Andrzej Poniedzielski – jestem poetą użytkowym

Sobota, 19 października 201331
W piątek, 18 października na scenie Miejskiego Ośrodka Kultury w Piotrkowie Trybunalskim wystąpił Andrzej Poniedzielski.
fot. Agawafot. Agawa

Poeta, znakomity satyryk, autor tekstów piosenek i scenariuszy teatralnych i felietonista w jednej osobie był gwiazdą drugiego dnia tegorocznej edycji Trybunałów Kabaretowych. Piotrkowskiej publiczności Andrzej Poniedzielski zaprezentował się w repertuarze ze swojej najnowszej płyty, zatytułowanej „SzlafRock (& roll)”. Z artystą rozmawialiśmy tuż przed koncertem.

 

- Panie Andrzeju, Trybunały Kabaretowe nie są panu obce. W jednej z poprzednich edycji festiwalu zasiadał Pan w trybunałowym jury…

- Andrzej Poniedzielski: Byłem jurorem, miałem też swój recital i bardzo dobrze to wspominam. Bynajmniej nie ma tutaj jakiegoś cienia przypochlebiania się. Ta impreza jest w ogóle dobrze wymyślona i w tytule jest to dobrze zaznaczone, dla uważnych, że to nie chodzi o sam kabaret, a o działania sceniczne, niekoniecznie, że tak powiem, „popowe” (uśmiech). To jest, co prawda, moja prywatna teoria i nigdzie jej nie lansuję, ale kabaret to jest forma poezji. Wszystkie funkcje poezji spełnia, bo jest rodzajem abstrakcyjnego myślenia, postrzegania, jest takim artystycznym obrazem świata. Nie zamierzam tutaj dziś specjalnie zasmucać, ale nie jest to moje typowe działanie kabaretowe. Sądzę jednak, że będzie parę momentów do uśmiechu.

- Co w takim razie będzie mogła zobaczyć dzisiejszego wieczoru (piątek, 18 października) piotrkowska publiczność?

- Otóż to się nazywa SzlafRock (& roll), tak jak tytuł płyty, którą wydałem, i na którą składają się piosenki, które pisałem dla innych. Dla Maryli Rodowicz, Edyty Geppert, Seweryna Krajewskiego… itd. I jakoś zapragnąłem zaśpiewać je sam. Nie dlatego, żebym coś miał do tamtych pierwowzorów wykonań, ale pomyślałem, że może jest jakaś wartość w takim odautorskim przekazie. Ja tę płytę nie można powiedzieć, że reklamuje, bo to jest raczej antyreklama, kiedy mówię, że udaje mi się na niej dość gładko pląsać między wymigiwaniem się od odpowiedzi na pytanie: - Co autor chciał przez to powiedzieć?, a pytaniem: - O co chodzi? Są jednak też momenty na tej płycie, gdzie prawdziwym życiem żyje pytanie: - Jaka to melodia?

- Kim jest Andrzej Poniedzielski? Kiedy przyglądam się Pańskiej twórczości, to mam przed sobą autora tekstów piosenek, autora scenariuszy spektakli teatralnych i parateatralnych, humorystę, felietonistę… Jak by Pan sam siebie określił?

- Nie wiem… (śmiech). Myślę, że najbliższy jest mi taki termin – poeta użytkowy. Definiuję go w jednym ze spektakli tak, że poeta użytkowy to tak jak pies myśliwski niepraktykujący. Rodzaj pewnej skłonności, nawet potencji, ale nie nazbyt często ujawnianej.

- Pisał i pisze Pan teksty piosenek dla wybitnych artystów naszej sceny. Każdy z nich bez wątpienia jest inny, jak to jest więc tworzyć dla tak dużej rzeszy różnych osobowości? Czy z którymś z tych artystów współpracuje się Panu najlepiej?

- Miałem w życiu szczęście w ogóle współpracować z ludźmi, których mi los zsyłał. Mam nadzieję, że w jakimś stopniu oni też tak o mnie sądzą. Niektórzy dawali mi do zrozumienia, że też tak mnie traktują. Nie miałem nigdy bólu takiego tworzenia pod prąd. Miałem szczęście radosnej współpracy z ludźmi. Pisze się dla innych osób, takich, które się zna, lubi i szanuje, tak jak dla siebie, tylko że z lekką aberracją w kierunku, że na przykład ma to zaśpiewać kobieta, a to z kolei mężczyzna, a ja wiem, jaki on mniej więcej jest, jaka ona jest. Wśród takich niuansów jedynie człowiek się obraca. Na tej płycie nie ważyłbym się zaśpiewać piosenek, które pisałem dla Ani Jopek, bo gdybym próbował zaśpiewać taką piosenkę, to lekarze mieliby kłopot z ustaleniem przyczyny mojego prawdopodobnego zgonu. Dlatego nie wszystkie piosenki tu są. Ale może to i dobrze…

- Pisał Pan też teksty do gotowej muzyki. Czy to jest trudniejsze niż pisanie samego tekstu, pod który ktoś później komponuje muzykę?

- Rzeczywiście wolę pisać do muzyki, mimo że to jest trudniejsze. Ale ja jestem, tak myślę, stworzony zadaniowo. Tak zostałem i wychowany. Im większe wyzwanie, tym mi lepiej. A tak naprawdę w takim działaniu, gdzie muzyka jest pierwsza, a ja tekst dopisuję, lepiej jest trafić w sedno. Bo nośnikiem słowa w piosence jest muzyka. Może dlatego, tak mi się wydaje, piszę teksty. Może kompozytorzy uważają inaczej. Współczynnik trafienia w to, o czym mawiał czasem Jerzy Petersburski, że pisze się słowa, pisze się muzykę i tylko raz na ileś wychodzi z tego przebój, piosenka taka, która jest warta zapamiętania. I pewnie tak jest. Ja nie mam hitów, które nie schodzą z list przebojów, ale we wdzięcznej pamięci słuchaczy są, bo mi o tym owi słuchacze mówią.

- Bardzo często jest Pan cytowany. W Internecie, w Wikipedii jest strona tak zwanych Wikicytatów, wśród których są pańskie wypowiedzi. Nazywane są one nawet prawdami objawionymi Andrzeja Poniedzielskiego, co z kolei zaczerpnięto ze spektaklu „Chlip- hop”, w którym grał Pan z panią Magdą Umer, i który także był swego czasu prezentowany w Piotrkowie…

- Coś takiego. Nie wiedziałem o tym. Ten spektakl był właściwie rozmową między nami i jak to w każdej rozmowie, takiej o którą nam tu chodziło, że to jest rozmowa bez wysiłku, rozmowa, gdzie nie tak, jak teraz to w modzie, jest właściwie dwoma monologami albo tak zwaną debatą, tylko była to rozmowa, gdzie równie ważne jest mówienie tego kogoś drugiego, jak i jego słuchanie. Ponieważ my tam nie musieliśmy grać, że spotykamy się w tych swoich niby mieszkaniach, ale jednak w odpowiednim wieku, który ja nazywam dopiero co podeszłym, mówiliśmy sobie tam o tym, jak świat określamy. I stąd może owe prawdy objawione się pojawiają, bo gdzieś tam po drodze człowiek musi sobie takie definicje wymyślać, po swojemu, na różne rzeczy, bowiem jakoś tam odkłada się w nim ten świat, jego postrzeganie i musi to sobie, co jakiś czas, archiwizować.

- Skończył Pan uczelnię techniczną. Jest Pan z wykształcenia inżynierem. Już na studiach zajmował się Pan kabaretem i piosenką poetycką. To chyba tak nieco przewrotnie? Dla wielu zawód techniczny niekoniecznie idzie w parze ze sceną czy estradą?

- Nie wyczuwam tu żadnego konfliktu. Mnie studia techniczne bardzo się przydały, ponieważ przy budowie spektaklu bardzo jest potrzebne takie techniczne „stanie na ziemi”. Taka świadomość czasu i przestrzeni. Stąd się pewnie bierze też pożądany w sytuacjach robienia czegoś w teatrze spokój, który daje wykształcenie techniczne i które polecam, bo tam podaje się mnóstwo wiadomości, które są odpowiedziami na najprostsze pytania. I przynajmniej nie ma później z nimi kłopotu.

 

Tekst i foto: Agawa

 


Zainteresował temat?

3

2


Zobacz również

reklama

Komentarze (31)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

wt ~wt (Gość)08.11.2016 11:51

I noce.

00


wt ~wt (Gość)08.11.2016 11:50

Jestem poetą na dnie...

00


wt ~wt (Gość)16.09.2015 12:32

Jestem poetą, burzą,wodą, ogniem, perłą na dnie...

20


do ~wt ~do ~wt (Gość)07.10.2014 19:35

Droga koleżanko/kolego (niepotrzebne skreślić)Nie mam pretensji o Twoje oceny twórczości A.P., ale nie publikuj tych swoich myśli w necie, bo właściciele mediów czytają, wyciągają mylne wnioski co do poziomu intelektualnego społeczeństwa i... produkują w telewizji optymistycznie głupie seriale. Za nimi teatry grają durne sztuczki pod publiczkę, a krytycy , choćby mieli inne zdanie, to nie napiszą, bo uważają, że i tak nikt nie zrozumie.Jeśli nie pojmujesz zabawy słowem, nudzi Cię kabaret literacki to czytaj coś łatwiejszego i oglądaj zawody strongmenów. Jeśli chcesz mi wytknąć jakieś ewentualne błędy w pisowni, to tylko z uzasadnieniem i wyjaśnieniem poprawnej. Bez tego powiedz to do muszli klozetowej i spuść wodę. Nie zapomnij zamknąć klapy i umyć łap, bo to w Twoim środowisku chyba nagminne.Jeśli się mylę, to przepraszam.

44


wt ~wt (Gość)19.11.2014 09:33

Fryzura a la Stachura,
lecz nie ta muskulatura.

40


wt ~wt (Gość)15.11.2014 12:19

Poniedzielski MUSI odejść!!!

41


wt ~wt (Gość)15.11.2014 12:05

Poniedzielski był jurorem w Pace.

40


wt ~wt (Gość)31.10.2014 13:10

Poniedzielski ma śpiewającą córcię i bardzo chciałby ją wkręcić do szołbiznesu. Niech dziecko zarobi na swoje skromne potrzeby.

60


wt ~wt (Gość)27.10.2014 10:22

Przyszła jesień, lecą z drzewa liście
A w TV - Poniedzielski oczywiście.

40


wt ~wt (Gość)20.10.2014 12:04

Przypomnę też, że Poniedzielski grał portiera w głupiutkim serialiku na kanale Polsat. Drugiego portiera grał - a jakżeby inaczej!- Artur Andrus.

40


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat