... pan Staszek wszystko nam przyblokował - skarży się jeden z przedsiębiorców. Czy rzeczywiście radny blokuje miejską inwestycję?
Zacznijmy od początku. Przy ul. POW w Piotrkowie, dokładnie pomiędzy wieżą ciśnień a dworcem PKS, miał powstać obiekt usługowo-handlowy wart kilka milionów. Udziałowcami mieli być przedsiębiorcy prowadzący dziś handel i usługi w tamtejszych pawilonach. Przygotowanie inwestycji trwało kilka lat. Z czasem część inwestorów (dokładnie połowa) wycofała się. Teraz jest trzech na trzech. Połowa chce, połowa nie chce. Tymczasem budynek miał być gotowy na Euro 2012 (czerwiec). Czy przedsiębiorcy, wśród nich radny miejski Mariusz Staszek, wreszcie się dogadają?
Pierwszy poskarżył się nam Andrzej Kędra, jeden z przedsiębiorców (prowadzi gastronomię przy POW) - duch sprawczy całej inwestycji. - My chcemy rozpocząć inwestycję, a pan Staszek nam to przyblokował. Dostaliśmy pozwolenie na budowę i zostało to zablokowane dosłownie w ostatniej chwili przed uprawomocnieniem. Zgłosili jakieś zastrzeżenia i sprawa poszła do Urzędu Wojewódzkiego. Inwestycję mieliśmy rozpocząć w ubiegły poniedziałek. Wykonawca nam gwarantował, że skończy budowę na Euro 2012. Nam również bardzo zależało, aby do tego czasu zmienić wizerunek tego fragmentu miasta. Najpierw mieliśmy duże problemy z konserwatorem zabytków. Trzy lata sprawa trwała w Ministerstwie Kultury, ale jakoś znaleźliśmy tam zrozumienie. Następnie przystąpiliśmy do projektowania, potem wykup działki, który trwał cały następny rok. Udało nam się przez to wszystko przebrnąć. Kiedy już dostaliśmy pozwolenie na budowę, pan Staszek z jeszcze jednym przedsiębiorcą zablokowali nam sprawę. Zgłosili zastrzeżenia... mieli prawo - mówi rozgoryczony Andrzej Kędra. - Jak można robić takie rzeczy? Zrozumiałbym, gdyby mieli rację. To jest inwestycja nie tylko dla mnie, ale dla całego miasta - dodaje przedsiębiorca.
Swoją wersję wydarzeń przedstawia również Mariusz Staszek. Radny twierdzi, że od początku był za, ale planowanie inwestycji trwało tak długo (parę ładnych lat), że w końcu zdecydował się wybudować dom, a teraz zwyczajnie nie stać go na udział w milionowej inwestycji. Zapewnia jednocześnie, że chce się dogadać i blokować niczego nie zamierza.
Więcej w najnowszym (41) numerze „Tygodnia Trybunalskiego”
Kup elektroniczną wersję „TT” TUTAJ
Aleksandra Stańczyk