… Tymczasem już jesienią 99 na ścianach w niektórych lokalach pojawiła się zielono-szara pleśń, zacieki, a drewniane futryny niektórych okien zmieniły kolor na czarny. Już w pierwszym roku zamieszkania w jednym z lokali siedmiokrotnie pojawiała się i znikała mokra plama na ścianie. Jak to możliwe, że przez 12 lat zarządca budynku nie zlokalizował przyczyny problemów?
W bloku mieszka pan Adam* z rodziną. Jego 7-letni syn, choć urodził się zdrowy, dziś cierpi na astmę oskrzelową. U dziecka zdiagnozowano także uczulenie na grzyby i pleśnie. Wszystkie dolegliwości u 7-latka nasilają się, kiedy kolejny raz w mieszkaniu na ścianach pojawia się mokra plama, z której woda spływa aż do parkietu.
Budynek wybudował przed 12 laty jeden z piotrkowskich developerów, jednak przez kolejne trzy lata, kiedy nieruchomość była jeszcze na gwarancji, wykonawcy nie udało się ustalić, co było przyczyną ciągłych przecieków. - Zalewa mnie od 2000 roku. Przyczyną tego jest nienaprawiony przeciek, który istnieje prawdopodobnie na połaci bocznej, a nie na dachu. Oni cały czas poprawiają dach, a to się leje gdzieś przy rynnie. Leje się, kiedy topnieją śniegi, bo przy ulewnych deszczach tego nie ma - mówi pan Adam, jeden z lokatorów. - Od samego początku były problemy. Częste zalewania, jeśli chodzi o połacie dachu, do tego zawilgocenia na ścianach. U mnie jest problem niewykonania odpowiedniego zabezpieczenia lub brak odpowiedniego wyizolowania przecieku. Podejrzewam jedynie, że ten przeciek musi znajdować się gdzieś na warstwie ocieplenia. W budynku tym znajduje się dwuspadowy daszek. W momencie, kiedy na tym niższym daszku nagromadzi się śnieg, to wszystko topnieje, rynna nie jest w stanie przyjąć dużej ilości wody i być może wszystko wpływa pod ocieplenie. Leje się od samego sufitu i spływa po ścianach do samego parkietu. Tak jest notorycznie od 2000 roku.
więcej w najnowszym numerze (1) „Tygodnia Trybunalskiego”
AS