierdzimy. To tylko stereotyp, bo to, czy człowiek dba o siebie, zależy tylko i wyłącznie od niego.
Pojawiają się opinie, że kierowcy ciężarówek, by zachować “trzeźwość umysłu” podczas bardzo długiej jazdy, wspomagają się różnymi środkami typu amfetamina itp. - Osobiście z takiej formy pobudzania się nigdy nie korzystałem i nie byłem także świadkiem takiego zachowania kolegów kierowców. Natomiast słyszałem o takich przypadkach. Uważam, że jest to kompletne wariactwo, które może doprowadzić tylko do nieszczęścia. Absolutnie tego nie popieram - mówi Sylwek. Karolina natomiast wyjaśnia, że nigdy o czymś takim nie słyszała.
Utarł się schemat, że kierowcy ciężarówek notorycznie korzystają z usług stojących przy drogach prostytutek. W końcu mówi się na nie “tirówki”. Karolina wyjaśnia, że jeżdżąc ciężarówką, częściej zauważa, że zatrzymują się koło nich samochody osobowe. - To, że kobiety te nazywane są “tirówkami”, jest moim zdaniem mylne. Te panie stoją w takich miejscach, w których ciężarówki nie mogą się nawet zatrzymać. Dziwi mnie to, że nie są one nazywane “osobówkami”, bo bardzo często zauważamy zatrzymujące się koło nich samochody osobowe - dodaje Sylwek. Wśród jego znajomych są mężczyźni korzystający z usług przydrożnych prostytutek. - Mają domy, rodziny... One (“tirówki”) zresztą same są bardzo nachalne. Nieraz mnie zaczepiały. Ale po co to robić? Chwila zapomnienia, a później tylko problemy - mówi Sylwek.
Czy rzeczywiście tirowcy są zagrożeniem na drogach? Sylwek wyjaśnia, że wariaci są wszędzie – czy to w ciężarówkach, czy w osobówkach. - Niektórzy kierowcy ciężarówek też jeżdżą jak szaleni i zazwyczaj napiętnujemy takich. Generalnie jest mnóstwo kierowców, którzy jeżdżą normalnie - mówi mężczyzna. Karolina wyjaśnia, że kierowcy osobówek zarzucają tirowcom, że blokują im drogi, że ich zajeżdżają, że muszą przez nich zwalniać, itp. - Oni także zajeżdżają nam drogę. Nie rozumieją tego, że my mamy rozładunki i załadunki czasowe, że lewy pas nie jest tylko i wyłącznie dla nich, że jednak my w dwóch metrach nie zahamujemy. Jeśli osobówka wyjedzie nam nagle, to nie ma możliwości, żeby 40-tonowy TIR zahamował. A później jest afera, bo dochodzi do wypadków - opowiada dziewczyna.
“O baba!”, w Serbii nie ma bandytów... czyli śmieszne sytuacje
Zarówno Karolinę, jak i Sylwka spotyka pełno śmiesznych i zabawnych sytuacji związanych z pracą i nie tylko. Dziewczyna opowiada, że nagminnie jest pokazywana palcami, co ją śmieszy. - Z ruchu warg mogę wyczytać: “o baba!”. Czasami kiedy na światłach stanie koło mnie autobus, wszystkie twarze zwrócone są w moją stronę. Kobiet jeżdżących jest mało. Niektóre firmy nie przewidują tego, że przyjedzie kobieta, i nie ma oddzielnych toalet i pryszniców. Chciałam kiedyś skorzystać z toalety, która połączona była z prysznicami. Zastałam pana takiego, jak go Pan Bóg stworzył. Często ktoś jest tak zaskoczony, że patrzy na mnie z otwartą buzią - mówi Karolina. Jedna z najzabawniejszych sytuacji dotyczyła... prostytutek. – Kiedyś zajechałam na piękny parking. Było już ciemno. Widziałam w lusterku, że idzie jedna w moim kierunku. Otworzyłam drzwi. Gdy zauważyła, kto jest za kierownicą, zszokowana powiedziała przepraszam i zawróciła. Później zdarzyło się to samo – tyle tylko, że szły do mnie dwie.
Sylwkowi zaś zabrano kij bejsbolowy i... herbatę. - Raz na granicy serbsko-czarnogórskiej zabrali mi kij bejsbolowy, który woziłem, żeby się “lepiej czuć”. Trzech panów w mundurach przyszło do mnie i zrobiło mi rewizję w kabinie. Kiedy znaleźli kij, stwierdzili, że chcą mnie aresztować. Gdy powiedziałem, że wożę go, żeby na przykład obronić się przed bandytami, dowiedziałem się, że w Serbii i Czarnogórze nie ma bandytów. Powiedzieli mi, że jak będę wracał, to mi go oddadzą. Jednak kija już nie odzyskałem. Oprócz tego raz zabrali mi herbatę. Zwykłą, czarną herbatę. Nie wiem, dlaczego. Strażnik popatrzył na pudełko i po prostu zabrał. Trochę mnie to zdziwiło, bo nie przyczepił się na przykład do alkoholu, który przewoziłem - śmieje się Sylwek.
***
Karolina mówi, że jest na półmetku swojej kariery zawodowej. Teraz może sobie na taki zawód pozwolić, bo nie ma męża i dzieci. Jednak za jakiś czas pragnie zająć się pracą, w kierunku której ma wykształcenie. Jazdy ciężarówką nie traktuje jako sposobu na swoją przyszłość, ale jako marzenie, które udało jej się zrealizować. Sylwek zaś twierdzi, że gdyby miał okazję zmienić pracę na taką, dzięki której będzie mógł być w domu na co dzień – prawdopodobnie by to zrobił, mimo swojego zamiłowania do ciężarówek.
Magdalena Waga