Schron tradytorowy służył do prowadzenia ognia bocznego, a tradytor to taki element fortyfikacji, który jest niewidoczny od strony atakującego na przedpolu. Znajdujący się w Rozprzy obiekt wykonano z żelbetu na planie prostokąta. Jego czołowa ściana ma 120 cm grubości, a strop jedynie 10 cm mniej. Wnętrze nie jest obszerne, bo liczy niecałe 6 metrów kwadratowych. Tylna ściana jest o połowę cieńsza od czołowej i nie posiada drzwi. Jedynie otwór o wysokości 1,2 m i szeroki na 0,6 m, a jego jedynym zabezpieczeniem była tzw. przelotnia, co nie zabezpieczało załogi w schronie, np. przed eksplozją rzuconego granatu.
Zewnętrzne krawędzie schronu zostały zaokrąglone, co miało zabezpieczać przed odłupaniem fragmentów konstrukcji przy uderzeniu pociskiem. Budowla posiadała dwa otwory strzelnicze, dostosowane do ciężkich karabinów maszynowych typu Browning wz. 30. Stawiane były na masywnych stołach przytwierdzonych do płyty stanowiącej fundament. Mimo ciasnego wnętrza schron mógł pomieścić pięcioosobową załogę, na którą składało się czterech żołnierzy z dowódcą. Otwory strzelnicze pozwalały na prowadzenie ostrzału w kierunku doliny rzek Prudki i Luciąży.
Rozprzański obiekt stanowił element umocnień na linii Warty i Widawki, a jego zadaniem było stanowić przeszkodę dla wojsk niemieckich uderzających z obszaru III Rzeszy w kierunku na Łódź i Piotrków, a dalej na Warszawę. Poza schronem w Rozprzy wybudowano jeszcze trzy podobne – w Grabnie, Lubcu i Chmielowcu-Sadulakach, choć ten ostatni nie posiadał stropu. Na całej linii Warty i Widawki powstało łącznie 47 schronów o różnym przeznaczeniu, które uzupełniało 18 obiektów drewnianych i ziemnych.
Dowódca Armii „Łódź”, generał Rómmel w swych wspomnieniach napisał:
„Po tygodniowym prawie studiowaniu terenu razem ze swoim szefem sztabu i saperami ustaliłem główną pozycję obrony na Warcie i jej dopływie Widawce. Przecinała ona wszystkie kierunki komunikacyjne na Łódź i Piotrków, była dostateczną przeszkodą dla broni pancernej (…), a lasy na wschodnich brzegach obu tych rzek dawały dobre ukrycie przed lotnictwem”. (Rómmel J., Za honor i Ojczyznę. Wspomnienia dowódcy armii „Łódź” i „Warszawa”. Warszawa, 1958, s. 14.)
Budowa schronu rozpoczęła się pod koniec czerwca 1939 r., kiedy to Sztab Główny zezwolił na budowę umocnień polowych na przyszłych pozycjach obronnych. Jednak ze względu na brak fachowców wojskowych i braki materiałowe prace budowlane przebiegały dość wolno. Do 1 września 1939 roku nie udało się ukończyć założonych prac, w związku z czym schron nie posiadał uzbrojenia i nie brał udziału w walkach.
A jak go dziś odnaleźć? Schron położony jest za linią kolejową, jadąc z Rozprzy na wschód znaleźć go można w pobliżu stacji kolejowej „Rozprza”, między tartakiem a rzeką. Po minięciu torów wystarczy skierować się w lewo. Miłośników historii mogą też zainteresować pozostałe obiekty tego typu. Wiele z nich znajduje się na terenie gminy Szczerców w powiecie bełchatowskim, a władze tamtejszej gminy przygotowały dla pasjonatów historii szlak turystyczny „Szlak polskich umocnień polowych z 1939 r.”.
Dlaczego schron a nie bunkier?
W fachowej terminologii dotyczącej umocnień i fortyfikacji nie znajdziemy określenia „bunkier”. Spotkamy tylko określenie schron, które było używane długo przed wojną. Bunkier to nazwa używana potocznie, a pojawiła się w Polsce dopiero w okresie II wojny światowej. Samo określenie pochodzi z języka szkockiego, gdzie „bunkar” oznaczało pierwotnie nasyp, a z czasem weszło też do języka angielskiego i niemieckiego. W angielskim określano tak ziemianki i schrony podziemne, z kolei w języku niemieckim słowem „bunker” nazywano karcery i piwniczne cele. Najprawdopodobniej więc w Polsce nazwa „bunkier” upowszechniła się w przekazach więźniów hitlerowskich obozów zagłady i szybko weszła do języka potocznego. Wyjaśnił to bardzo sprawnie autor bloga Tajemnicze fortyfikacje w jednym ze swoich wpisów.