- “Całe to skrzyżowanie jest do du.. !”
- Sześciolatki w szkołach. Dla kogo zabraknie miejsca?
- Italiano, co dalej z tobą?
- Unikalne miejsce w piotrkowskim sądzie
- BHT Piotrkowianin JUKO Piotrków Trybunalski – plany na nowy rok
- HARC kręcił teledysk
- Pozytywnie nakręceni – Stowarzyszenie Przyjaciół Dzieci i Młodzieży HARC
- Jak rozpoznać powiat
- Andrzej Poniedzielski – jestem poetą użytkowym
Elżbieta i Stanisław Milewscy
Elżbieta Milewska: - Zawsze bliskie było mi malarstwo olejne, pastele suche, tłuste. Zaczynałam od portretów, a niestety raczej nie upiększałam postaci. Wiąże się w tym nawet zabawna historia, bo w szkole uwieczniałam swoje nauczycielki. Namalowałam kiedyś panią od geografii i potem miałam z tego przedmiotu dwóję. Mimo przerwy, jaka potem nastąpiła, zawsze malowałam jakieś drobne rzeczy, które często stawały się prezentami. Zawsze byłam blisko sztuki, byłam nauczycielem plastyki, prowadziłam koło, które działało przy szkole, w której pracowałam. Wtedy niewiele malowałam, a twórca powinien pracować, żeby doskonalić swój warsztat. Kiedy odeszłam na emeryturę zaczęłam działać w kole malujących nauczycielek i wtedy zaczęły się wyjazdy na plenery, np. w Bąkowej Górze, Inowłodzu, w Tarasce. Zorganizowałam też sama plener w Napoleonowie, w planach mamy także wspólny z mężem plener w Srocku, gdzie pracowałam długo jak nauczyciel. To bardzo sympatyczne tereny, mam tam wielu znajomych jeszcze z czasu, kiedy pracowałam. Z wieloma osobami do dziś utrzymuję kontakt, mam nawet koleżanki, które były kiedyś moimi uczennicami. Za takim rodzajem pracy, w otwartej przestrzeni, poszły wystawy poplenerowe, które miałam z malującymi koleżankami, mieliśmy też wspólne wystawy z mężem. Teraz maluję dla przyjemności, czasem dla kogoś, ale rzadko na zamówienie, bo zbyt często może się okazać, że ktoś sobie coś wyobraża inaczej niż ja. W pejzażu jesiennym dla kogoś może być za mało błękitu i zieleni, a w wiosennym znów za dużo. Oczywiście nie zawsze tak jest, spotykają mnie gesty docenienia, co jest bardzo miłe i budujące.
Stanisław Milewski: - Rzeźbię w drewnie, a moje prace można zobaczyć m.in. w okolicy Ronda Sulejowskiego, ronda Kostromska – Belzacka. Prace są także w Miejskim Ośrodku Kultury w Piotrkowie, w Szkole Muzycznej, w MOK – u przy ul. Słowackiego, a także w kilku miejscach tzw. użyteczności publicznej – salach bankietowych, restauracjach. Wykonałem także drogę krzyżową, która jest u sióstr Służebniczek Najświętszej Marii Panny przy ul. Wojska Polskiego. To są te ogólnodostępne moje prace. Wiele z nich jest w innych miejscach, w tym liczne w moim domu. Są bowiem prace, z którymi się nie rozstaję. Niektóre obejmują kompleksy kilku rzeźb, od dłuższego czasu pracuję także nad dużymi formami. Pierwszą taką pracą była rzeźba zatytułowana „Tym, którzy zginęli w Bieszczadach”, to było w 1987 roku. Ta rzeźba była przełomem, bo odtąd tworzę także takie formy. W żadnym pomieszczeniu raczej nie można by było tego wykonywać, dlatego odbywa się to podczas plenerów, których już wiele pamiętam: ‘85 Krynki koło Starachowic, ‘86 Krotoszyn, ‘87 Sanok, ’88 i 2003 – Chełmek, ’89 - Domiechowice, ‘95 - Taraska, ‘96 – MOK Piotrków. Czasem bardzo obfitym w wydarzenia artystyczne był dla mnie rok 2004. Odbyło się wtedy wiele plenerów i imprez: Zgierz, Birun, Brenna, Międzynarodowe Spotkania Rzeźby „Skrzyżowania”, Więckowice. Lata kolejne także przyniosły sporo takich wydarzeń: 2005 – Kęty, Skoczylasy i wystawa poplenerowa w Pajęcznie oraz „Skrzyżowania”, 2006 - Jaworzno, Mrzeżyno. W ubiegłym roku zrealizowałem także rzeźbę „Rycerza” dla Zamku Królewskiego w Piotrkowie, na pamiątkę założyciela Piotrkowa – Piotra Włostowica Dunina. Wiąże się to jednak z niezręczną dla mnie sprawą, bo okazało się, że nie ma dla tej pracy miejsca, dlatego czeka po prostu przed zamkiem, a dawno już powinna być gdzieś umieszczona. Czasem właśnie tak się zdarza – jakaś praca zostaje wykonana, a potem okazuje się na przykład, że jako rzeźba wykorzystywana jest w funkcji płaskorzeźby, bo umieszczona jest przy ścianie albo w ogóle nie ma dla niej miejsca. Takie sytuacje bywają przykre.
<