Szósta rano. Z budzika (przygotowanego specjalnie na Euro) płynie melodia “Polska! Biało-czerwoni!”. Pościel wprawdzie biała, ale twarz robi się czerwona. Z irytacji. Zaczęło się.
Czas na poranną kawę z cukrem oczywiście (ten “kibica” krzepi podwójnie). Wszystko w kubku z nadrukiem. Cepeliowski wzorek całkiem ładny. A do tego bułeczka – koniecznie w kształcie piłki (do dostania np. w Polo Markecie) i “kefir kibica”. A może coś konkretniejszego. “Strzel hot doga” zachęca gazetka reklamowa jednego z marketów. “Pamiętaj o narodowych barwach! Tym razem wykorzystaj do tego keczup i majonez”. Śniadanie dla dzieci? Tu trzeba wykazać się fantazją: chleb, na nim masło, twarożek, wszystko posypane szczypiorkiem – to będzie murawa. Teraz jeszcze tylko bramki wycięte z żółtego sera i boisko prawie gotowe. A na deser lizaczek Chupa Chups Football. Jeszcze tylko do teczki trzeba wrzucić zestaw ołówków z temperówką i kredki świecowe ze znakiem UEFA i dziecko prawie gotowe do szkoły. Koszulka z orłem na piersi jest? Jest. Szaliczek jest (mimo że chłodów nie ma)? Jest.
Starszak wyprawiony. Czas na malucha w biało-czerwonym body. Obok przewijaka “Chusteczki nawilżane UEFA EURO 2012” - to na wypadek, gdyby niepotrafiąca jeszcze mówić nasza pociecha zamanifestowała swój kibicowski entuzjazm w nieco inny sposób. Teraz mąż. Koszula Biała, ale krawacik z logo oczywiście, nie mówiąc już o bardziej dyskretnych elementach garderoby (np. skarpetach). Dane do pracy zabrane na pendrivie w kształcie koszulki reprezentacji. Samochód przystrojony jak należy. Flagi, nakładki na lusterka, na maskę, a do środka zapaszek (też Euro 2012). Zaczyna kręcić się w głowie.
Jeszcze tylko pies (też kibic) w swoim reprezentacyjnym ubranku musi po mistrzowsku załatwić swoje potrzeby, a kot dostać karmę, która wstrzeli się w jego żywnościowe upodobania. Poranek się kończy. Pora myśleć o obiedzie (“nie tylko on może być spalony”). Zaraz, zaraz – ma być volley czy devolay? Na zakupy koniecznie z torbą ekologiczną wielokrotnego użytku (produkt licencjonowany UEFA). Gdyby pieniążków zabrakło, można zawsze wziąć “pożyczkę gotówkową na mistrzostwa Europy”. A tym, którym na Euro 2012 jednak uda się zarobić, banki proponują od razu doskonałe lokaty, np. “e-gol” (autentyk). Na reklamującym ją obrazku widać piłkę w siatce i nogę złożona do strzału. Pierwsze, co przychodzi do głowy, to pytanie, czy taką lokatą nie można sobie przypadkiem strzelić gola, ewentualnie zostać złapanym w sieć (czy rzeczywiście PR-owcom o takie skojarzenia chodziło?).