- Powinni pokazać parszywe metody pracy i stojących za nimi ludzi. Jak można wrzucać wszystkich do jednego worka i stosować zbiorową odpowiedzialność, pokazując osoby niemające nic wspólnego z łajdactwami, obok ludzi bezpieki lat 50. ubiegłego wieku - podkreśla jedna z osób, której wizerunek znalazł się na wystawie, ale zastrzega, by nie podawać nazwiska. - Uważam, że złamano prawo, bo nawet zbrodniarz ma prawo do ochrony wizerunku.
Zarówno przedstawiciele łódzkiego IPN, jak i dyrekcja bełchatowskiego muzeum potwierdzają, że spotkali się z interwencjami dotyczącymi niektórych biogramów, które trafiły na wystawę. Paweł Kowalski, kierownik referatu wystaw, wydawnictw i edukacji w łódzkim oddziale IPN, przyznaje, że dzwonił do niego nasz rozmówca i oświadczył, że złoży do sądu pozew przeciwko niemu. Kierownik Kowalski dodaje, że akurat jego biogram nie był przygotowany przez IPN w ramach głównej wystawy, ale został dołączony, wśród około 30 innych, z inicjatywy dyrektora muzeum w Bełchatowie, który chciał rozszerzyć ekspozycję i nadać jej bardziej lokalny charakter.
Ewentualny pozew IPN uważa za bezpodstawny. - Wystawa ukazuje wizerunki funkcjonariuszy publicznych i nie jest opatrzona żadnymi inwektywami pod ich adresem - podkreśla Paweł Kowalski. - Obok fotografii zamieściliśmy materiały z akt personalnych, pokazujących przebieg służby.
- Ten pan dzwonił do mnie kilkakrotnie i postawił ultimatum, żeby jego biogram zniknął z wystawy, bo inaczej wytoczy mi proces - mówi Jacek Niewieczerzał, dyrektor Muzeum Regionalnego w Bełchatowie. - Nie widzę jednak takiej potrzeby, nie mogę robić precedensu, a ten pan został negatywnie zweryfikowany. Mamy prawo robić kwerendę i ujawniać funkcjonariuszy bezpieki.
Skąd pomysł na rozszerzanie wystawy IPN? Według jakiego klucza?
- Chcieliśmy pokazać tych, którzy się przewijają w dokumentach działaczy podziemnej Solidarności - tłumaczy dyrektor Niewieczerzał, który sam był rozpracowywany przez bezpiekę i internowany.
Czy sprawa faktycznie trafi do sądu? - Chyba dam sobie spokój, szkoda czasu i nerwów - rozważa były funkcjonariusz SB, dziś prywatny przedsiębiorca.
Marek Obszarny POLSKA Dziennik Łódzki