Pod takimi hasłami przebiegł poniedziałkowy protest grupy rolników, którzy blokowali drogę krajową nr 8 na wysokości Polichna.
Protest ok. setki rolników rozpoczął się ok. godz. 11. Blokada trwała pół godziny. Rolnicy chcieli, aby ich dostrzeżono. Na ich czele stanął Andrzej Prochoń, przewodniczący Związku Zawodowego Rolnictwa Samoobrona Województwa Łódzkiego. - To, co wyrabia minister rolnictwa, co wyrabia Tusk, przekracza wszelkie granice - mówił. - Wyszliśmy nie tylko, żeby zadbać o rolnika i upomnieć się o swoje, ale też o konsumenta. Zależy nam na ludziach z miasta, niewinnych ludziach, którzy nie mają pracy, a jeśli mają pracę, to są niewolnikami we własnym zakładzie. Ceny podwyższane są drastycznie z dnia na dzień. Rząd Donalda Tuska obiecał podwyżki w granicach 5%, okazuje się, że niektóre produkty są droższe o 80 - 100%, na przykład cukier.
- Pokażmy swoją determinację, swoją siłę. Jestem wzruszony, że po tylu latach widzę wszystkie związki zawodowe razem, rolnicze i okołorolnicze - mówił jeden z protestujących zagrzewający pozostałych do boju. - Obudźmy się! Jeszcze jest czego w tej ojczyźnie bronić. Jeszcze jest rolnictwo, jeszcze są lasy, jest nasza polska matka ziemia i o to się dopominajmy! Na grób niech idzie ten, kto to sprzedał, kto to rozwalił, czyli PSL, Platforma, SLD. Nie dajmy się omotać! Wyjdźmy na drogi tak jak w ‘99 roku. Nie pozwólmy sobą dalej pomiatać! Niech żyje Polska! Idziemy na drogę!
Czego protestujący oczekują od rządu? Przede wszystkim zainteresowania losem rolnika i cenami skupu. - Cena mleka 5 lat temu wynosiła 1,2 zł. Dziś 1 - 1,2 zł, a przecież wszystko poszło w górę. Chcemy, aby wreszcie rząd upadł całkowicie. Trzeba też wreszcie otwarcie powiedzieć, że premier Pawlak wieś rozwalił - mówił Prochoń, z którym ramię przy ramieniu po krajowej "ósemce" spacerował poseł Robert Telus, członek Komisji Rolnictwa. - Każda forma protestu jest dobra, byle zwróciła uwagę. W tej chwili sytuacja w rolnictwie jest bardzo zła. Jest tragicznie - mówił R. Telus. - Cena wieprzowiny to nawet 2,5 zł, w sytuacji, kiedy do Polski sprowadzana jest wieprzowina z Niemiec wątpliwego pochodzenia. Dowiedziałem się, że wieprzowina z Niemiec, nie jako żywiec, ale jako półtusze, jest sprowadzana po pół euro. To jest sytuacja bardzo zła. Ta cała afera dioksynowa w Niemczech przyczyniła się do tej złej sytuacji na rynku. Taką samą sytuację mamy na rynku drobiu. Mamy drobiarzy, którzy też protestują, też chcą być widoczni, bo ich sytuacja też jest bardzo ciężka. Produkcja wieprzowiny i drobiu jest poniżej opłacalności. Ci ludzie nie wiedzą, co mają zrobić. Dlatego nasz protest przybrał taką formę. Chcemy być zauważeni. Na Komisji Rolnictwa byli ostatnio hodowcy świń, którzy mówili, jak zostali przez firmę oszukani. W naszym okręgu, w gminie Grabica, zostało oszukanych 40 rolników. Firmy wzięły tuczniki, ale nie zapłaciły rolnikom. Ci rolnicy, oprócz tego, że jest to niska cena, to nie dostali nawet złotówki. Rząd nie robi nic. UE to nie jest dobry wujek, który nam da. Tam trzeba o nasze sprawy walczyć. Czy słyszeliście, żeby obecny prezydent po wyborach mówił cokolwiek na temat rolnictwa? Ani prezydent, ani premier nie walczą. Sam minister, gdyby nawet chciał, to jest za słaby, żeby w UE o te sprawy walczyć - mówi poseł Robert Telus tuż przed wyjściem na "ósemkę".
Protestujący wolnym krokiem spacerowali po skrzyżowaniu w Polichnie przez ok. 3 - 4 minuty, następnie przepuszczali samochody... i tak kilka razy. - Ja ich rozumiem, oni mają jakiś powód, żeby strajkować. Jeśli im się nie opłaca produkcja żywności, a ceny idą w górę... Bardziej denerwują się ci, którzy tirami jeżdżą. Ja jadę odpocząć, więc te pół godziny mnie nie zbawi - mówił jeden z kierowców oczekujących na przejazd. Jednak nie wszyscy byli tak wyrozumiali. - Denerwuje mnie to, bo wiozę delegację z zagranicy, a dla nich to jest dziwna sprawa. Tracimy czas i paliwo, bo samochody stoją po jednej i po drugiej stronie. Takie rzeczy nie powinny się odbywać.
- Za 3 miesiące naród wyjdzie na ulice. W tej chwili organizujemy ludzi w różnych punktach, w różnych województwach. Jako rolnicy i jako konsumenci szykujemy się do marszu gwiaździstego na Warszawę - ostrzega A. Prochoń.
A. Stańczyk/ J. Szczepańska