Urzędnicy nabili rachunki

Dziennik Łódzki Wtorek, 02 grudnia 20083
POLSKA Dziennik Łódzki sprawdził rachunki telefoniczne w urzędach regionu łódzkiego. Okazało się, że prezydent Łodzi ma rachunki cztery razy mniejsze niż włodarze Piotrkowa i Radomska. Liderem (poza stolicą województwa) jest Urząd Miasta Piotrkowa Tryb., który od listopada 2007 r. do końca października br. wydał ponad 165 tys. zł. - To mniej niż rok wcześniej, gdy rozmowy kosztowały ponad 249 tysięcy zł - przypomina Marta Skórka, rzecznika urzędu.
Urzędnicy nabili rachunki
Rozmowy z telefonów stacjonarnych w piotrkowskim magistracie kosztowały 130 tys. 387 zł, z komórek 34 tys. 707 zł, z czego 12 tys. zł "wygadali" sami włodarze. Prezydent Krzysztof Chojniak wydzwonił 5.100 zł (nie udało się z nim porozmawiać), wiceprezydenci Andrzej Kacperek 2.302 zł, a Adam Karzewnik 2.050 zł, sekretarz Bogdan Munik 2.413 zł. Wszyscy mają do wykorzystania po 2 tysiące minut na połączenia w obrębie urzędu.

W czołówce rozmownych jest też radomszczański magistrat, gdzie na telefony wydano przeszło 130 tys. zł (ponad 85 tys. zł kosztowały rozmowy z telefonów stacjonarnych, ponad 46 tys. zł z komórek). - Prezydent Anna Milczanowska z komórki wydzwoniła 4.580 złotych, ma miesięcznie 600 minut. Wiceprezydenci Ireneusz Owczarek i Dariusz Janosik 8.248 złotych, a sekretarz Radosław Zatoń - 3.850 złotych - mówi Maciej Sobczyk z Urzędu Miasta Radomska.
- Limitu nie przekraczam, a służbową komórkę wykorzystuję do rozmów, wynikających z mojego stanowiska - komentuje prezydent Milczanowska.

Na trzecim miejscu w tzw. terenie uplasował się Urząd Miasta Tomaszowa Mazowieckiego. Rozmowy kosztowały tam podatników 128 tys. zł (z telefonów stacjonarnych - 65.059, z komórek - 62.213 zł). Sekretarz miasta Krzysztof Janik podkreśla, że koszt wypracowali też pracownicy USC, targowiska i cmentarza. Prezydent Tomaszowa Rafał Zagozdon, jego zastępcy Waldemar Wendrowski i Grzegorz Haraśny mają po 200, a sekretarz 100 minut (wydzwonili z komórek ponad 10 tys. zł). Batem na gadatliwych są limity. - Mamy stałe abonamenty. Jeżeli ktoś przekroczy limit, sam dopłaca - wyjaśnia Janik.

Wiceprezydent Haraśny zdaje sobie sprawę, że dużo dzwoni: - Wiem doskonale, bo za listopad musiałem dopłacić 300 złotych. Można rozmawiać krócej, ale nie zawsze się da. Zapewniam, że moje rozmowy wynikają z obowiązków urzędowych. Prywatne załatwiam, dzwoniąc z własnej komórki. Na dowód mam rachunki po 150-200 zł - wyjaśnia. Urzędnicy z Tomaszowa liczą, że rachunki za 2009 r. będą niższe o 30 proc., bo zrezygnowali z usług TP SA na rzecz tańszego operatora. Mniej telefonowali urzędnicy w Skierniewicach (99.541 zł), Bełchatowie (78 tys. zł), Zduńskiej Woli (75 tys. zł), Kutnie (73.739 zł), Sieradzu (66.776 zł), Zgierzu (36.784 zł).

W Urzędzie Miasta Łodzi, który jest większy niż magistraty w regionie, pracownicy wydzwonili ponad 650 tys. zł (40 tys. zł mniej niż rok temu). Rozmowy prezydenta Jerzego Kropiwnickiego kosztowały podatników 1334 zł. Przeszło 12 tys. zł wydzwonili jednak dwaj jego zastępcy (to i tak o 10 tys. zł mniej niż rok wcześniej).

Pod lupę wzięliśmy także Łódzki Urząd Wojewódzki i Urząd Marszałkowski w Łodzi. W pierwszym rachunki opiewały na przeszło 454 tys. zł (405.758 zł stacjonarne, 49.011 zł komórki). To 66 tys. złotych mniej niż w latach 2006/2007. Rozmowy wojewody Jolanty Chełmińskiej kosztowały 2.836 zł, a wicewojewody Krystyny Ozgi 3.920 zł. Obie panie nie mają limitu rozmów. W Urzędzie Marszałkowskim w Łodzi rozmowy kosztowały 432 tys. zł (od stycznia do września 2008). Rachunki za telefony stacjonarne - 315.133 zł, za komórkowe - 117. 778 zł. Marszałek Włodzimierz Fisiak wydzwonił 3.925 zł, wicemarszałek Elżbieta Nawrocka - 6.382 zł, wicemarszałek Artur Bagieński - 4.265 zł. Wszyscy mają do wykorzystania tysiąc minut w ramach abonamentu. Gdy limit przekroczą, płacą z własnego portfela.

Niewielu urzędników, tak jak w Radomsku, korzysta z najnowocześniejszych telefonów. Prezydent Radomska Anna Milczanowska i sekretarz Radosław Zatoń mają iPhony. - Nie były drogie, kosztowały 1,22 zł za sztukę - wyjaśnia Maciej Sobczyk.

Kosztów związanych z rozmowami telefonicznymi nie śledzi ani Regionalna Izba Obrachunkowa, ani Najwyższa Izba Kontroli. - Sprawdzamy tylko, czy wydatki są zgodne z założeniami budżetu. Ale już ocenianie, czy urzędnicy wydzwonili dużo, czy mało nie leży w naszych kompetencjach - tłumaczy Ryszard Krawczyk, prezes RIO w Łodzi.
- Ale gdyby jakiś urząd przekroczył ustalony w budżecie limit, musi liczyć się z odpowiedzialnością - dodaje Andrzej Cieniewski, zastępca szefa NIK w Łodzi.

Justyna Drzazga POLSKA Dziennik Łódzki

Zainteresował temat?

0

0


Zobacz również

reklama

Komentarze (3)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

maddox ~maddox (Gość)06.12.2008 17:37

Chciałem ten temat zapodać przez kontak ale coś się posypało. Pod tym linkiem znajduje się opis sprawy pewnego mieszkańca który od lat ubiega się o mieszkanie:
http://mojpiotrkow.pl/modules.php?name=Forums&file=viewtopic&t=1743

00


wał ~wał (Gość)02.12.2008 17:44

Pewnikiem sekretarz Munik podejmie w ramach oszczędności drastyczne decyzje w stosunku do niczemu niewinnych urzędników.Skądinąd sekretarze w JST winni mieć najmniejsze rachunki tel.ponieważ z reguły ich praca zamyka się wewnątrz urzędów(lecz chyba nie dotyczy to takich uzurpatorów).

00


Dionizy ~Dionizy (Gość)02.12.2008 10:25

Skontrolować wybierane numery i zweryfikować treść rozmów przeprowadzanych z telefonu przewodniczącego rady miasta od początku bieżącej kadencji przez radsnych.

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat