- Gotowi na Rol-Szansę?
- Trochę mydła i wody, a tyle radości
- 5 lat od wejścia w życie „ustawy śmieciowej”. Jest czyściej?
- Czy przydrożne drzewa pójdą pod topór?
- Gotowi na imieniny? [UWAGA! ZMIANA W PROGRAMIE]
- Garbata miłość na czterech kółkach
- Piotrcovia w długach. Czy nowy prezes uratuje klub?
- Samobójstwo policjanta. Czy musiało do tego dojść?
- Kolejny amerykański prezydent będzie miał swoją ulicę w Piotrkowie?
Szpitale dla pijaków?
Awanturują się, są agresywni, często brudni, czasem zawszeni. Upojeni alkoholem od dawna są zmorą piotrkowskich szpitali. Dlaczego pacjenci i lekarze muszą męczyć się z pijakami? Bo w Piotrkowie nie ma izby wytrzeźwień. Czy chorzy muszą przebywać w szpitalach razem z pijanymi?
Każdy ostry dyżur w Szpitalu Rejonowym przy ul. Roosevelta to konieczność przyjęcia na oddział od dwóch do czasem siedmiu osób w stanie tzw. zatrucia alkoholowego. Co to oznacza? To, że szpital musi przyjąć pod swoje skrzydła pijaka, bo nigdzie indziej nie ma dla niego miejsca. Oznacza to koszty (często nieuzasadnione), awantury i całą masę innych problemów.
- Jeżeli mamy ostry dyżur, wtedy przyjmujemy pacjentów w stanie upojenia alkoholowego. Jest to poważny problem dla szpitala, bo w Piotrkowie nie ma izby wytrzeźwień, więc nie wszyscy, którzy do nas trafiają, przebywają u nas ze względów medycznych. Czasem jedynym wskazaniem do hospitalizacji jest upojenie alkoholowe. Sprawa ta dotyczy nas 10 - 11 dni w miesiącu. Pozostałe dni przejmuje szpital wojewódzki, tak podzieliliśmy się dyżurami - mówi dyrektor Szpitala Rejonowego w Piotrkowie Paweł Banaszek.
Jest to oczywiście problem nie tylko szpitali, ale również policji, która część osób "w stanie zatrucia alkoholowego" może przetrzymywać w pomieszczeniach dla zatrzymanych. - To oczywiście jest problem nasz i policji, która również część osób zatrzymuje w areszcie. Ma jednak ograniczoną możliwości pod tym względem. U nich nie dyżuruje na stałe lekarz, więc policjanci boją się, żeby czegoś nie przeoczyć, aby nie doszło na przykład do zgonu u osób upojonych alkoholem. Nam sprawia to kłopoty. Najczęściej na izbie przyjęć pracują kobiety i w przypadku agresywnego pacjenta dochodzi do zagrożenia zdrowia dla pracowników. Jest to bardzo nieprzyjemna praca. Często tacy pacjenci są zaniedbani, brudni, trzeba ich umyć, często są zawszeni. Często musimy się koncentrować nad taką osobą, a w tym czasie inni pacjenci czekają - mówi dyrektor Banaszek.
Aleksandra Stańczyk
Więcej w nr 45