W hotelu ciągle przebywa jedna poszkodowana rodzina, której miasto szuka mieszkania zastępczego. Drugiej rodzinie lokal zamienny zapewnił właściciel spalonej kamienicy.
- To kwestia związana z charakterem mieszkań, ta jedna rodzina mieszkała w lokalu wynajmowanym jeszcze przez gminę - wyjaśnia Marek Domański, kierownik referatu zarządzania kryzysowego i obrony w Piotrkowie, który na bieżąco monitoruje sytuację osób poszkodowanych w pożarze.
Rodzina, która czeka na lokal zastępczy z zasobów gminy, jak dodaje Domański, będzie mogła liczyć także na wsparcie samorządu w kwestii malowania i podstawowego umeblowania mieszkania.
- Wszystkie osoby z palącej się kamienicy przy ulicy Wojska Polskiego praktycznie wyszły stamtąd tak, jak stały, nie zabrały ze sobą nic. Jednej rodzinie następnego dnia z pogorzeliska dowoziliśmy nawet lekarstwa - opowiada Marek Domański. - To, czego tym ludziom nie zniszczył ogień, zostało zalane przez wodę w trakcie gaszenia.
Groźny pożar wybuchł 23 lutego po godz. 22. Jak wstępnie oceniają piotrkowscy strażacy, prawdopodobną przyczyną było podpalenie. Poszkodowani zdążyli opuścić budynek przed przybyciem straży.
Karolina Wojna POLSKA Dziennik Łódzki