Tegoroczne matury zagrożone?

Strefa FM Piątek, 12 kwietnia 2019171
Do dziś nauczyciele powinni wystawić oceny końcowe tegorocznym maturzystom, jednak z powodu strajku, nie zrobili tego. Może to uniemożliwić absolwentom napisanie egzaminu dojrzałości.
fot. archiwum ePiotrkow.plfot. archiwum ePiotrkow.pl

Problem występuje we wszystkich piotrkowskich szkołach średnich. - Sprawa klasyfikacji uczniów klas maturalnych i samych matur umknęła uwadze przede wszystkim rządu. Wiele mówiło się o przeprowadzeniu egzaminów w gimnazjach i podstawówkach. Sprawa pojawiła się w tym tygodniu i moim zdaniem jest ona ważniejsza niż egzaminy gimnazjalisty i ósmoklasisty. W przyszłym tygodniu muszą się odbyć rady pedagogiczne, które zatwierdzą roczne oceny i tym samym dopuszczą uczniów do egzaminów maturalnych. Nadchodzą święta, a strajk trwa i nic nie zapowiada, że zostanie przerwany - mówi Artur Ostrowski, nauczyciel w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Piotrkowie.


Dla przykładu, w I LO w Piotrkowie dyrektor wyznaczył ostateczny termin wystawienia ocen dla klas trzecich na 16 kwietnia, natomiast dzień później miałaby się odbyć rada pedagogiczna. Aby to było możliwe, strajk musiałby zostać zawieszony nie na czas świąt wielkanocnych, ale już dwa dni wcześniej. Jak będzie? Czas pokaże... O sprawie klasyfikacji maturzystów ma dyskutować Związek Nauczycielstwa Polskiego. Jego prezes, Sławomir Broniarz chce, żeby komitety strajkowe umożliwiły pracę radom pedagogicznym.


Przypomnijmy, już w najbliższy poniedziałek rozpocznie się trzydniowy maraton związany z egzaminem ósmoklasisty. Uczniowie zapewne podejdą do niego z nieco mniejszym stresem niż gimnazjaliści, którzy dzisiaj kończą egzaminy. Przetarli już szlaki związane z tworzeniem komisji złożonych z osób niekoniecznie związanych zawodowo z oświatą, ale mających przygotowanie pedagogiczne. Podobna procedura została wprowadzona w przypadku egzaminu ósmoklasisty. Według naszych informacji w Piotrkowie i regionie egzaminy powinny rozpocząć się bez przeszkód. - Jeszcze odbieramy telefony, jeszcze instruujemy i wspieramy dyrektorów, ale jestem przekonana, że dyrektorzy placówek zrobią wszystko, aby ten egzamin też rozpoczął się o odpowiedniej porze i przebiegł bez problemu - mówi Danuta Zakrzewska, dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi.


Zainteresował temat?

3

4


Zobacz również

reklama

Komentarze (171)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

prosty chłop ~prosty chłop (Gość)14.04.2019 15:19

GENIALNY SPOSÓB NA ZAKOŃCZENIE STRAJKU NAUCZYCIELI: 1) samorządy podpisują umowy-zlecenia z emerytowanymi nauczycielami o prowadzenie zajęć w czasie strajku nauczycieli ZA PÓŁ CENY PENSJI NAUCZYCIELA :)) 2) emeryci są szczęśliwi mogąc sobie dorobić 3) samorządy są szczęśliwe, bo zaoszczędzają PÓŁ PENSJI NAUCZYCIELA (mogą to później przekazać w nagrodach dla tych, którzy nie strajkowali), 3) nauczyciele potulnie i szybo z podkulonym ogonem wracają do pracy... :))

105


Mąż innej nauczycielki ~Mąż innej nauczycielki (Gość)15.04.2019 15:34

Szanowni rodzice! Zajmijcie się sami nauczaniem swoich dzieci. Może nie być łatwo, bo jak mówi żona, niektórzy z was nie ukrywają, że w domu mają tyle spokoju, ile czasu ich dzieci spędzają w szkole. Dość mam waszego, delikatnie mówiąc, niemądrego gadania. Porady w stylu: Zmień, pracę, idź do magazynu, kamieniołomów itp... zastosujcie do SIEBIE!!! Sami jesteście tak biedni, jak nauczyciele. Gdybyście pracowali więcej, lub bardziej wydajnie, to posłalibyście dziecko do porządnej szkoły, może nawet zagranicą (Jak np. p.Adamowicz z Gdańska). Ale przecież jesteście biedakami pracującymi w magazynach, kamieniołomach itp... za marne grosze. Do kogo więc te pretensje? Do nauczycieli? Pojęcia o tej pracy nie macie, odreagowujecie tylko swoje frustracje z czasów własnej edukacji. Nie przyjmujecie do wiadomości, że ludzie nie rodzą się równi. Jedni są wybitnie zdolni, inni zdolni, mniej zdolni. Ale są jeszcze mało zdolni i wręcz... no. Może najpierw wypadałoby dziecię zdiagnozować, ale przed tym się bronicie z siłą godną lepszej sprawy. A jeśli nawet, to diagnozy zwyczajnie nie przyjmujecie do wiadomości, bo wg was, psycholodzy to "głupki", tylko trochę mądrzejsi od psychiatrów. Pytanie, skąd to wszystko wiem, skoro jestem tylko mężem nauczycielki? Wiem jeszcze dużo więcej, bo cały dom żyje Jej pracą. Ona to wszystko odreagowuje po powrocie do domu, bo w szkole na wszystko i wszystkich musi uważać, żeby kogoś, a zwłaszcza wspaniałych dzieci i ich cudownych rodziców, nie urazić. Oprócz tego, jest cała lista ludzi i instytucji, których się najzwyczajniej boi. Kuratorium, Urząd Miejski, prokurator. Przy tym wszystkim dyrektor szkoły, to "pikuś". Zresztą on się boi jeszcze bardziej. To jest właśnie obraz polskiej szkoły. A egzaminy? Rząd wam wmawia, że to jest bardzo ważna sprawa, a ZNP korzysta z tej propagandy. Nikt się nawet nie zająknie, że wynik tych egzaminów jest nader często dziełem przypadku i w niewielkim stopniu odzwierciedla rzeczywistą wiedzę ucznia. Co do matur? Gdyby dzisiejszym abiturientom przyszło zdawać maturę wg zasad z lat siedemdziesiątych, to miałbym kolejkę chętnych do skopania ogródka. A tak, muszę sam.

43


spad ~spad (Gość)15.04.2019 15:52

Rodzice, pieniądze wydane na korepetycje, to jak w błoto. Korepetycje Waszym dzieciom nic nie dadzą. Wam też nic nie dały.

22


Mąż nauczycielki ~Mąż nauczycielki (Gość)14.04.2019 17:48

Napiszę o kabarecie jakim jest szkoła. Jako mąż, syn i zięć nauczycielek uważam, że mam do tego prawo. Świadomie nie poruszę tutaj kwestii wynagrodzeń. To ja od 19 lat utrzymuję swoją rodzinę, pracując na dwa, czasem prawie 3 etaty. W czasach gdy żona nie pracowała, miałem na utrzymaniu żonę, dwójkę dzieci i psa, dzisiaj mam na utrzymaniu nauczycielkę, dwoje dzieci i psa, a dodatkowo partycypuję w kosztach edukacji czyichś dzieci. Chcę żeby moja żona pracowała od 7 do 15, żeby jej pracodawca stworzył jej w szkole wyposażone stanowisko pracy i zapewnił wszystkie niezbędne narzędzia i materiały do wykonywania pracy, z ubiorem służbowym włącznie. Praca w mundurku nie hańbi, wiem coś o tym. W czasie pracy moja żona ma wykonać wszystkie czynności, które posiada w zakresie swoich obowiązków (uczenie dzieci, udział w wywiadówkach, radach pedagogicznych, komisjach socjalnych), niech sprawdzi sobie sprawdziany, przygotuje gazetki szkolne, dekoracje na teatrzyki i przygotuje się do lekcji. Na udział w wycieczkach szkolnych nie wyrażam zgody, gdyż nie życzę sobie aby moja żona brała na siebie odpowiedzialność za zdrowie i życie czyichś dzieci, bo jak nie daj Boże coś się stanie grozi jej za to odpowiedzialność karna i finansowa, a to negatywnie odbije się na życiu naszej rodziny. Nie wyrażam zgody na dalsze wykorzystywanie przez szkołę mojej prywatnej przestrzeni życiowej poprzez zajęcie półek i szuflad w moich prywatnych meblach. Mam dość korzystania przez szkołę z mojej prywatnej drukarki, zwłaszcza, że to ja w pełni ponoszę koszty jej utrzymania, a tuszu idzie jak w małej agencji reklamowej. Zabraniam wykorzystywania prywatnego laptopa do celów służbowych. To samo dotyczy telefonu. Do dziś zastanawiam się po co mi w domu laminarka. Informuję, że nie będę zaopatrywał mojej żony w długopisy, zeszyty, wycinanki, naklejki, kleje i inne wszelkiej maści materiały biurowe. Nie będę również opłacał żonie dostępu do portali nauczycielskich a także finansował jej szkoleń. Za moje w 100 procentach płaci mój pracodawca, z uwzględnieniem dojazdu, zakwaterowania i wyżywienia. Nie będę więcej zdobywał od znajomych i przywoził z targów materiałów reklamowych typu kubki, breloczki, smycze czy inne długopisy. Narzędzia do wykonywania pracy powinien zapewnić pracodawca. Wiem, wiem może zmienić pracę. Owszem proponowałem, namawiałem, były jakieś pomysły. Niestety wiem, ze moja żona nie była by wtedy szczęśliwa. Wciąż cieszy się sukcesami „swoich” dzieci, tymi dużymi i tymi małymi. Pełne skrzywienie zawodowe. Nawet na zwykłych zakupach słyszę: „Weźmy te jogurty, są w takich fajnych słoiczkach, zrobię z nich z dziećmi stroiki na święta”. I nie kupujcie żonie kwiatów z okazji dnia nauczyciela i końca roku skoro jest to dla was takie uwłaczające. Stać mnie jeszcze i na to pomimo poniesionych powyżej kosztów. Kupuję często, bez powodu, bo lubię jak świeże kwiaty stoją na stole w salonie.
Co do samego strajku. Strajk, żeby był skuteczny musi być uciążliwy, lekarze nie leczą, pracownicy przerywają produkcję. Rolnicy i górnicy przy okazji spalą pół Warszawy. Nie wszyscy mogą zorganizować strajk, który uderzy bezpośrednio w rząd i nie wpłynie negatywnie na funkcjonowanie społeczeństwa. Martwicie się o los dzieci, wziętych na zakładników przez terrorystów nauczycieli, a nie dostrzegacie, że te same dzieci zapłacą za wszystkie programy +, które tak chętnie wszyscy przygarniają. Moje dzieci też w tym roku piszą egzaminy, jedno maturę drugie gimnazjalny. Tyle. Lecę do pracy bo się samo się nie zrobi.

119


al ~al (Gość)13.04.2019 13:56

Rodzice też się organizują. Aktualnie podajemy do Urzędów Skarbowych informację, wraz z danymi ,,biednych pedagogów którzy to udzielają korepetycji bez opodatkowania żądając od rodziców dzieci od 80 zł za 1 godzinę korepetycji. To zyskaliście na strajku biorąc za zakładników nasze dzieci ! Jak uczciwość to uczciwość.

156


Nutka ironii ~Nutka ironii (Gość)14.04.2019 22:52

Czy tylko ja odnoszę wrażenie, ze ten strajk popierają wyłącznie nauczyciele (i to nawet nie wszyscy) i ich najbliższe rodziny? Ciekawe czym nasze urocze ciało pedagogiczne z placówek publicznych bedzie straszyć w tym tygodniu... moze w końcu grupowym złożeniem wypowiedzen skoro w szkolach jest aż tak źle...

82


bn ~bn (Gość)14.04.2019 22:43

Karta nauczyciela to belferskie liberum veto - jak suweren tego nie zlikwiduje, to z belframi nigdy nie dojdzie się do ładu. Czas jest nie najlepszy do zrobienia porządku z nauczycielami, ale rząd powinien wziąć to na przetrzymanie, nawet gdyby to miało trwać do wakacji i czym prędzej zrobić porządek z kartą nauczyciela. Do czego to podobne : 70 dni płatnego urlopu , 3 lata na urlopu na poratowanie zdrowia, 18 godzin tygodniowo względnie uczciwej pracy a pozostałe 22 jak mi się chce, kilkanaście różnych dodatków i do tego niebywałe zarozumialstwo, arogancja i bezduszność i co tu ukrywać ...głupota, bo rząd oferuje 15% na jakie wiele grup zawodowych nie może liczyć i natrafia na mur.

74


ciemogród ~ciemogród (Gość)14.04.2019 06:59

To rzad ponosi odpowiedzialnosc za aktualna sytuacje i mozliwe zaburzenia w okresie egzaminow maturalnych. To rzad swoja prowokacyjna i skrajnie negatywna postawa zmusil nauczycieli do strajku. Pomimo tego, ze powszechnie wiadomo jest, iz nauczyciele sa nieadekwatnie wynagradzani za swa prace. Tak jak komuna tak i ten klero-faszystowski rzad chce traktowac nauczycieli jakby to nie byl ich zawod lecz jakas kretynska "misja" na ktorej placa i warunki pracy nie maja znaczenia. Im gorsza placa i warunki pracy tym misja bardziej wzniosla i piekniejsza.

812


gość ~gość (Gość)14.04.2019 18:54

Pracuję z koleżanką która sporządza listy płac nauczycieli zdzowili byście się ile te biduliki zarabiają
Oni mówią o wynagrodzeniu zasadniczym a 8 dodatków ktore biorą trzymają w tajemnicy, ogromny socjal, nagrody z okazji dnia edukacji, i itp i td. To zaklamane srodowisko przydała by się tu lustracja

86


jest źle ~jest źle (Gość)14.04.2019 22:27

Ten strajk nauczyciele przegrali już zanim go rozpoczęli... Ponieważ uczynili uczniów kartą przetargową w ich rozgrywce z rządem PiS-u. Zagranie to odebrało im społeczne poparcie - zaczęli być postrzegani jako cyniczna i chciwa grupa zawodowa, przedkładająca własny interes nad interes społeczny - nad dobro ich wychowanków. A bez społecznego poparcia żaden protest nie ma racji bytu... Na nic zdały się wykrętne zapewnienia strajkujących nauczycieli, że to, co robią, robią dla dobra uczniów. Nikt w to nie uwierzył a dzisiaj wyraźnie już widać, że następuje radykalna eskalacja tego procesu - jawne i ewidentne szantażowanie władz edukacyjnych dobrem ucznia. Bo czym jest zapowiedź: jak nam nie dacie po tysiąc na głowę, to nie dopuścimy uczniów do matury ? A takie głosy w środowisku strajkujących nauczycieli słychać i nie są to, bynajmniej, pojedyncze przypadki - wystarczy poczytać sobie nauczycielskie fora... Nawoływanie do szkodzenia wychowankom aby uzyskać materialną korzyść, absurdalnie, zresztą, sformułowaną, dobitnie i źle świadczy o kondycji nauczycielskiego stanu. Zresztą, wśród znajomych belferek i belfrów przeprowadziłem małą ankietę: z jakiej postawy znany jest Janusz Korczak. Wyniki są przerażające - ponad połowa nie wie o kim mowa a ci, którzy coś o tym pedagogu słyszeli, nie mają pojęcia o co chodzi... Może warto byłoby przypomnieć nauczycielom, że J. Korczak wyznawał zasadę: wartości są niezależne od warunków. No, ale skoro tysiąc złotych polskich miesięcznie jest warte więcej niż zakwalifikowanie kilkudziesięciu młodych ludzi do egzaminu maturalnego... No cóż... Wypada tylko zadumać nad tym, kto uczy dzieci i młodzież...

123


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat