O sprawie pisaliśmy w kwietniu tego roku. Pan Marcin na swojej prywatnej stronie internetowej opublikował zdjęcie przy ruletce. Według prawa propagował w ten sposób hazard. Wkrótce w jego domu zjawili się celnicy, którzy przekazali mu informację, że łamie ustawę hazardową i propaguje hazard. Wręczyli także wezwanie na przesłuchanie. - Stawiłem się na przesłuchaniu w Izbie Celnej, gdzie postawiono mi zarzuty promowania gier hazardowych. Zaproponowano mi mandat, ale nie powiedziano w jakiej wysokości. Odmówiłem przyjęcia. Teraz czekam na decyzję. Sprawa albo zostanie umorzona albo znajdzie się w sądzie. Jest to sytuacja absurdalna. Prawnicy wypowiadają się o tym zdjęciu, że jest to „zdjęcie z rekwizytem”. Ja nigdy nie grałem nawet w ruletkę, więc jak mogę propagować hazard? - mówił w kwietniu pan Marcin.
Wyrok (nakazowy) zapadł 23 czerwca, piotrkowianin pismo (z brzmieniem wyroku) otrzymał jednak dopiero 5 sierpnia. Sąd orzekł, że wina pana Marcina nie budzi wątpliwości i nałożył na niego karę w wysokości 1000 zł. Piotrkowianin od wyroku zamierza się odwołać. - Chcę, żeby sprawa trafiła na wokandę. Ten wyrok to po prostu jakiś absurd – komentuje.