Zaczęło się od Platformy Obywatelskiej i przegranej prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, ubiegającego się o reelekcję. W PO przyzwyczajonej do wysokich sondaży i ośmioletniego trzymania sterów przy władzy zawrzało. Wydawałoby się, że największa batalia o „jedynki’ odbędzie się w Warszawie i okolicach, po tym jak zwolnieni z kancelarii przegranego prezydenta ponad sto osób będzie szukało dla siebie miejsca w przestrzeni publicznej. Walka i przegrupowania na listach wyborczych PO przeniosły się jednak również w regiony. W piotrkowskim okręgu dziesiątym dotkliwie odczuła to Elżbieta Radziszewska, wicemarszałek Sejmu RP, posłanka z Piotrkowa. Wydawałoby się, że piastująca tak wysokie stanowisko z konserwatywnego skrzydła PO, zasiadająca w ławach poselskich nieprzerwanie od 1997 roku, była sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, bez problemu otworzy listę wyborczą w okręgu 10. Jednak łódzkie struktury regionalne Platformy Obywatelskiej ulokowały wicemarszałek Sejmu na drugiej pozycji, a na „jedynce” znalazła się posłanka Dorota Rutkowska ze Skierniewic, która 4 lata temu weszła do parlamentu z trzeciego miejsca. Na reakcję posłanki PO z Piotrkowa nie trzeba było długo czekać. Następnego dnia w jednej z ogólnopolskich stacji komercyjnych Elżbieta Radziszewska w ostrych słowach skrytykowała decyzję łódzkiej rady PO, podkreślając, że osoby zamieszane w tzw. aferę podsłuchową nie powinny być lokomotywami wyborczymi jesienią, a nawet zastanowić się nad kandydowaniem. Wypowiedź piotrkowskiej posłanki nie była przypadkowa, ponieważ na ujawnionych taśmach został zarejestrowany szef łódzkiej Platformy Obywatelskiej, Andrzej Biernat, który 8 sierpnia ostatecznie zrezygnował z kandydowania w październikowych wyborach. Rada Krajowa PO zrobiła roszady na regionalnych listach, ale nie zamieszana w aferę podsłuchową Elżbieta Radziszewska wystartuje z drugiego miejsca w piotrkowskim okręgu.
Kilka dni temu wicemarszałek spuściła z tonu i zmieniła dotychczasową retorykę. - Po raz pierwszy "dwójka". W tych wyborach przyjęto taką zasadę, że stawia się na tych, którzy są mniej znani, słabsi, a liderzy kandydują z drugiego czy trzeciego miejsca. Głęboko wierzę w to, że jeśli ludzie dokładnie obserwują, co robię, dobrze wiedzą, jak jestem aktywna, gdzie bywam. Każdy z nas tę swoją kampanię powinien zacząć dzień po wygranych wyborach i ja tak zawsze czynię. Staram się pracować jak najrzetelniej - mówiła na antenie Strefy FM Elżbieta Radziszewska.
Czy zacięta walka o „jedynkę” pani wicemarszałek była kwestią prestiżu, czy obawy o dostanie się do Sejmu rozstrzygną wyborcy 25 października? Za tym drugim może przemawiać intensywna kampania wyborcza prowadzona przez Elżbietę Radziszewską.
Nie długo nacieszył się pierwszym miejscem na liście Kukiz'15 woJOWnik o referendum w sprawie m.in. jednomandatowych okręgów wyborczych, Marcin Pampuch, pracownik Aeroklubu Ziemi Piotrkowskiej, który zaliczył bolesny upadek nie tylko z pierwszego miejsca w okręgu 10, ale wyleciał z listy. Zmieszanie w powstających na szybko strukturach Kukiz’15 spowodowało, że w okręgach mnożyło się od pełnomocników ds. referendów. Nie trzeba być „wulkanem intelektu”, żeby domyślić się, że osoby te będą toczyły bój o pierwsze miejsca na czołówkach list wyborczych. Przedstawiciele większości komitetów referendalnych ds. JOW w Piotrkowie złożyli protest przeciwko wyborowi Pampucha na "jedynkę" KWW Kukiz'15 okręgu 10. Wśród nich znalazł się Mariusz Staszek, radny Rady Miasta w Piotrkowie oraz Zbigniew Włodarczyk, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 8, który znalazł się na 14. miejscu listy Kukiza. „Jedynką" został pochodzący z Tomaszowa Rafał Wójcikowski, wykładowca UŁ, który aktywizował środowisko akademickie na rzecz JOW-ów.
Kukiz’15 można zestawić, ale na zasadzie różnic, z Ruchem Palikota i jego sukcesem wyborczym sprzed 4 lat. W majowych wyborach prezydenckich to Paweł Kukiz odniósł niespodziewany sukces wyborczy, któremu zaufało 21% wyborców. Ruch Kukiz’15 to ludzie w regionach z łapanki, przypadkowi. Podobnie było w 2011 roku z Ruchem Palikota. Różnica polega jednak na tym, że Ruch Palikota przekonał 17% Polaków programem wyborczym. Natomiast Kukiz’15 nie ma oferty dla społeczeństwa. Po nieudanym referendum ten komitet wyborczy może szybko znaleźć się poniżej progu wyborczego, a woJOWnicy Kukiza zaczną szukać miejsc na innych listach.
Bez niespodzianek po lewej stronie sceny politycznej w piotrkowskiej 10. Po przyłączeniu się do Sojuszu Lewicy Demokratycznej, TR, PPS, UP, Partii Zielonych i zawiązaniu się KWW Zjednoczona Lewica o „jedynkę” na liście nie musiał walczyć poseł SLD, Artur Ostrowski, zasiadający w Sejmie trzecią kadencję. Parlamentarzysta z Piotrkowa skoncentrował się na podsumowaniu mijającej kadencji. W rozdawanej podczas spotkań z wyborcami gazecie wytknął bierność koalicji PO – PSL oraz PiS, które torpedowały przygotowane i koordynowane w imieniu klubu SLD przez Ostrowskiego projekty ustaw o likwidacji umów śmieciowych, walki o godziwe warunki pracy m.in. dla nauczycieli, górników, pracowników służb mundurowych. Poseł przypomniał również o szeregu składanych interpelacji w sprawie budowy dróg i obwodnic w regionie. Np. Radomska i Bełchatowa. Pomoc w odbudowie zniszczonej po pożarze Szkoły Podstawowej w Gorzkowicach, czy batalię o Rodzinne Ogrody Działkowe. Według sondażu przeprowadzonego przez Millward Brown SA z 6 września, Zjednoczona Lewica może liczyć na 10%. Przy takich notowaniach Artur Ostrowski nie powinien martwić się o sejmowy mandat.
- To dane sprzed ogłoszenia wyników referendum. Myślę, że niezdecydowani Polacy pójdą ze Zjednoczoną Lewicą. Przypominam, że referendum, które nie miało od początku szans powodzenia ogłosił prezydent Komorowski, a przyklaskiwało mu PO wspólnie z Pawłem Kukizem. To pieniądze wyrzucone w błoto, które można by było przeznaczyć na walkę z ubóstwem, co namiętnie obiecuje teraz wyborcom PO i PiS. Liczymy na to, że kolejny sondaż pokaże więcej niż 10% dla Zjednoczonej Lewicy – mówi poseł Ostrowski.
Nikogo nie powinno dziwić, że listę Prawa i Sprawiedliwości w Piotrkowie otworzy tradycyjnie poseł Antoni Macierewicz. 4 lata temu PiS z piotrkowskiej 10 wprowadził czterech posłów. Jeden z nich, Dariusz Seliga ze Skierniewic nie znajdzie się na liście, wcześniej został usunięty z klubu PiS w związku z niejasnościami, związanymi z wydawaniem pozwoleń na broń przez łódzką policję. Jeśli utrzyma się poparcie dla PiS na poziomie 35%, na Wiejską może dostać się podobnie, jak w ubiegłych wyborach również czterech przedstawicieli tej partii.
O mandat z pierwszego miejsca na liście Polskiego Stronnictwa Ludowego będzie ubiegał się Dariusz Klimczak z Rawy Mazowieckiej, wicemarszałek Sejmiku Województwa Łódzkiego. O fotel senatora z kolei zawalczy pochodzący z Piotrkowa PSL-owiec, przewodniczący Sejmiku Województwa Łódzkiego, Marek Mazur.
Majowe wybory prezydenckie pokazały jednak dobitnie, że najbardziej wiarygodnym sondażem są ostateczne wyniki wyborów.
AD