Oszustwo na "policjanta". Piotrkowianka straciła 75 tys. złotych

Strefa FM Czwartek, 12 września 202439
Wystarczył jeden telefon, który odebrała mieszkanka Piotrkowa Trybunalskiego, aby stracić oszczędności życia. Złodzieje, podając się za policję, zmanipulowali panią Julię do tego stopnia, że przelała im ze swoich kont bankowych 75 tys. złotych, bandyci byli na tyle zuchwali, że chcieli wyłudzić jeszcze 35 tys. złotych w gotówce.
Zdjęcie poglądowe: freepik.com Zdjęcie poglądowe: freepik.com

Pani Julia (imię zmienione) prowadzi małą działalność gospodarczą, jak sama mówi, zawsze była uważna i powtarzała klientom oraz rodzinie, aby nie dali się oszukać metodą na "wnuczka". Jednak złodzieje tym razem mieli inny plan, wystarczył jeden telefon i kilka zbiegów okoliczności, by stracić oszczędności życia.

Byłam w pracy, w pewnym momencie zadzwonił telefon. Powiedziano mi, że dzwoni policja, że są na mnie wystawione kredyty. W pierwszym kolejności chciałam się rozłączyć, ale pan powiedział, że sprawa jest bardzo poważna, że znaleźli mój dowód osobisty i rozpracowują jakąś tam szajkę oszustów. Ponoć już kilka osób zostało oszukanych na kilka milionów złotych. Powiedzieli, że muszę to potraktować poważnie. Wtedy zapytałam skąd ja mogę wiedzieć, że rozmawiam z policją, więc pan mi powiedział, aby wybrać tonowo numer na policję na moim telefonie. Ja mówię, że nie mam takiej możliwości, oszust powiedział, że przełączy mnie i podał mi swoje dane, numer legitymacji, pokój, w którym jest itp. i przełączył mnie na dyżurkę. Rzeczywiście to było takie uwiarygodniające, w tle było słychać różne dźwięki i uwierzyłam, że rozmawiam z dyżurnym policji. Więc oczywiście zapytałam, czy taki a taki pan pracuje z tym numerem legitymacji w takim pokoju. No i pan "dyżurki" powiedział mi, że oczywiście tak jest to pracownik policji. Że on wie, w jakiej sprawie ja dzwonię, że to są oszustwa i w tej chwili trwa cała operacja namierzania reszty sprawców. Następnie "policjant" powiedział, że mam natychmiast udać się do banku.

Jak dodaje pani Julia niecały rok temu, w biały dzień została okradziona w pracy. Złodziej ukradł jej pieniądze oraz torebkę, w której znajdowały się dokumenty w tym dowód osobisty.

Tak ja rzeczywiście zostałam okradziona w pracy w zeszłym roku, między innymi dokumenty mi skradziono, więc po prostu pomyślałam, że rzeczywiście jest to prawda, to co mówił "policjant". Zapytano mnie gdzie, w którym konkretnie banku mam oszczędności i jakie kwoty mam na kontach. Więc powiedziałam, w stresie powiedziałam wszystko. Kazano mi udać się do banku i postępować zgodnie z poleceniami. W pewnym momencie powiedziałam, że nie ja nie wypłacę tych pieniędzy, ja ich nie przeleję, bo to są pieniądze mojego męża i nie jestem w stanie decydować o nich sama. "Policjant" powiedział, że nie ma na to czasu i muszę się normalnie zachowywać i postępować zgodnie z zaleceniami. Mam tych pieniędzy nie wypłacać tylko zrobić "lipny" przelew. Wszystko dlatego, że oni te pieniądze już zabezpieczyli, że prezesi banku, w którym mam konta wiedzą już o wszystkim i być może osoby pracujące w banku współpracują z "przestępcami". Więc trzeba teraz te osoby namierzyć. On mnie troszkę zastraszył, bo powiedział, że jeżeli ja przerwę im akcje, to będę ukarana karą pieniężną albo po prostu na kilka miesięcy mnie zamkną w więzieniu.

Pani Julia dała się zmanipulować i przelała oszczędności życia na konta oszustów, ci jednak widząc, że współpracuje, próbowali ją zmanipulować do wypłacenia jeszcze 35 tys. złotych w gotówce. Miała to zrobić w jednym z Łódzkich banków. Jak sama podkreśla, była tak zestresowana, że sama pierwszy raz w życiu pojechała jako kierowca do Łodzi.

Byłam strasznie zdenerwowana, ale zrobiłam to, co mi kazano. Z rozmowy wynikało, że jestem obserwowana przez bankowe kamery, że oni wszystko widzą. Przelałam kilkadziesiąt tysięcy na konto, które oni niby "wygenerowali" w sensie, że policja wygenerowała ten numer konta na potrzeby "śledztwa". W międzyczasie dzwoniły do mnie moje dzieci, oni mi kazali odrzucać te połączenia, bo nikt o tym nie może się dowiedzieć, bo ja im po prostu utrudniam śledztwo. Tak więc udałam się do następnego banku, zrobiłam to samo, co kazano mi wcześniej. Po czym powiedziano mi, że prezesi banku wiedzą, o co chodzi, oni przyjadą po mnie i oddadzą pieniądze na moje konto. Następnie kazano mi pojechać do Łodzi, że tam mam się spotkać prokuratorem, próbowano mi wmówić, że to Łódzka Policja prowadzi sprawę. Pojechałam więc do Łodzi pod wskazany adres, cały czas będąc w kontakcie z "policjantem" prowadzącym operację. Na miejscu w Łodzi powiedział mi, że on teraz się już musi rozłączyć i zaraz zadzwoni do mnie pan prokurator. Tak się stało, zadzwonił ktoś podający się za prokuratora. Teraz po czasie, nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że to była jedna i ta sama osoba.

W momencie połączenia z oszustem podającym się za prokuratora pani Julii zapaliła się czerwona lampka, natychmiast skontaktowała się z prawdziwą policją. Po połączeniu z numerem alarmowym 112 usłyszała, że musi osobiście stawić się na komendzie.

 

Kazano mi iść do banku wypłacić następne 35 000 zł w gotówce i mam je wziąć w kopertę, bo oni chcą wciągnąć odciski palców. No i oczywiście wtedy już wszystko stało się dla mnie jasne, już wiedziałam, że zostałam oszukana. Byłam załamana, nie mogłam do nikogo zadzwonić, bo cały czas mnie trzymali na telefonie. Poprosiłam jedną z pań na ulicy po cichu, żeby zadzwoniła na policję. 112 się odezwało, usłyszałam od prawdziwej policji, że nie pomogą mi w tej sprawie przez telefon, muszę się udać do najbliższego komisariatu, ale ja nie znam Łodzi, gdzie ja będę się kręcić? Wyłączyłam swój telefon całkowicie i udałam się do banku opowiedzieć całą sytuację, jaka mnie spotkała. Panie z banku zaczęły blokować te konta, ale niestety przelewy już poszły, nic się nie dało zrobić. W banku jak włączyłam telefon, ponownie zaczęli dzwonić, bo wiedzieli, że ja nie wykonałam tych ruchów, jakie mi kazali zrobić z gotówką. Wtedy po prostu postawiłam wszystko na jedną szalę, bo bałam się, że złodzieje mogą mnie śledzić, jechać za mną. Bardzo prawdopodobne, że wiedzą, jakim samochodem się poruszam. A jak ja wezmę te pieniądze, to oni mnie gdzieś zablokują na drodze i okradną. Wsiadłam w samochód i przyjechałam do Piotrkowa, w międzyczasie zadzwoniłam i opowiedziałam o całej sytuacji moim dzieciom. Natychmiast pojechałam na policję w Piotrkowie, zgłosiłam sprawę i tyle. No już nic więcej nie jestem w stanie zrobić.

Przestępcy próbowali się skontaktować ponownie z panią Julią kilka dni po wyłudzeniu 75 tys. złotych, jak mówi okradziona kobieta, byli bardzo natarczywi i znów próbowali ją zastraszyć, oczywiście sprawę ponownie zgłosiła na policję. Podobnych spraw w naszym regionie, jak i w całej Polsce jest coraz więcej. Pamiętajmy, gdy otrzymamy telefon, przez który ktoś podaje się za policjanta, pracownika banku, czy kogoś z rodziny i próbuje namówić nas do wypłacenia pieniędzy bądź podania swoich danych, natychmiast rozłączmy się i zadzwońmy na prawdziwą policję, infolinię banku czy do osoby z rodziny. W każdej takiej sytuacji warto udać się do komisariatu policji i zgłosić sprawę wyłudzenia.

POLECAMY


Zainteresował temat?

1

0


Komentarze (39)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Rolnik57 ~Rolnik57 (Gość)4 godziny temu, 20:11

I niech mi ktoś wytłumaczy dlaczego bank nie może znaleść tych pieniędzy ? Przecież system bankowy powinien potrafić wyśledzić gdzie poszła kasa i gdzie ją wypłacono...
Polecam pytać w swoich bankach czy są w stanie namierzyć skradzione pieniądze, a jak nie to znaczy , że pieniądze nie są bezpieczne...

10


Realia ~Realia (Gość)5 godzin temu, 19:35

Nieznajomość prawa szkodzi.Obywatel nie ma prawnego obowiazku pomagania policji. Wyjątek jest jeden. W czasie interwencji, policjant może wezwać osobę postronną, do udzielenia pomocy, po wcześniejszym okazaniu legitymacji służbowej. Okazanie, to nie jest jakieś machnięcie przed oczami, lecz umożliwienie przeczytania treści, i w razie potrzeby umożliwienie spisania danych funkcjonariusza, oraz kto tę legitymację wydał.Dopiero wówczas owo wezwanie, staje się skuteczne. Żadne telefoniczne czy smsowe polecenia, nie mają mocy prawnej. Nsleży je zawsze traktować jako oszustwo.

10


No nie. ~No nie. (Gość)12 godzin temu, 12:29

Nie wierzę, nawet mi jej nie żal. Hahahahaha

74


go?ć_gość ~go?ć_gość (Gość)6 godzin temu, 18:20

Dała się nabrać to jej strata

10


Piotr Kóf Piotr Kófranga7 godzin temu, 17:34

Kolejny fejk, jak z Rutkowskim w Grabicy. Ale może kogoś uda się przestrzec.
To jak seriale z aktorami amatorami.
Mają swoją widownię.

20


Jaskiniowcy ~Jaskiniowcy (Gość)7 godzin temu, 17:22

Jednak nadal w tym grajdole panuje ciemnogród

21


go?ć_gość ~go?ć_gość (Gość)13 godzin temu, 11:16

Po jej oczach widać że nie ogar

09


go?ć_gość ~go?ć_gość (Gość)11 godzin temu, 13:32

Przynajmniej powinni zakryć jej oczy takim czarnym prostokontem jak miał Seba co poleciał do Dubaju

23


Bez problemu ~Bez problemu (Gość)8 godzin temu, 16:12

Przecież sama mu dała

20


al ~al (Gość)9 godzin temu, 15:35

Ręce i nogi opadają nie chcę się tego czytać.

40


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat