Do zdarzenia doszło przed południem 12 lipca. Dyżurny komendy otrzymał niepokojącą informację od mieszkańca Warszawy. Z relacji mężczyzny wynikało, że kiedy prowadził korespondencję elektroniczną z mieszkanką Radomska, ta poinformowała go, że nie chce jej się żyć i właśnie zażyła dużą ilość tabletek. - Dyżurny, po ustaleniu danych osobowych kobiety i prawdopodobnego miejsca zamieszkania, natychmiast skierował patrol interwencyjny do jednego z mieszkań w Radomsku – informuje oficer prasowy jednostki w Radomsku. - Jednocześnie o zdarzeniu została powiadomiona straż pożarna i pogotowie ratunkowe. Strażacy dostali się do mieszkania przez okno. Okazało się, że w tym mieszkaniu nie ma 34-latki. W korespondencję radiową dyżurnego i policjantów, pełniących w tym czasie służbę, wsłuchał się dzielnicowy. Szybko skojarzył nazwisko kobiety i ustalił numer telefonu do jednego z członków jej rodziny. Okazało się, że od niedawna kobieta mieszka na obrzeżach miasta. Policjanci pojechali na miejsce. Tam okazało się, że kobieta nie chce otworzyć drzwi. Dzielnicowy nie dał za wygraną i szybko na miejsce przywiózł jej ojca. To poskutkowało, zapłakana kobieta otworzyła drzwi. Kontakt z nią był bardzo utrudniony.
34-latka została przewieziona przez załogę pogotowia na odział intensywnej opieki medycznej. Dzięki prawidłowej reakcji zgłaszającego oraz szybkim działaniom funkcjonariuszy nie doszło do nieszczęścia.