Tak jest w przypadku gminy Zelów, która stawki jeszcze nie ustaliła. Władze samorządowe chcą wszystko przeliczyć dokładnie, bo mają poważne obawy, że do śmieci będą musiały dopłacić... I to sporo. - Teraz zastanawiamy się tak naprawdę, ile do nowej ustawy dopłacimy. Dlaczego? Około 18% mieszkańców nie płaci w tej chwili podatków. 46% mieszkańców nie płaci czynszu. Teraz, przed wejściem w życie nowej ustawy, około 30% zelowian nie ma podpisanej umowy na wywóz śmieci. Założenie stuprocentowej ściągalności jest nierealne. Rzekłbym inaczej. Czy uda nam się uzyskać 20 do 15% nieściągalności? Czy chociaż 80% mieszkańców będzie płacić za wywóz śmieci? Nie trzeba chyba tłumaczyć, że to gmina (na której spoczywać będzie obowiązek odbioru nieczystości) zapłaci brakujące pieniądze firmie wywożącej odpady. To gmina organizuje przetarg, podpisuje umowę z przedsiębiorcą. Jeżeli ludzie nie zapłacą, to komu będzie wzrastał dług? Miastu. A skąd miasto będzie musiało wziąć pieniądze? Od mieszkańców, którzy będą za śmieci płacić – mówi Grzegorz Lorek, wiceburmistrz Zelowa.
- Wielkim problemem dla nas jest również ustalenie ceny za odpady. Podobnie jest we wszystkich jednostkach samorządowych, które nie mają zakładu przetwórstwa odpadów. Opoczno wyliczyło stawkę na podstawie własnego zakładu (przy czym te nie mogą brać udziały w przetargach; mogą to być tylko spółki; miasta, chcąc wykorzystać taki zakład, musiałyby powołać spółkę). Ustalenie ceny w przypadku Zelowa i innych miejscowości to jest wirtuozeria. Z danych, które oczywiście mamy, możemy wyliczyć realną stawkę pomiędzy 14 – 20 złotych od osoby (przy dużej ściągalności opłat). To strasznie dużo. Przy takiej kwocie mówimy o podwyżce rzędu 150%. To jest nie do przyjęcia dla władz i dla mieszkańców. Realną kwotą byłoby 8 - 9 złotych (za odpady segregowane). Chcąc ustalić jeszcze niższą stawkę, musielibyśmy dopłacać około 800 tysięcy złotych – dodaje Lorek.
Wiceburmistrz zaznacza, że wszyscy radni już na komisjach wstrzymali się od głosu przed ustaleniem stawki za śmieci. - Wszystko chcemy jeszcze raz dokładnie przemyśleć, przekalkulować. W sprawie ustawy wysłaliśmy już skargę do premiera i marszałka Sejmu RP. Zamierzamy złożyć skargę do Trybunału Konstytucyjnego (razem z gminami stowarzyszonymi w organizacji: “Dolina Rzeki Grabi”) w związku z obciążaniem gmin sprawami śmieci i jednoczesnym ograniczaniem możliwości gospodarowania własnymi odpadami – zaznacza burmistrz.
Mówi się, że niektóre niewielkie gminy w regionie planują ustalenie stawki śmieciowej na poziomie 5 złotych od osoby. Jednocześnie zakładają one jednak, że dopłacą do tego kilkaset tysięcy złotych rocznie z własnej kasy.
Ile za śmieci będą płacić piotrkowianie? Tego Rada Miasta jeszcze nie ustaliła. Podobnie w Bełchatowie i Radomsku, gdzie trwają konsultacje. Z kolei wstępne ceny za śmieci podały już władze Opoczna. Tam koszt wywozu kształtuje się na poziomie 8 zł za śmieci segregowane i 16 zł za niesegregowane. W Tomaszowie cena ta wynosi odpowiednio 11,50 i 21 zł.
O tym, jakich stawek można będzie się spodziewać w Piotrkowie - więcej w czwartkowym numerze "Tygdonia Trybunalskiego". Nieoficjalnie mówi się o stawce 9,5 złotego na osobę (za śmieci segregowane). Za niesegregowane - dwa razy więcej.
***
Kilka dni temu premier Donald Tusk zdecydował o konieczności wprowadzenia zmian w nowej ustawie. Jakie będą ich efekty? Zobaczymy...
JK
***
Mówi się, że niektóre niewielekie gminy w regionie planują ustalenie stawki śmieciowej na poziomie 5 złotych od osoby, ale jednocześnie zakładają, że dopłacą do tego kilkaset tysięcy złotych rocznie z własnej kasy. Te, których na to nie stać, już drżą przed obowiązkiem podjęcia decyzji w sprawie wysokości stawki.